Pielęgnacja kiedyś, a dziś
Obecnie pielęgnacja to przyjemność. Duży wybór kosmetyków przeznaczonych na poszczególne partie ciała pozwala szybko i skutecznie dbać o urodę. Kiedyś wybór był mocno ograniczony. Sięgano po metody, które nie były ani wygodne, ani miłe.
Czystością i schludnością wsławili się mieszkańcy starożytnego Rzymu. Uwielbiali łaźnie i spędzali w nich długie godziny. Podobnie o czystość ciała dbali Egipcjanie i Grecy. Kąpiele zaczęto krytykować około III wieku ne. Chrześcijanie twierdzili, że ważniejsze jest wnętrze, a ciało należy ignorować. Św. Hieronim głosił nawet, że każdy, kto oczyścił się poprzez chrzest, kąpać się więcej nie musi.
Kliny, proszek i ocet na pot
Na szczęście w ciągu stuleci podejście do higieny, wprawdzie powoli, ale się zmieniało. Codzienne kąpiele długo jeszcze nie były praktykowane, ale w XIV wieku już raz w miesiącu pozwalano sobie obmyć całe ciało. Z comiesięcznych ablucji słynęła angielska królowa Elżbieta I. Na co dzień dbała głównie o to, co wystawało spod koronek, czyli o twarz i dłonie. Jak zresztą reszta dworu.
Przełom w Europie przyniósł wiek XIX, przynajmniej w wyższych kręgach. Kobiety, którym przeszkadzał pot, szyły suknie z wymiennymi klinami pod pachami. Kliny można było szybko wyprać i wysuszyć. Aby zapobiec zapachowi potu, paniom zalecano, by myły się pod pachami trzy razy dziennie wodą z mydłem i kilkoma kroplami wody kolońskiej albo posypywały pachy proszkiem florentskim, który pochłaniał pot i jego zapach. Kąpiel całego ciała natomiast doradzano już nie raz w miesiącu, a raz w tygodniu. Codzienna higiena intymna ograniczała się do umieszczania w okolicach pachwin płóciennego woreczka wypełnionego proszkiem z korzenia fiołkowego. Proszek pochłaniał wilgoć, pot i nieprzyjemny zapach. Na szczęście dziś żadnych woreczków nosić nie musimy. Wystarczą żele do higieny intymnej, by czuć się swobodnie i komfortowo.
Na początku XX wieku popularna była cotygodniowa kąpiel w wodzie z dodatkiem octu, który ponoć eliminował wszelkie nieprzyjemne zapachy. Codzienna kąpiel była wręcz odradzana. Anna Fischer-Duckelmann w książce pod tytułem "Kobieta lekarką domową" jeszcze w 1912 roku twierdziła, że codzienne używanie wody nie jest nam wcale potrzebne, a wręcz szkodliwe. Szczęśliwie obecnie kąpiemy się każdego dnia, a na dodatek mamy pełną gamę żeli do kąpieli, dezodorantów, wód toaletowych i perfum, które poprawiają nam nastrój i dodają pewności siebie.
Benzoes na zmarszczki
A co robiły kobiety z wyższych sfer, by mieć ładną cerę? Obowiązkowo unikały słońca. W powieki wcierały tłuszcz zwierzęcy. Twarz myły w mleku, olejku migdałowym lub przemywały śmietaną. Cera stawała się gładsza i delikatniejsza. Aby nie mieć zmarszczek, obkładały się delikatną tkaniną nasączoną benzoesem, czyli żywicą balsamową. Substancja ta była wykorzystywana jako środek konserwujący. A gdy to nie pomagało, zalecano im się dużo uśmiechać, bo jak twierdzili znawcy urody, wesołość odmładza. Sporo w tym racji, jednak bez wątpienia bardziej skuteczne są specjalistyczne kremy przeciwzmarszczkowe, serum, maseczki czy płatki kolagenowe pod oczy, które dzisiaj możemy kupić w każdej drogerii.
Szare mydło i piwo na włosy
Sporo problemów nastręczała pielęgnacja włosów. Pierwszy szampon powstał dopiero około 1906 roku. Oczywiście nie przyjął się od razu, a poza tym był drogi. Kobiety ratowały się więc innymi metodami. Przede wszystkim włosy czesały długo i starannie. Od czasu do czasu myły szarym mydłem. Z tym że włosy po takiej kąpieli były matowe i trudno było je rozczesać. Płukały je w ziołowych wywarach lub wodzie z octem, dzięki temu były bardziej sprężyste. Kiedy chciały utrwalić fryzurę, włosy polewały piwem. Nie było farb, więc rozjaśniały je płukanką z rabarbaru.
O pielęgnacji rzęs w ogóle nie myślano. Teraz, oprócz mascar, mamy preparaty przyciemniające rzęsy, wzmacniające je, stymulujące ich wzrost.
Nie było też mody na depilację. Choć w Babilonii depilowano ciało już 5 000 lat temu (robiono to za pomocą mieszanki miodu, soli morskiej i alabastru), u nas potrzeba depilacji pojawiła się dopiero w wieku XX. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie, aby wyjść na plażę z włoskami na nogach czy pod pachami. Na szczęście i w tej dziedzinie wybór jest ogromny. Mamy pianki, plastry, kremy, depilację laserową.
Obecnie znajdziemy kosmetyki na każdą partię ciała i na rozmaite niedoskonałości. Są tak powszechne jak jedzenie chleba. Mają nieodpartą moc przyciągania. Wielu jednak zadaje pytanie, czy to potrzeby kobiet wymusiły tworzenie kosmetyków, czy kosmetyki zrodziły potrzeby kobiet.