Reklama

Geny to nie wszystko

W czasach, gdy genetycy sprawdzają w DNA naszą skłonność do nowotworów, a w laboratoriach testuje się nowe leki, eksperci przypominają, że ochrona przed rakiem zależy nie tylko od postępów nauki. Także od nas samych. A większości przypadków możemy zapobiec, jeśli zmienimy styl życia.

Jeden do czterech. Na tyle właśnie epidemiolodzy oceniają ryzyko zachorowania na nowotwór dla przeciętnego mieszkańca Zachodu. Nic dziwnego, że raka traktujemy niemal jak nieuchronność. Do niedawna mogliśmy głównie chodzić na badania profilaktyczne. Teraz okazuje się, że prócz samokontroli piersi, regularnych mammografii, prześwietleń płuc i kolonoskopii możemy zrobić o wiele więcej.

Geografia zdrowia

Takie wnioski płyną z raportu "Żywność, odżywianie, aktywność fizyczna i zapobieganie rakowi: perspektywa globalna" opublikowanego wspólnie przez Amerykański Instytut Badań nad Rakiem (AICR) oraz Światowy Fundusz Badań nad Rakiem (WCRF). Zespół ekspertów kierowany przez epidemiologa sir Michaela Marmota przeanalizował tysiące badań nad siedemnastoma rodzajami raka, otyłością i wieloma chorobami przewlekłymi. W liczącym ponad 500 stron raporcie, najobszerniejszym opublikowanym dotąd w tej dziedzinie, autorzy tłumaczą, jaki jest związek między tym, co jemy, ile ważymy i czy jesteśmy aktywni fizycznie, a ryzykiem zachorowania na nowotwór. I przypominają, że większości przypadków raka można by uniknąć.

Reklama

Jak? Olbrzymią wiedzę na temat przyczyn choroby eksperci zgrabnie sprowadzają do dziesięciu zaleceń. Między innymi: nie pal tytoniu, uważaj na alkohol, ogranicz czerwone mięso, jedz warzywa, a przede wszystkim ruszaj się i uważaj na wagę. Już było? Większości z nas te rady kojarzą się z zapobieganiem chorobom krążenia. Poza tym przeczą one powszechnemu przekonaniu, że za rozwój raka odpowiedzialne są głównie geny, a nie to, jak żyjemy.

Nie pal papierosów, nie pal

A jednak. - Rak to w dużej mierze choroba cywilizacyjna. Wiadomo dziś, że około jedna trzecia wszystkich jego przypadków jest skutkiem palenia papierosów, a kolejne 30 proc. wynika z nieprawidłowej diety. Za typowe nowotwory cywilizacyjne uważa się dziś m.in. raka piersi, prostaty, płuc i jelita grubego - tłumaczy prof. Marek Naruszewicz z Zakładu Farmokognozji Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. Naukowcy dawno już zauważyli, że choroby nowotworowe znacznie częściej atakują mieszkańców rozwiniętych krajów Zachodu niż Azji. Liczba zachorowań w USA czy w Europie Zachodniej jest aż dziewięć razy wyższa niż w Chinach, Laosie lub w Korei. Za takie statystyki winą trudno obciążać jedynie geny.

Wystarczy bowiem, by przeciętny Azjata wyemigrował na Zachód lub przeniósł się np. do Hongkongu, i przejął zachodni styl życia, a on i jego dzieci będą tak samo narażeni na nowotwory jak Amerykanie czy Europejczycy. O tym, że styl życia jest ważniejszy, niż przypuszczano, świadczy przykład Niemiec. - Gdy po zjednoczeniu kraju lekarze porównali statystyki zachorowań, okazało się, że wśród mieszkanek zachodnich landów rak piersi występował o 15 proc. częściej, a liczba zgonów z tego powodu była o jedną trzecią wyższa niż w byłej NRD.

Naukowcy przypuszczają, że Niemki ze wschodu przed rakiem bardziej chroniła dieta, zwłaszcza zawarta w warzywach kapustnych witamina C, a także fakt, że piły mniej alkoholu niż rodaczki z byłej RFN - mówi dr Gabriel Wcisło z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Zmiana w dna

O tym, w jaki sposób niezdrowe odżywianie i otyłość wpływa na powstawanie chorób krążenia czy cukrzycy, wie z grubsza każdy, kto badał sobie poziom cholesterolu i trójglicerydów, albo glukozy i insuliny we krwi. Ale jak ma się dieta do raka? Profesor Naruszewicz tłumaczy, że związki chemiczne zawarte w żywności mogą w różny sposób wpływać na komórki: jedne je budują, inne zaś mogą wywołać zmiany pronowotworowe. Niektóre ze związków odżywczych mają zdolność pobudzania lub wyłączania wielu genów. Zależności między żywnością a uwarunkowaną genetycznie reakcją organizmu na zawarte w niej substancje bada dziś nowa dziedzina nauki, nutrigenomika. - Być może pozwoli ona wytłumaczyć m.in. fakt, że nie wszystkie kobiety z mutacją genów BRCA1 czy BRCA2, która znacznie zwiększa ryzyko raka piersi, rzeczywiście chorują na ten nowotwór - podkreśla prof. Naruszewicz.

Linia życia

Zmiany na lepsze warto rozpocząć od dbania o linię. Jak przekonują autorzy międzynarodowego raportu AICR, nadwaga i otyłość zwiększają ryzyko zachorowania na wiele nowotworów, m.in. jelita grubego, przełyku, błony śluzowej macicy, trzustki, nerki, piersi u kobiet po menopauzie, a być może także pęcherzyka żółciowego. Tymczasem na świecie między 1990 a 2005 r. liczba osób z nadwagą lub otyłością podwoiła się. Naukowcy próbują się dowiedzieć, w jaki sposób nadmiar tkanki tłuszczowej może stymulować rozwój nowotworów.

Taka zależność istnieje na pewno przy raku piersi: kobiety otyłe mają dużo większe ryzyko zachorowania, nawrotu i przerzutów, niezależnie od rodzaju nowotworu, na który cierpią. Podejrzewa się, że jakąś rolę grają tu podwyższone stężenia insuliny i insulinopodobnego czynnika wzrostu działające prozapalnie.

Inne wyjaśnienie: - Tkanka tłuszczowa produkuje aromatazę, enzym, który pobudza syntezę estrogenów. Im większa nadwaga i otyłość, tym więcej estrogenów krąży w organizmie i działa na gruczoły piersiowe - tłumaczy dr Gabriel Wcisło. By chronić się przed rakiem, eksperci AICR zalecają wszystkim powrót do szczuplejszej sylwetki. Wyznacznikiem dobrej dla zdrowia wagi jest prawidłowy indeks masy ciała BMI, czyli między 19 a 25 punktów (BMI oblicza się dzieląc masę ciała wyrażoną w kilogramach przez kwadrat wzrostu podany w metrach). Przy czym bardziej wskazane są niższe jego wartości (w granicach 21-23). Jeśli BMI jest w normie, mimo że w dorosłym życiu, powiedzmy od 21. roku życia zdarzyło nam się przytyć, warto próbować wrócić do poprzedniej wagi.

Trzymaj wagę

Najlepiej jest utrzymywać stałą prawidłową masę ciała przez całe życie i to od najmłodszych lat, badania wykazują bowiem, że zbyt pulchne dzieci mają kłopoty z nadwagą także jako dorośli. Z tych też powodów eksperci przekonują kobiety do karmienia piersią przez co najmniej sześć miesięcy: żywione w ten sposób maluchy są odporniejsze na choroby i rzadziej wyrastają na otyłych. Natomiast matkom karmienie piersią daje dodatkową ochronę przed rakiem piersi.

Aktywa ruchome

Nic tak nie chroni przed nadwagą jak ruch i ćwiczenia, stąd wśród zaleceń znalazła się obowiązkowo aktywność fizyczna: codziennie co najmniej pół godziny umiarkowanego wysiłku (np. intensywnego marszu), a gdy forma się poprawi - nawet godzina. Uprawiać sporty warto z jeszcze jednego powodu: - Wysiłek fizyczny pobudza aktywność szpiku kostnego i produkcję komórek, które regenerują wiele organów. Ćwiczenia i ruch zwiększają prawdopodobieństwo, że procesy odnowy komórek i tkanek będą się toczyć bez błędu, a ewentualne procesy nowotworowe zostaną zahamowane - wyjaśnia prof. Naruszewicz. Ruch ma też tę zaletę, że pod jego wpływem organizm reguluje produkcję żeńskich i męskich hormonów, które jak wiadomo odgrywają znaczącą rolę w rozwoju raka piersi czy raka prostaty.

Spaceruj

Do fizycznej aktywności zachęca się nie tylko zdrowych. Dr Charles Fuchs, onkolog z Dana-Farber Institute w Bostonie, twierdzi, że dziś w USA lekarze coraz częściej proponują spacery, delikatny stretching czy ćwiczenia z taśmami także pacjentom z nowotworami. Specjalnie opracowane dla nich zajęcia promuje w Stanach m.in. fundacja Lance´a Armstronga, sławnego kolarza, który pokonał raka jądra. Dzięki ćwiczeniom pacjenci nie tylko lepiej się czują, zwiększają też swoje szanse na przeżycie. Jak wynika z badań opublikowanych w 2005 r. w "Journal of American Medical Association", z chorobą częściej wygrywały te kobiety z rakiem piersi, które w ciągu tygodnia spacerowały przez trzy do pięciu godzin. - Ochronne działanie ruchu zaobserwowano też u chorych na raka jelita grubego. W jednym z amerykańskich badań dowiedziono, że pacjenci, którzy prowadzili umiarkowaną aktywność fizyczną mieli aż o połowę niższe ryzyko nawrotu choroby i śmierci - mówi dr Gabriel Wcisło.

Czerwone przegrywa

Tak jak w przypadku chorób krążenia, także przy zapobieganiu nowotworom dieta odgrywa kluczową rolę. Specjaliści AICR radzą unikać słodzonych napojów i wysokokalorycznych potraw (głównie fast foodów), a również ograniczyć w jadłospisie czerwone mięso do 500 gramów tygodniowo. A jeszcze lepiej - do 300 gramów, jeśli potrafimy się bez niego obyć. Duże ilości wołowiny, wieprzowiny czy baraniny nie są konieczne, by zapewnić organizmowi odpowiednią dawkę białka i żelaza, przekonują eksperci. Jego wysokie spożycie naukowcy łączą za to z większym ryzykiem m.in. raka piersi i jelita grubego.

W tym ostatnim przypadku o rakotwórcze działanie na komórki jelita podejrzewa się hemoglobinę zawartą w czerwonym mięsie (zwłaszcza w krwistych stekach czy kaszance), a także związki azotu obecne w wędlinach, kiełbasach, bekonie czy konserwach. Stąd od przetworzonego zdrowsze jest mięso świeże albo mrożone. A nie wędzone, marynowane czy suszone z dużą ilością soli - tę należałoby w diecie ograniczyć. Zwiększa ona bowiem nie tylko prawdopodobieństwo nadciśnienia, ale także niektórych nowotworów układu pokarmowego, m.in. żołądka.

Ważne jest to, co jemy i jak żywność przyrządzamy: w mięsie smażonym, grillowanym lub pieczonym bezpośrednio na ogniu powstaje wiele toksycznych związków, m.in. węglowodory aromatyczne, które mogą mieć działanie rakotwórcze.

Ryba dobra na wszystko

Od steków zdrowszy jest zatem drób i ryby, co też nie oznacza, że można je jeść bez umiaru. Centralne miejsce w diecie powinny zająć - i tu bez niespodzianek - produkty pochodzenia roślinnego: warzywa, owoce, rośliny strączkowe i pełnoziarniste zboża. Ile? Co najmniej 400 gramów dziennie, radzą eksperci AICR, i to nie wliczając w to roślin bogatych w skrobię, jak ziemniaki. Zawarty w warzywach i ziarnach błonnik przyspiesza pracę jelit i szybciej usuwa z nich toksyczne substancje zdolne pobudzać tworzenie i wzrost nieprawidłowych komórek, zaś witaminy, mikroelementy, katechiny czy polifenole potrafią "uruchamiać" geny chroniące przed nowotworami. - Nie jest przypadkiem, że w regionach, gdzie tradycyjnie spożywa się dużo produktów roślinnych, liczba zachorowań na raka jest niższa niż na Zachodzie.

Palących papierosy Greków czy Hindusów nowotwór płuc dosięga znacznie rzadziej niż palaczy z USA - zauważa prof. Marek Naruszewicz. W Grecji i w basenie Morza Śródziemnego to zasługa m.in. oliwy z oliwek bogatej w substancje przeciwzapalne i antyutleniacze. Natomiast mieszkańcom Indii ochronę zapewnia prawdopodobnie zawarta w curry kurkumina.

Zagraj w zielone

- Okazuje się, że związek ten pobudza pewien fragment genomu człowieka zwany elementem reakcji antyoksydacyjnej i pośrednio przyczynia się do produkcji enzymów broniących organizm przed związkami rakotwórczymi - wyjaśnia prof. Naruszewicz. Na ten sam fragment DNA działa też obecny w zielonej herbacie galusan epikatechiny, związek, który dodatkowo zapobiega lub spowalnia postęp chorób neurodegeneracyjnych.

Z tych powodów, przekonuje prof. Naruszewicz, warto do naszej diety włączyć i egzotyczne curry, i zieloną herbatę, a przy tym przeprosić się z warzywami kapustnymi. Brukselka, brokuły, kalafior i różnego rodzaju kapusty zawierają silnie związki przeciwnowotworowe, np. sulforafany. W warzywach liściastych jak szpinak czy sałata jest natomiast kwas foliowy, o którym wiadomo, że przyczynia się do odnowy materiału genetycznego. Kłopot w tym, że foliany słabo wchłaniają się z żywności i by mieć ich pod dostatkiem, trzeba jeść naprawdę sporo zieleniny. Kobietom w ciąży lub planującym macierzyństwo zaleca się dodatkowo kwas foliowy w tabletkach.

Bez dodatków

Ale taka suplementacja to wyjątek od reguły. Według specjalistów AICR wszystkie potrzebne witaminy i mikrolementy najlepiej dostarczać organizmowi w naturalnych produktach. A nie w suplementach, które wiele osób traktuje jako ochronę przed rakiem. Przyjmowanie syntetycznych witamin w tabletkach na własną rękę, czy to w małych czy w dużych dawkach, może przynieść odwrotny skutek, ostrzegają eksperci.

- Witaminy syntetyczne działają inaczej niż te zawarte naturalnie w żywności i są w stanie uaktywnić tzw. onkogeny. Pokazały to badania z beta-karotenem, który miał chronić palaczy przed rakiem płuc. Ci, którzy przyjmowali go w suplementach, częściej chorowali na ten nowotwór - przypomina prof. Naruszewicz. Brać więc witaminy w tabletkach czy nie? - Jeśli ktoś już zaczął łykać multiwitaminę, to jedno opakowanie pewnie mu nie zaszkodzi. Nie należy jednak przyjmować suplementów bez kontroli lekarza dłużej niż dwa, trzy miesiące. Najlepiej w ogóle z nich zrezygnować, zwłaszcza że coraz więcej producentów dodaje syntetyczne witaminy i mikroelementy do produktów spożywczych - ostrzega prof. Naruszewicz.

Nie jesteśmy niewolnikami genów

Ochrona przeciwrakowa będzie skuteczniejsza, jeśli rzucimy papierosy i albo wyeliminujemy alkohol, albo ograniczymy go do jednego drinka dziennie dla kobiet i dwóch dla mężczyzn. Wszystkie te zalecenia, argumentują eksperci AICR, są nie tylko dla zdrowych - także dla pacjentów w trakcie leczenia lub po leczeniu antynowotworowym. Powinni oni trafić pod opiekę specjalistów w dziedzinie żywienia i poprawić swój styl życia na tyle, na ile to możliwe.

Na pewno warto spróbować, o czym świadczy badanie przeprowadzone w USA przez dr. Deana Ormisha z Preventive Medicine Research Institute. Trzydziestu pacjentom we wczesnym stadium raka prostaty, którzy nie przeszli wcześniej operacji, naświetlań czy hormonoterapii, Ormish zaproponował trening zdrowego życia. Mężczyźni przestawili się na dietę bogatą w warzywa, owoce, rośliny strączkowe i produkty z pełnego ziarna. Codziennie spacerowali przez 30 minut, ćwiczyli stretching, stosowali relaksacyjne techniki oddechowe i medytację, a raz w tygodniu uczestniczyli w terapeutycznej grupie wsparcia. Po trzech miesiącach badacze porównali próbki biopsji z prostaty pobrane od pacjentów przed eksperymentem i po jego zakończeniu. Okazało się, że ponad 500 genów w zmienionych chorobowo tkankach zaczęło inaczej pracować.

Wyłączyły się tzw. onkogeny odpowiedzialne za powstawanie nowotworów oraz geny przyspieszające rozwój stanów zapalnych i chorób krążenia. Za to geny ochronne znacznie się ożywiły. Dr Ormish opublikował to badanie w specjalistycznej prasie i ostatnio na łamach amerykańskiego "Newsweeka", gdzie przekonuje z entuzjazmem, że geny nie determinują naszego przeznaczenia. I tego się trzymajmy.

Aleksandra Stelmach

Raport i zalecenia dostępne na stronach www.dietandcancerreport.org

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy