Mało znana przyczyna trądziku, wągrów i tłustej skóry
Chcemy dobrze, ale na dłuższą metę efekty mogą być opłakane. Skóra traci jędrność, pojawiają się czerwone plamy i przetłuszczone miejsca. Koniecznie zwróć na to uwagę w czasie kolejnego mycia.
Skóra twarzy jest wyjątkowo wrażliwa i niektórzy muszą się bardzo postarać, aby wyglądała po prostu dobrze. Zazwyczaj oznacza to dokładne oczyszczanie oraz stosowanie odpowiednio dobranej pielęgnacji. Czasami jednak podrażnienia, zaskórniki i pryszcze wychodzą na światło dzienne, a wszystkie starania na nic.
Być może to kwestia nowego kosmetyku, może diety albo stresu, ale równie często powodem problemów okazuje się niepozorny kawałek materiału, jakim jest ręcznik. Według wielu ekspertów w dłuższej perspektywie może nam bardzo zaszkodzić. A raczej to, co znajdziemy na jego powierzchni.
Zwłaszcza, kiedy wycierasz nim także dłonie i resztę ciała.
Wypryski, trądzik i wągry
Ręcznik do wszystkiego to istna bomba biologiczna. Nawet jeśli używamy go po dokładnym umyciu ciała, na powierzchni materiału zawsze osiadają resztki brudu oraz bakterie. Te w wilgotnym środowisku bardzo szybko się namnażają. Po przeniesieniu na twarz mogą być przyczyną powstawania pryszczy i zatykają pory.
Coraz głębsze zmarszczki
Ręcznik może działać na skórę niczym peeling, ale zazwyczaj robi to w zbyt inwazyjny sposób. W efekcie prowadzi do mikroskopijnych uszkodzeń i utraty jędrności. Jeśli koniecznie musisz osuszać twarz za jego pomocą, to przykładając, a nie pocierając.
Zwiększona produkcja sebum
Największy paradoks polega na tym, że osuszając twarz, możemy doprowadzić do jej przetłuszczania. Odwodniona skóra musi się jakoś bronić, a to skutkuje najczęściej nadprodukcją sebum. Cera zaczyna się mocno świecić i zatkane zostają pory. To chyba nie jest efekt, na jakim najbardziej nam zależy.
Podrażnienie i czerwone plamy
Po agresywnym złuszczaniu naskórka to nic dziwnego, ale co ma wspólnego ręcznik z tym inwazyjnym zabiegiem? Okazuje się, że całkiem sporo, bo choć wydaje się miękki, jego włókna nie są zazwyczaj zbyt delikatne. Dochodzi do mocnego zaczerwienienia twarzy, które może utrzymywać się bardzo długo.
Gorsze wchłanianie produktów
Zazwyczaj robimy to w tej samej kolejności. Najpierw dokładne oczyszczenie cery, później jej osuszenie, a dopiero na końcu aplikacja produktów pielęgnacyjnych. Skutek jest taki, że nakładamy kosmetyki nawilżające na już przesuszony naskórek, co zdaniem ekspertów mija się z celem. Według wielu z nich delikatnie wilgotna powierzchnia lepiej przyjmie substancje aktywne.
Jeśli nie ręcznik, to co? Alternatywą mogą być jednorazowe chusteczki, które są higieniczne i nie podrażniają cery. Niektórzy znawcy tematu sugerują jednak, by pozostawić twarz do samodzielnego wyschnięcia. Wtedy podobno wygląda lepiej.
Darmowy program – rozlicz PIT 2020
***
Zobacz także: