Czy rozłąka musi boleć?
Nasz jedyny syn Adam ma 31 lat. Rok temu ożenił się i wyprowadził z domu. A ja nie mogę się z tym pogodzić!
Kocham Adasia nad życie, był naszym upragnionym, długo wyczekiwanym dzieckiem. Poza tym, to takie dobre dziecko, nigdy nie mieliśmy z nim kłopotów. Wiedziałam, że prędzej czy później założy rodzinę i wyprowadzi się z domu, ale odsuwałam tę myśl od siebie. A teraz, gdy Adasia nie ma z nami, nie mogę sobie znaleźć miejsca.
Ciągle popłakuję, bo tak bym chciała, by tak jak dawniej, usiadł z nami przy stole do obiadu, porozmawiał. Mąż też Adama bardzo kocha, ale widzę, że jakoś pogodził się z jego wyprowadzką. Dziękuję tylko Bogu, że Adaś tyle lat z nami mieszkał. I że znalazł dobrą żonę, bo faktycznie, złego słowa na synową nie mogę powiedzieć, lubię ją. I dlatego ostatnio przyszło mi do głowy, że najlepiej byłoby, żeby Adam z żoną zamieszkali u nas, w jego dawnym pokoju.
Po pierwsze, mieliby dla siebie pieniądze, które teraz płacą za wynajem kawalerki. A najważniejsze, że znów miałabym syna w domu. Jeszcze nie rozmawiałam o tym ani z nim, ani z mężem, ale wkrótce zamierzam to zrobić. Wydaje mi się, że to dobre wyjście.
Ludmiła, 58 lat
Zdjęcie: PantherMedia, osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.