Głodówki: sześć mitów, które najbardziej mogą nam zaszkodzić
Ma masę zwolenników, ale i wielu przeciwników. Wokół leczniczych głodówek narosło mnóstwo mitów. Jak to jest z tym postem: stosować, czy nie?
Krótkie głodówki nie wymagają żadnego przygotowania
Teoretycznie jeden dzień bez stałych pokarmów, tylko o wodzie nie powinien zaszkodzić nikomu... kto nie ma problemów ze zdrowiem. Dłuższe posty zawsze lepiej skonsultować z lekarzem, nawet osoba zdrowa powinna chociaż jeden dzień przed postem ograniczyć ilość spożywanych kalorii, zmniejszyć rozmiar lekkostrawnych posiłków.
Głodówka to najlepszy sposób dla każdego na pozbycie się z toksyn
Owszem, dzięki głodówce organizm oczyszcza się. W naszym ciele dochodzi do procesu zwanego autofagią: komórki ciała w trakcie całego życia magazynują zbędne produkty przemiany materii, autofagia zapewnia ich eliminację.
Ale nie jest to na pewno metoda dobra dla każdego. Jeśli chorujesz przewlekle, przyjmujesz leki, nim podejmiesz głodówkę, poradź się lekarza. Niektóre schorzenia całkowicie wykluczają tę metodę (np. cukrzyca).
Silny ból głowy to znak, że organizm się oczyszcza
Niekoniecznie. W pierwszych dwóch dobach może tak być. Później ból może być skutkiem groźnej kwasicy!
Dzięki krótkiej głodówce rozjaśnia się umysł
Chwilowo tak. Po 2 pierwszych dniach wchodzimy w tzw. okres czuwania, głód już tak nie dokucza, czujemy się lekko i pełni energii. Dłuższe głodowanie zakłóca metabolizm i sprawia, że substancje są przetwarzane w nieprawidłowy sposób.
W efekcie w organizmie mamy nadmiar jednych związków, a niedobór innych. Stąd zaburzenia w jego funkcjonowaniu: zawroty głowy, kłopoty z koncentracją, snem oraz pamięcią.
Po kilkudniowym poście można od razu jeść normalnie
Nieprawda, zwolennicy tej metody radzą, by wychodzenie z głodówki trwało dokładnie tyle, co sam post. Zaczynamy od naparów i naturalnych soków, następnie wprowadzamy lekkie posiłki warzywno-owocowe.
Głodówka to bardzo skuteczny sposób na odchudzanie
Nieprawda. W czasie głodówki spowalnia się metabolizm, a organizm, któremu nie dostarczamy dość kalorii, uczy się robić zapasy. Stąd słynny efekt jo-jo. Nie jedząc nic, nie chudniemy więc trwale, jak przy racjonalnej diecie połączonej z aktywnością fizyczną.