Reklama

A niech się brudzą!

Dr R. Brett Finlay i dr Marie-Clarie Arrieta napisali książkę, która pomoże rodzicom wychować zdrowsze dzieci. Oto fragment poradnika pt. "A niech się brudzą!".

Cudowne leki wcale nie takie cudowne

W tytule rozdziału użyliśmy wyrażenia "nalot dywanowy" - jest to pojęcie z dziedziny wojskowości określające bombardowanie obszaru, na którym dokonuje się nieselektywnych zniszczeń i wyrządza mnóstwo szkód pobocznych w nadziei na zlikwidowanie pożądanych celów wojskowych. Opis ten pasuje niestety także do działania antybiotyków i ich wpływu na mikrobiom.

Wiemy dziś, że antybiotyki powodują poważne zaburzenia w mikrobiocie (to naturalne, skoro ich zadanie polega na unicestwianiu jak największej liczby drobnoustrojów). To nieselektywne zabijanie wielu postronnych mikrobów przy okazji niszczenia określonego czynnika zakaźnego pociąga za sobą niezamierzone skutki.

Reklama

Zaczynamy sobie uświadamiać, że być może wypleniamy z ludzkiego społeczeństwa drobnoustroje, nie rozumiejąc do końca, że są dla nas korzystne. Jak napisał dr Martin Blaser w książce Utracone mikroby, poprzednie pokolenia miały dużo bardziej różnorodną mikrobiotę, a nasze dążenie do wybicia w pień mikrobów może mieć poważne konsekwencje dla przyszłych pokoleń.

Kto by pomyślał, że być może będziemy musieli wpisać bakcyle na listę gatunków zagrożonych? Jak szczegółowo omawiamy to w rozdziale 13, wielokrotne kuracje antybiotykowe w pierwszym roku życia prowadzą do znacznego wzrostu zachorowań na astmę, ponieważ wpływają na drobnoustroje uczestniczące w prawidłowym rozwoju układu odpornościowego.

Z kolei w rozdziałach 10 i 11 piszemy o tym, w jaki sposób antybiotyki zwiększają wskaźniki otyłości i związanej z nią cukrzycy typu 2 przez ingerencję w mikrobiotę, która uczestniczy we wchłanianiu składników pokarmowych i przybieraniu na wadze. W przypadku tych chorób istnieje bezpośrednia korelacja z liczbą kuracji antybiotykowych - wielokrotne stosowanie pewnych antybiotyków podwyższa ryzyko nawet o 37 procent.

Nie takie dobre...

Niestety, nawet krótkie, "pulsacyjne" serie antybiotyków we wczesnym okresie życia mogą wpływać na mikrobiotę. Eksperymenty na zwierzętach laboratoryjnych wykazały, że mogą powodować zmiany rozwojowe u młodych myszy, zwiększając przyrost wagi i wzrost kości. W badaniach z udziałem dzieci zaobserwowano, że efekt działania antybiotyków na mikrobiotę widoczny jest jeszcze po sześciu miesiącach, a wielokrotne stosowanie antybiotyków powoduje, że mikrobiota coraz bardziej różni się od pierwotnego składu.

Co więcej, nawet po 1-3 latach od zakończenia antybiotykoterapii nadal można wykryć obecność genów oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe. Jak widzieliśmy na dwóch przytoczonych przykładach, istnieje znaczne ryzyko wystąpienia zakażeń C. difficile po antybiotykach w następstwie usunięcia drobnoustrojów, które normalnie zapobiegają namnażaniu się C. difficile w jelitach.

(...) W naszym laboratorium wykazaliśmy, że antybiotyki sprawiają również, iż myszy są bardziej podatne na infekcje biegunkowe wywoływane przez chorobotwórcze E. coli i salmonellę. Dzieje się to na tzw. zasadzie konkurencyjnego wypierania, zgodnie z którą dobre bakcyle utrudniają złym zdominowanie zatłoczonego świata jelit.

Z naszych badań wynika również, że antybiotyki powodują zmniejszenie warstwy śluzu, która pełni funkcję bariery ochronnej przed infekcjami i innymi chorobami zapalnymi jelit. Jest to prawdopodobnie spowodowane tym, że antybiotyki wpływają na mikrobiotę, która normalnie żywi się śluzem, czerpiąc z niego energię.

Inny przykład konkurencyjnego wypierania można zaobserwować podczas zakażeń układu moczowego, które często występują u kobiet po antybiotykach zażywanych na inną infekcję; ochronna mikrobiota pochwy zostaje zniszczona, co pozwala patogenowi zainfekować drogi moczowe. Ponadto okazuje się, że antybiotyki wywierają też skutki, o jakich dotąd nam się nie śniło.

W ramach badań prowadzonych w naszym laboratorium leczyliśmy myszy standardowymi antybiotykami i mierzyliśmy, jak wpływa to na metabolity w kale i wątrobie. Zaobserwowaliśmy zadziwiające zjawisko: leczenie znacząco zmieniło około 60 procent mysich metabolitów.

Są to cząsteczki uczestniczące w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu, między innymi hormony, steroidy i inne związki chemiczne, dzięki którym nasze komórki komunikują się ze sobą. Byliśmy zszokowani, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że antybiotyki aż w takim stopniu mogą wpływać na naszą normalną fizjologię.

Niewinnymi ofiarami są też komórki immunologiczne, na których odbijają się zmiany w mikrobiomie wywołane przez antybiotyki. Na modelu zwierzęcym wykazano na przykład, że poziom neutrofilów (ważnych mikrobożernych komórek immunologicznych, które wymiatają patogeny) jest obniżony u noworodków leczonych standardowymi antybiotykami.

Ważne badania

Naukowcy odkryli, że w wyniku leczenia antybiotykami zostały usunięte pewne klasy drobnoustrojów, które stymulują układ odpornościowy, co doprowadziło do spadku namnażania neutrofilów. Innym częstym skutkiem ubocznym jest biegunka, która nęka aż co trzecią osobę po antybiotykoterapii.

Nawet w krajach rozwijających się, w których biegunka występuje o wiele częściej, stwierdzono wzrost jej występowania u małych dzieci (w wieku od sześciu miesięcy do trzech lat) po leczeniu antybiotykami, choć maluchy karmione wyłącznie piersią przez pierwsze sześć miesięcy były chronione przed tym skutkiem ubocznym.

Lekarze zdają sobie dziś sprawę z problemów związanych z opornością na środki przeciwdrobnoustrojowe i zaczynają brać pod uwagę szkodliwy wpływ antybiotyków na mikrobiom. Stowarzyszenia pediatryczne opracowały wytyczne "polityki antybiotykowej", której celem jest optymalizacja stosowania tych leków przy jednoczesnym ograniczaniu niezamierzonych skutków do minimum.

Na pewno pomaga to przystopować nadużywanie antybiotyków i wyjaśnia, dlaczego pediatra może mniej chętnie sięgać po bloczek z receptami niż jeszcze parę lat temu. Lekarz może poprosić o zaczekanie na wyniki badania wymazu z gardła, zanim podejmie decyzję o antybiotykoterapii - po prostu postępuje rozważnie pomimo głośnych argumentów płaczącego dziecka.

Paradoksalnie, wielu rodziców jest świadomych tego dylematu antybiotykowego i często pyta lekarzy, czy lek taki jest konieczny. Jednym z rozwiązań może być wzięcie recepty i obserwowanie, czy infekcja nie przechodzi sama, zanim poda się antybiotyki.

* Śródtytuły pochodzą od redakcji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy