Co jeść, żeby mieć dobry nastrój?
Korzyści wynikające z właściwego odżywiania obejmują także nasze samopoczucie. Jak w 2019 roku dowiedli australijscy uczeni z Deakin University, zdrowa dieta ma na nas wpływ terapeutyczny. Pomaga zachować psychiczną równowagę, a nawet obniża ryzyko zachorowania na depresję.
- Nasz nastrój budowany jest głównie w jelitach. Obecna w nich flora bakteryjna generuje serotoninę, czyli neuroprzekaźnik, który informuje całe ciało, że wszystko jest w porządku. Jeżeli zasilimy organizm dobrym jedzeniem, to te dobre bakterie będą się na nim rozmnażać. Różne bakterie rozmnażają się na różnym siedlisku. Kiedy zjemy warzywa, pieczywo pełnoziarniste, siemię lniane, cykorię, jabłka, będą się rozwijać dobre bakterie. Im jest ich więcej, tym więcej dostajemy serotoniny i tym lepsze mamy samopoczucie - tłumaczy dietetyczka Agata Ziemnicka.
Podczas gdy zdrowe, pełnowartościowe produkty karmią florę bakteryjną jelit, wpływając pozytywnie na nasz stan zdrowia i samopoczucie, żywność przetworzona stanowi pożywkę dla szkodliwych drobnoustrojów. - Słabej jakości jedzenie będzie odżywiało bakterie, które mają negatywny wpływ na nasz nastrój - przestrzega ekspertka. Paradoks polega na tym, że w chwilach spadku nastroju, najchętniej sięgamy po produkty wysoko przetworzone i kaloryczne, wśród których dominują słone przekąski i słodycze. Warto tymczasem postawić na zdrowe zamienniki.
- Zjedzenie garści orzechów dziennie powinno przynieść efekt w postaci wyraźnie lepszego samopoczucia i znacznie lepiej wyglądającej cery - zapewnia Ziemnicka.
Czy należy zatem zrezygnować z produktów, które uchodzą za tuczące i niezdrowe? A może okazjonalnie popełniony względem diety grzech to ustępstwo, na które możemy sobie pozwolić? Eksperci zamiast rygoru zalecają zdrowy rozsądek i umiar. "Kiedy jest nam ciężko, kiedy znajdziemy się w jakiejś trudnej sytuacji, mamy ochotę np. na czekoladę z orzechami. Uważam, że nie ma sensu jej sobie wtedy odmawiać. Jeżeli nie jemy codziennie dwóch tabliczek, tylko sięgamy po nią raz na jakiś czas, to jest to jak najbardziej w porządku" - przekonuje Ziemnicka.
I dodaje, że nasze dietetyczne wybory są silnie skorelowane z emocjami, którym w momencie utracenia psychicznej równowagi trzeba poświęcić nieco więcej uwagi. Zajadanie smutku czy stresu słodkimi i słonymi przekąskami nie jest więc dobrym rozwiązaniem. "W sytuacji, gdy nachodzi nas silna ochota na słodycze, warto się zastanowić, czego nam potrzeba. Bo to najczęściej sygnał, że czegoś nam brakuje - bezpieczeństwa, czułości, satysfakcji. Te mechanizmy są bardzo głębokie" - zauważa specjalistka.
Zamiast po fast foody i słodycze, sięgajmy wówczas po naturalne i zdrowe wyzwalacze szczęścia. - Polecam jarmuż, orzechy - zwłaszcza włoskie, które mają najwięcej Omega-3 - i ciemną, wysokiej jakości czekoladę. Zwracajmy uwagę na skład i wybierajmy taką, do której nie dodano utwardzonego tłuszczu palmowego - sugeruje Ziemnicka.