Pokazała pośladki w słusznym celu. Tak uczy samoakceptacji
32-letnia Karina Irby to niekwestionowana gwiazda mediów społecznościowych. A także "ambasadorka normalności" – twierdzą jej obserwatorzy, których zgromadziła na Instagramie już ponad milion. Najnowsze zdjęcie najlepiej tłumaczy, za co pokochali Australijkę.
Influencerki z Instagrama nie mają najlepszej prasy. Są posądzane o promowanie niezdrowego konsumpcjonizmu i nierealnego obrazu kobiecości. Zawsze uśmiechnięte, w najdroższych ubraniach, koniecznie w egzotycznych okolicznościach przyrody.
To jednak nie oznacza, że wszystkim zależy tylko na tym. Doskonałym przykładem jest Karina Irby – australijska modelka, blogerka i gwiazda mediów społecznościowych. 32-latka, w przeciwieństwie do wielu koleżanek po fachu, sporo mówi o samoakceptacji.
Zobacz również: Pięć lat temu uzależniła się od operacji plastycznych. Oto efekt
Na słowach się nie kończy, bo na własnym przykładzie pokazuje, że naturalność i ewentualne "niedoskonałości" to nie koniec świata.
Nie musisz być gładka i szczupła, żeby czuć się atrakcyjnie. Piękno to coś więcej niż kształt czy rozmiar
- czytamy w opisie najnowszej fotografii opublikowanej na Instagramie.
Zobacz również: Uwielbia odsłaniać ciało. Nie wstydzi się blizn na piersiach
Blondwłosa piękność pozuje do zdjęcia w skąpym bikini, nie ukrywając tego, co inni uznają za "defekt". Cellulit, dołeczki, rozstępy, nierówności? Karina Irby zupełnie nie zaprząta sobie nimi głowy i do tego samego zachęca swoich obserwatorów.
"Co za piękna dusza. Na zewnątrz i w środku". "Wiem, że to nie było łatwe. Tym bardziej dziękuję za twoją szczerość". "Mam nadzieję, że wszystkie kobiety wreszcie to zrozumieją" – komentują zachwyceni fani.
Zobacz również: Wstydziła się rozbierać. Oto, co lekarze zrobili z jej ciałem