Reklama

Dzisiejsze dzieci około 40. roku życia będą miały słuch 80-latków

- Notoryczne używanie słuchawek powoduje kłopoty z zasypianiem, trudności z koncentracją i zmęczenie, które w pewnym momencie zaczyna być dokuczliwe. Ekspozycja na hałas pogarsza pamięć i inne zdolności poznawcze. Osoby na niego narażone mają większe trudności z nauką języków obcych. Częściej pojawiają się u nich bóle głowy, rośnie ryzyko wystąpienia stanów lękowych czy depresji - mówi laryngolog Marta Kisielewska.

Ewa Koza, Interia: Dotarłam do informacji mówiących o tym, że dzisiejsze dzieci będą miały około 40. roku życia słuch dzisiejszych 80-latków. Jakie czynniki najsilniej go obciążają?

Marta Kisielewska: - Jest ich wiele. Jednym z najczęstszych jest hałas, słuch uszkadzają również leki. Obciążające jest palenie papierosów i nadciśnienie tętnicze, zarówno za sprawą samej choroby, jak i stosowanych leków. O tym, czy jesteśmy bardziej podatni na uszkodzenia słuchu, decydują też predyspozycje genetyczne.

Są inne leki, poza stosowanymi w nadciśnieniu, o niekorzystnym wpływie na słuch?

Reklama

- Tak, w grupie środków ototoksycznych (toksycznych dla ucha - przyp. red.) są niektóre antybiotyki, głównie aminoglikozydy i makrolidy. Druga grupa to niesteroidowe leki przeciwzapalne, szczególnie kwas acetylosalicylowy. Są to również leki stosowane w chemioterapii.

Szkodliwe jest ich przewlekłe stosowanie, czy pojedyncze zażycie też może być ototoksyczne?

- Może się tak zdarzyć, zwłaszcza gdy lek będzie zażyty w dużej dawce. Jest trend szybkiego i intensywnego leczenia. Pacjent, który źle się czuje, czasem chce się wykurować przez weekend i, na własną rękę, intensyfikuje leczenie. Skraca je do kilku dni, przyjmując duże dawki różnych preparatów. Taki działanie może nieodwracalnie uszkodzić słuch.

- Poważną grupą wśród czynników ototoksycznych są też infekcje wirusowe. Nie mamy jeszcze takich danych odnośnie wirusa COVID-19, ale wiemy, że różne wirusy, w bardzo krótkim czasie, uszkadzają komórki słuchowe.

Do utraty słuchu może dojść w trakcie, czy po infekcji wirusowej?

- Często przychodzą pacjenci, którzy przeszli infekcję, zdążyli już o niej zapomnieć, a budzą się rano i nie słyszą na jedno ucho. Do nagłej głuchoty dochodzi z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę. Najczęściej wyłącza się jedno ucho, rzadziej dochodzi do obustronnego uszkodzenia słuchu.

- Podobnie jak przy nadciśnieniu, głuchota może wynikać z sumy czynników, czyli i choroby, i stosowanych leków. Może dojść do zaburzenia ukrwienia, które występują po infekcjach. Pojawiają się zmiany w układzie immunologicznym, co nie pozostaje bez wpływu również na słuch.

Leki ototoksyczne obciążają słuch tak samo mocno, jak infekcje wirusowe, czy jest jakaś gradacja?

- Leki ototoksyczne są już tak długo badane, że z pewnością wiemy na ich temat więcej. Jesteśmy świadomi, jak mamy postępować, gdy je podajemy, jakie badania są konieczne. Pacjentowi trzeba wykonać badanie słuchu, poinformować go o możliwym ryzyku uszkodzenia słuchu, a on musi podpisać zgodę na podjęcie takiej farmakoterapii. Czasem nie mamy wyboru. Nie zawsze możemy zastosować  lek mniej ototoksyczny. 

- Jeśli chodzi o infekcje wirusowe, temat jest bardzo dynamiczny. Szczególnie ostatni rok pokazał, że dużo jeszcze przed nami. Nie mamy wytycznych, które powiedzą, że po grypie zawsze wystąpi uszkodzenie słuchu, bo tak nie jest. Ale w gabinecie laryngologicznym często pojawiają się pacjenci z takimi dolegliwościami pogrypowymi.

- Leki są bardziej przewidywalne niż infekcje wirusowe, choć te występują częściej. Ototoksycznych leków staramy się, jeśli tylko możemy, unikać, albo używać ich w taki sposób, żeby jak najmniej ten słuch uszkodzić.


Znam kilka osób zażywających leki na nadciśnienie. Nie przypominam sobie, żeby którejś z nich lekarz zlecił badanie słuchu przed włączeniem farmakoterapii. To tylko teoria?

- Nie, te badania są wykonywane. Być może żadna z osób, o których pani myśli, nie miała podawanych preparatów grupy silnie ototoksycznych.

Czyli nie każdy lek na nadciśnienie jest tak samo ototoksyczny?

- Tak. Chodzi głównie o grupę diuretyków pętlowych, czyli na przykład furosemid. Jeśli jednak leczymy nadciśnienie u seniora, u którego dolegliwości ze strony narządu słuchu zaczynają się pojawiać, powinniśmy go monitorować, nawet jeśli pacjent nie zażywa silnie ototoksycznych leków. Ważne, żeby nie doprowadzić do poważnego uszkodzenia słuchu.

Pogorszenie słuchu mocno zaburza funkcjonowanie u coraz młodszych ludzi.

- Zwłaszcza stopniowe pogarszanie słuchu, do którego dochodzi chociażby ze względu na większą ekspozycję na hałas, jest coraz większym problemem wśród dzieci i ludzi młodych. Nagła głuchota, do której też może dojść około 40 roku życia, a nawet wcześniej, jest poważną przeszkodą dla osoby, która pracuje, jest aktywna i chce żyć pełnią życia. Wyłączenie jednego ucha znacznie ogranicza sprawność.

- Mamy coraz większe natężenie hałasu w środowisku. Nie mówię teraz o pracy w warunkach szkodliwych, jaką wykonują telemarketerzy, czy kontrolerzy ruchu lotniczego, ale codziennym życiu. Natężenie hałasu jest dziś nieporównywalnie wyższe, choćby w odniesieniu do lat 80., a nawet 90. I ono jest bardzo niebezpieczne, z uwagi na ciągłość. Hałas dobiegający z ulicy czy gwar w szkołach jest dla dziecka stanem permanentnym.

Spotkanie na ulicy nastolatka, który nie ma słuchawek jest dziś niemałym wyzwaniem. Jednych niemal w ogóle nie widać, inne do złudzenia przypominają słuchawki budowlane. Które są gorsze dla słuchu?

- Jest bardzo duża grupa pacjentów, którzy, z uwagi na stosowanie słuchawek wewnątrzusznych, mają problemy z przewlekłymi stanami zapalnymi ucha zewnętrznego. Dochodzi do stałego drażnienia skóry przewodu słuchowego i małżowiny usznej, w efekcie ucho przestaje funkcjonować prawidłowo. Nie wydziela odpowiedniej ilości woszczyny. Powstają trudne do leczenia, przewlekłe stany zapalne, które dają nieprzyjemne dolegliwości. Wydawać by się mogło, że słuchawki zewnętrzne, zakładane na małżowinę uszną, będą lepsze, ale jeśli są często używane, mogą powodować drętwienie i pieczenie wokół uszu.

- Jeśli hałas przekracza 85 decybeli, co w przypadku młodych ludzi słuchających muzyki za pomocą zestawów słuchawkowych nie jest rzadkie, ryzyko uszkodzenia słuchu wyraźnie wzrasta.

- Badania pokazują, że u osób, które nagminnie używają słuchawek, występuje zespół szoku akustycznego. W ostatnich miesiącach, gdy niemal całe funkcjonowanie przebiegało w wersji on-line, pojawiła się grupa pacjentów z szumami usznymi, nadwrażliwością słuchową, bólami uszu i zawrotami głowy. Przychodzą też osoby, u których dochodzą reakcje emocjonalne, takie jak stany lękowe, na przykład fonofobia (lęk przed głośnym dźwiękiem - przyp. red.), czy depresja. To wszystko składa się na zespół szoku akustycznego.

Co, poza aparatem słuchowym, można zaproponować pacjentowi w wieku średnim, u którego doszło do utraty słuchu?

- Zaproponowanie 40-latkowi aparatu słuchowego jest trudne, choć i tak się zdarza. Nawet jeśli pacjent odczuwa duży dyskomfort z powodu niedosłuchu, jeszcze większym problemem jest dla niego reakcja społeczeństwa. Ludzie chcą czuć się młodo, być sprawni i aktywni zawodowo. Widoczny aparat słuchowy jest dla nich symbolem zgody na nieodwracalność procesu starzenia. Nie chcą tego.

- Najczęściej proponuję aparat wewnątrzuszny, którego niemal w ogóle nie widać, bo nie jest zaczepiony na małżowinie. Wygląda jak słuchawka z małą antenką. Jednak jego używanie może wiązać się z kłopotami, o jakich mówiłam przy wewnątrzusznych modelach słuchawek.

- Aparaty słuchowe mają też swoje ograniczenia. Nie u każdego można je zastosować, chociażby z uwagi na głębokość niedosłuchu czy jego przyczynę. Przy nagłej głuchocie, zwłaszcza w młodym wieku, ratunkiem może być implant ślimakowy. W Polsce mamy bardzo dobre ośrodki zajmujące się implantami słuchu.

Jakim ryzykiem obarczona jest operacja założenia implantu?

- Przy zupełnym wyłączeniu ucha implant ślimakowy jest wkładany do ucha wewnętrznego, więc jest to duże przedsięwzięcie. Całość trzeba zaprogramować, uruchomić i zgrać z pacjentem, bo odbiór dźwięku trochę się zmienia. Operacja jest obarczona ryzykiem, głównie z uwagi na otwarcie różnych struktur głowy, ale daje duże szanse na powrót do normalnego funkcjonowania.

Czy można zahamować rozwój postępującej głuchoty, gdy pacjent czuje pierwsze symptomy?

- Komórek słuchowych, które umarły, już nie zregenerujemy. Zakładając implant wprowadzamy urządzenie, które przywraca zdolność słyszenia, ale nie naprawiamy komórek. Kluczem jest ochrona słuchu przed hałasem, unikanie słuchawek i ,o ile to możliwe, głośnych miejsc. Ważne jest leczenie chorób współistniejących. Obok nadciśnienia poważnym obciążeniem dla słuchu jest też cukrzyca. Nieleczona, zaniedbana czy niewłaściwe uregulowana, może doprowadzić do pogorszenia słuchu, już w młodym wieku. Istotne jest nie tylko leczenie ale przede wszystkim profilaktyka jej rozwoju.

- Wbrew pozorom, możemy naprawdę dużo zrobić. Nawet jeśli żyjemy w mieście i jesteśmy permanentnie narażeni na hałas ruchliwej ulicy, powinniśmy po prostu o siebie dbać. Właściwą dietą i regularną aktywnością fizyczną przeciwdziałać otyłości, zapobiegać, a jeśli już wystąpią, leczyć cukrzycę i nadciśnienie. Ważne, by kontrolować ciśnienie. Wielu pacjentów nie wie, że ma nadciśnienie, bo nie robią podstawowych badań. Negują to, że w wieku 40 lat mogą na cokolwiek chorować.  

Stres też nie pomaga.

- Musimy dbać zarówno o fizyczny, jak i psychiczny dobrostan. Wiele dolegliwości w obrębie narządu słuchu jest spowodowanych stanami emocjonalnymi, co w pandemii wyraźnie się nasiliło. Do mojego gabinetu trafia wielu pacjentów skarżących się na szumy uszne, które okazują się nie być chorobą laryngologiczną. Mogą powstać  na bazie stanów lękowych czy depresyjnych.

- Szumy uszne są trudnym tematem, którym zajmują się nie tylko laryngolodzy, ale też neurolodzy. Jest bardzo dużo przyczyn i rodzajów szumów oraz metod ich leczenia. Większość pacjentów musi nauczyć się z nimi żyć. Prowadzone są dla terapie pomagające zaakceptować szum. To będzie dla nas poważne wyzwanie, po długich miesiącach, które zdominowała pandemia. Na bazie stanów emocjonalnych u wielu pacjentów wystąpią szumy. I nie wszystkie będą wynikały z uszkodzenia słuchu.

Obserwuje pani obniżenie wieku pacjentów, którzy zgłaszają się z niedosłuchem?

- Zdecydowanie tak. Częściej przychodzą osoby trzydziestokilkuletnie z uszkodzeniami słuchu. Nie mówię teraz o pacjentach, którzy mają predyspozycje genetyczne, bo na to nie mamy wpływu. Z genami nie wygramy.

- Jeśli chodzi o uszkodzenia słuchu pod wpływem hałasu, zmiany są największe i najszybciej postępują na początku narażenia na hałas. Później wyhamowują, nie są już tak intensywne. Pacjenci pracujący w hałasie często zgłaszają się do laryngologa dopiero z dużymi uszkodzeniami słuchu, bo początkowe lekceważą problem. Wciąż trudniej to wytłumaczyć młodym ludziom, niż pacjentom starszym, u których do jakiegoś uszkodzenia już doszło.

- Zgłaszają się osoby, u których konieczne było zastosowanie leków ototoksycznych i doprowadziły one do uszkodzenia słuchu.

Jak rozmawiać z nastolatkiem o szkodliwości nadużywania słuchawek?

- Kilka dni temu mama mojego nastoletniego pacjenta poprosiła, żebym "przemówiła mu do słuchu", bo potrafi spędzić cały dzień z słuchawkami na uszach, a potem idzie w nich spać. Straszenie bardzo młodych ludzi problemami ze słuchem, które mogą się pojawić w perspektywie, powiedzmy, 20 lat, raczej nie przyniesie efektu. Rozmawiajmy o bieżących problemach. Notoryczne używanie słuchawek powoduje kłopoty z zasypianiem, trudności z koncentracją i zmęczenie, które w pewnym momencie zaczyna być dokuczliwe.

- Ekspozycja na hałas pogarsza pamięć i inne zdolności poznawcze. Osoby na niego narażone mają większe trudności z nauką języków obcych. Częściej pojawiają się u nich bóle głowy, rośnie ryzyko wystąpienia stanów lękowych czy depresji. Teraz, dziś, nie za ileś tam lat.

***

Marta Kisielewska - lekarz medycyny, specjalista otorynolaryngologii. Praktyki i staże odbywała m. in. podczas półrocznego pobytu w Hiszpanii na Universidad de Murcia. Bierze udział w konferencjach i zebraniach naukowych w Polsce i za granicą. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Otolaryngologów Chirurgów Głowy i Szyi.

***

Zobacz również:

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy