Reklama

Coraz więcej seniorów zakażonych wirusem HIV

W Polsce kobiety po 50. wciąż postrzegane są jako aseksualne. Trudno sobie wyobrazić, aby w tym wieku mogły przeżyć romans. Jeszcze trudniej, by po tym romansie pozostała pamiątka w postaci wirusa HIV. A jak pokazują badania, zakażenia w tej grupie wiekowej zdarzają się coraz częściej.

Teresa planowała rajskie wakacje. Przez dwa tygodnie pobytu w Kenii pięćdziesięciolatka miała odpocząć od nastoletniej córki, poplotkować z przyjaciółką, stracić kilogramy i zyskać opaleniznę. Na miejscu szybko okazało się, że pobyt w egzotycznym kraju może jej umilić jeszcze jedna atrakcja - towarzystwo lokalnych młodzieńców, którzy za niewielką opłatą chętnie sprzedają turystkom nie tylko pamiątki, ale też swoje ciała. Z tej erotycznej oferty Teresa, która przecież przyjechała do Kenii, by poużywać życia, korzysta.

Historia Teresy, opowiedziana przez Ulricha Seidla w filmie "Raj: Miłość", była dla reżysera pretekstem do snucia rozważań o cnotach. Jednak mogłaby też posłużyć jako prezentacja współczesnych zagrożeń i przestroga przez zakażeniem wirusem HIV. Bo do zakażeń wśród osób takich jak Teresa - dojrzałych, na co dzień prowadzących uporządkowane, stateczne życie, dochodzi coraz częściej. Również w Polsce.

Reklama

- Najstarsza kobieta, która przyszła na badania do naszego punktu konsultacyjnego miała 70 lat. Cudowna osoba. I wyjątek, który wspomina się latami, bo badania w grupie wiekowej 50+ to wciąż rzadkość - wspomina Katarzyna Sikorska prezeska Stowarzyszenia Pomoc Socjalna zajmującego się m.in. wspieraniem osób z HIV i AIDS. Badania seniorów to rzadkość, jednak uzyskiwanie przez nich w testach pozytywnego wyniku - już nie. Jak podaje Państwowy Zakład Higieny, w ubiegłym roku odnotowano 92 przypadki zakażeń wśród osób po 50 roku życia. Jeszcze na początku ubiegłej dekady, były to jednostkowe przypadki.

Jestem za stara na HIV

Zakażenia wirusem HIV wśród osób starszych wiążą się z dwoma sprzecznymi stereotypami. Zgodnie z pierwszym kobiety po 50. są stateczne, pełnią rolę seniorek rodu i nie uprawiają seksu. Według drugiego HIV jest konsekwencją nieodpowiedzialnego stylu życia i uprawiania wolnej miłości. Jedno do drugiego nie pasuje. A raczej: nie pasuje w naszych głowach, bo w życiu te pozorne sprzeczności spotykają się coraz częściej.

- Babcia - ostoja rodziny. Już jej biust klapnął, już błysk z oka zniknął, siedzi na foteliku, a córka zmienia jej pieluchomajtki - tak w Polsce myśli się o starszych kobietach. Tymczasem, choć nie dla wszystkich jest to oczywiste, osoby po 50. prowadzą coraz bardziej intensywne życie seksualne, a co za tym idzie, w tej grupie wzrasta odsetek zarażeń wirusem HIV - tłumaczy Sikorska. - Jednak dotychczas wszystkie kampanie społeczne poświęcone profilaktyce HIV i AIDS były kierowane do ludzi młodych, czyli do grup, w których częściej występują ryzykowne zachowania.

W grupie seniorów te ryzykowne zachowania są nieco inne niż niebezpieczne aktywności charakterystyczne dla młodych. U osób 50+ nie ma szalonych imprez, narkomanii, częstych zmian partnerów. Jest za to romans na wyjeździe, niewierny mąż, który złapał wirusa od kochanki i potem przekazał go żonie, nowy partner, z którym kobieta wiąże się po zakończeniu długoletniego małżeństwa. W każdym z tych przypadków seks uprawiany jest zwykle bez zabezpieczenia, bo wraz z wiekiem znika ryzyko zajścia w ciążę.

Jak wynika z badań profesora Izdebskiego, ponad połowa mężczyzn i 26% kobiet po 50 roku życia pozostaje aktywna seksualnie. Jeśli nie mają stałego partnera czy partnerki, teoretycznie znajdują się w grupie zagrożonych zakażeniem. W praktyce rzadko zdają sobie z tego sprawę.

- Osoby w tym wieku nie myślą o możliwości zakażenia czymkolwiek. Młodzi ludzie biorą takie ryzyko pod uwagę, starsi nie. Nie mieści im się w głowie, że HIV mógłby grozić właśnie im - mówi psycholog Alina Dubik, psycholożka zajmująca się pomocą osobom z HIV i AIDS.

Wstyd gorszy od choroby

Siła stereotypów wpływa zarówno na większą zapadalność, jak i na mniejszą wykrywalność zakażeń wirusem HIV. Jak wynika z badań profesora Izdebskiego, tylko 9% Polaków kiedykolwiek przeprowadziło test na obecność wirusa HIV. Według europejskich standardów przyjmuje się, że 1/3 osób zarażonych wirusem, nie zdaje sobie z tego sprawy. W Polsce ten odsetek może być nawet dwukrotnie wyższy, zwłaszcza wśród osób starszych, które nawet po wystąpieniu ryzykownych zachowań, niechętnie poddają się badaniom.

- Kobiety zgłaszają się do punktów testowania zwykle wtedy, gdy okazuje się, że ich partner jest zakażony, albo gdy po okresie samotności związały się z kimś nowym. Zawsze kiedy poddają się testom, towarzyszy im straszliwe poczucie winy i wstydu, że w ogóle pozwoliły sobie na seks - mówi Sikorska.

Ten wstyd jest czynnikiem, który najwyraźniej odróżnia młodych ludzi z HIV, od tych, którzy zarazili się w wieku dojrzałym. Młody człowiek boi się przedwczesnej śmierci, starszy - odrzucenia.

- Kobiety boją się, że po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu wyjdzie na jaw, że mają nowego, nieślubnego partnera. Obawiają się, że aktywność seksualna zaszkodzi ich godności - tłumaczy Sikorska. - Takie lęki mogą wydawać się zabawne komuś z miasta, ale dla kobiety ze wsi są paraliżujące. Według małomiasteczkowej mentalności wdowa powinna być tą, która z godnością cierpi po stracie męża. Rozwiedziona zaś to ta, którą porzucił mąż i która powinna się dobrze prowadzić. Ani jednej, ani drugiej nie wypada uprawiać seksu.

Strach przed odrzuceniem ze strony najbliższego otoczenia to niejedyny lęk, odczuwany przez dojrzałe osoby, poddające się testom na HIV. Trudną do pokonania barierą, która powstrzymuje je przed wizytą w punkcie testowania, jest personel pracujący w placówkach, złożony zwykle z młodych ludzi.

- Trudno usiąść przed człowiekiem w wieku swojego dziecka i opowiadać o tym, jak się uprawiało seks. Nikt w punktach testowania nie pyta o szczegóły, ale dojrzałym osobom trudno nawet ogólnie rozmawiać na ten temat- mówi Sikorska. - Gdy pytamy o zachowania ryzykowne trzydziestolatka,  odpowiada czasem nawet zbyt szczegółowo. Natomiast ze starszymi bardzo trudno się rozmawia.

Córeczko, mam HIV

Jeszcze trudniej niż przed młodym personelem jest usiąść przed własnym dzieckiem i oznajmić mu, że podczas np. pobytu w sanatorium zaraziło się wirusem HIV. Dlatego dojrzali zakażeni najczęściej wiadomość o zarażeniu zachowują dla siebie.

- Dojrzałe osoby po usłyszeniu pozytywnej diagnozy najczęściej postanawiają: Nie powiem dzieciom, nie powiem znajomym, nie powiem nikomu. A jak pójdę do lekarza, to też mu nie powiem. Zakażenie HIV kojarzy im się z grzechem. Uważają, że zrobili coś bardzo złego, za co spotkała ich kara - tłumaczy Alina.

Synowi czy córce trudno powiedzieć o zakażeniu również dlatego, że w naszym społeczeństwie seksualność rodziców wciąż stanowi tabu. Sikorska wspomina, że gdy próbowała rozmawiać na temat intymności ze swoimi, już dorosłymi dziećmi, one otwarcie przyznały, że nie postrzegają jej jako istoty seksualnej. I dodaje - Trudno w rodzinach rozmawiać o ryzyku zakażenia. Rodzice z dziećmi, na temat zagrożeń dla młodych osób - owszem, takie rozmowy się zdarzają. Ale gdy temat jest ujęty odwrotnie - już nie.

A kiedy już do takich rozmów dochodzi, zakażona kobieta stawia się w ich trakcie na pozycji winnej.

- Nawet te kobiety, które są w stałym związku i zostały zakażone przez partnera, mają poczucie wstydu i zaniżoną samoocenę. One same o sobie mówią: Kim ja teraz jestem z tym wirusem? - opowiada Sikorska.

Ja i mój wirus

Dojrzałe zakażone często nawet nie próbują się dowiedzieć, co oznacza zakażenie i jak dalej będzie wyglądało ich życie. Osoby 50 + wiadomość o pozytywnym wyniku przyjmują gorzej niż młodzi ludzie. Słabiej uświadomieni, przekonani, że diagnoza HIV jest wyrokiem natychmiastowej śmierci, po jej usłyszeniu częściej przeżywają załamanie. Jednak, aby z niego wyjść niechętnie korzystają z pomocy specjalistów. Wolą zostać sami niż poszerzać krąg osób, które wiedzą o ich zakażeniu.

 - Zwykle do psychologa udają się wtedy, gdy skieruje ich do niego lekarz. Wstyd nie pozwala im na opowiedzenie komuś obcemu jaki jestem, co się stało, jaki mam problem, na co choruję. Pójdą do lekarza i zrealizują receptę na leki, ale na tym ich terapia się kończy - mówi Dubik.

Te, które chciałyby uzyskać pomoc często nie mają do niej dostępu. Większość placówek udzielających porad psychologicznych jest prowadzona przez organizacje pozarządowe, a te działają głównie w dużych miastach. W takich ośrodkach niemal każdy ma dostęp do internetu, za pomocą którego może samodzielnie poszukać pomocy. Na wsi już nie jest tak łatwo.

- Po diagnostyce i rozpoczęciu leczenia odsyłamy te kobiety do ich domów położonych 100-150 km od najbliższego ośrodka udzielającego pomocy osobom z HIV. Dla kogoś, kto jest mało zamożny, taka wycieczka to spory wydatek. Do tego dochodzi problem, jak wytłumaczyć rodzinie regularne wyjazdy do dużego miasta, których dotąd nie było. Kobiety zostają więc same z wirusem i z partnerem, który okazał się niewierny - mówi Sikorska.

Poszukiwania pomocy nie ułatwia też świadomość, że w punktach konsultacyjnych i w organizacjach pozarządowych pracują głównie młodzi ludzie. Dodatkowo w Polsce działanie większości z nich adresowane jest do homoseksualistów. Dla osób dojrzałych, zwykle bardziej konserwatywnych, takie miejsce wydaje się otoczeniem całkowicie obcym, z którym często nie chciałyby być kojarzone.

Chcemy całego życia

Jedną z nielicznych akcji zachęcających do badań na obecność wirusa HIV, adresowaną do osób 50+ jest kampania społeczna: "Manifest 5.0". Jej hasło brzmi "Chcemy całego życia". Dziś to życie trwa o wiele dłużej niż jeszcze 50 lat temu. Dłużej pracujemy, dłużej jesteśmy aktywni, coraz później rezygnujemy z życia seksualnego. Dłużej pozostają też aktualne zagrożenia, które dotąd kojarzono tylko z młodymi osobami. Dlatego warto przełamać stereotypy i nauczyć się, że w dbaniu o zdrowie, również tego związanego z seksualnością, nie ma nic wstydliwego. Bo HIV, tak jak nowotwór - nie pyta, ile chory ma lat.


Aleksandra Suława

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy