Jakie leki inkretynowe stosuje się w cukrzycy?
Mimo nieustannego postępu w medycynie cukrzyca wciąż pozostaje poważnym problemem. Nad jego rozwiązaniem pracują już nie tylko organizacje medyczne, z WHO na czele, ale także społeczne i polityczne, w tym ONZ. 90 proc. przypadków to cukrzyca typu 2, a – jak udowodniono – połowy z nich można by uniknąć, stosując odpowiednio dobraną profilaktykę. Skuteczność leczenia tego typu cukrzycy poprawiły wprowadzone do lecznictwa w 2005 roku leki inkretynowe. Niektóre są już dostępne w Polsce.
Insulina to hormon, który odpowiada za przyswajanie przez organizm cukru i reguluje stężenie glukozy we krwi.
Jej nazwa (z łac. insula = wyspa) pochodzi od wysepek Langerhansa trzustki, gdzie produkowana jest w komórkach beta.
Istotą cukrzycy typu 1 jest powolne niszczenie komórek beta prowadzące do zahamowania wydzielania insuliny.
Natomiast w rozwoju cukrzycy typu 2 naczelną przyczyną jest insulinooporność, czyli zmniejszona wrażliwość tkanek na insulinę, pomimo prawidłowego jej stężenia w surowicy krwi. Czynnikiem drugim, który dołącza się po pewnym czasie – jest uszkodzenie komórek beta – tj. brak insuliny. W pierwszej fazie choroby, w związku z insulinoopornością, komórki beta są „nadproduktywne”, a będąca tego efektem hiperinsulinemia (tj. zwiększone wydzielanie insuliny przez trzustkę) częściowo niweluje insulinooporność. Jest to faza, w której cukrzycę typu 2 można kontrolować doustnymi lekami przeciwcukrzycowymi.
Gdy jednak w przebiegu choroby w obrębie komórek beta pojawiają się zmiany zanikowe, powodujące ich niewydolność, insuliny zaczyna brakować. Jest to faza, w której konieczne staje się dostarczanie hormonu z zewnątrz, czyli podjęcie insulinoterapii. Niestety, ze względu na zwykle długo dyskretne objawy, cukrzyca typu 2 rozpoznawana bywa późno, co powoduje, że wdrożenie leczenia opóźnia się.
Ten fakt, podobnie jak jej niedostateczne leczenie, zwiększa ryzyko rozwoju ciężkich powikłań sercowo-naczyniowych.
Uważa się, że 30 proc. wszystkich przypadków choroby niedokrwiennej serca związanych jest z cukrzycą. Dotyczy to zwłaszcza cukrzycy typu 2.
Do jej możliwych konsekwencji należą też m.in.: ślepota, niewydolność nerek i spowodowana miażdżycą niewydolność krążenia obwodowego, grożąca amputacją stóp lub całych kończyn dolnych. Stąd konieczność poszukiwania skuteczniejszych leków przeciwcukrzycowych.
Względnie najmłodszą, choć liczącą już 9 lat, propozycją w tym zakresie, są dwie grupy leków, nazywanych wspólnie „lekami inkretynowymi”.
Grupę pierwszą reprezentują leki, które naśladują głównie działanie jednej z naturalnych inkretyn (czyli hormonów jelitowych) – tzw. GLP-1 (glukagonopodobnego peptydu-1).
Grupę drugą stanowią leki, które hamują rozpad tej inkretyny (poprzez blokowanie jednego z enzymów).
Zjawisko inkrecji występuje w zdrowym organizmie i jest znane od blisko stu lat. Polega ono na tym, że jelito cienkie – w momencie przedostawania się do niego cząstek pokarmowych zawierających glukozę – jako pierwsze powiadamia trzustkę o zbliżającym się wzroście glikemii (tj. poziomu cukru we krwi). Czyni to, wydzielając owe inkretyny, czyli odpowiednie hormony jelitowe. Odpowiedzią ze strony trzustki na ten sygnał jest zwiększenie jej gotowości czynnościowej, a w konsekwencji: zwiększenie wydzielania insuliny przez jej komórki beta w reakcji na poposiłkowe podwyższenie stężenia glukozy we krwi. Jednocześnie zmniejsza się wydzielanie glukagonu przez trzustkowe komórki alfa – hormon ten działa odwrotnie niż insulina, tzn. podnosi we krwi poziom glukozy.
Leki inkretynowe opracowano w oparciu o fakt, że mechanizm inkrecji w cukrzycy typu 2 zawodzi, co – jak się uważa – związane jest przede wszystkim z defektem w zakresie wydzielania GLP-1.
Do pierwszej grupy tych leków (czyli substytutów naturalnej inkretyny) należą m.in. eksenatyd i liraglutyd (oba w roztworze do wstrzyknięć podskórnych, oba powodują działania uboczne ze strony układu pokarmowego).
Drugą grupę leków reprezentują gliptyny (w różnych odmianach, w różnych postaciach i z różnymi działaniami ubocznymi na organizm).
Leki inkretynowe wywierają ochronny wpływ na komórki beta trzustki: zapobiegają ich uszkodzeniu i zmniejszeniu wydzielania insuliny. Przeznaczone są one przede wszystkim dla tych przypadków cukrzycy typu 2, w których choroba – przy starannym doborze standardowych doustnych leków przeciwcukrzycowych – zaczyna wymykać się spod kontroli.
Dodanie ich wówczas do terapii – jako dodatkowych – pozwala uzyskać lepsze wydzielanie insuliny, znacznie poprawić parametry cukrzycy (obniżenie stężenia hemoglobiny glikowanej, zbliżenie do normy profilu dobowego glikemii, lepszy wynik lipidogramu) i na długo oddalić perspektywę leczenia insuliną.
Ma to także związek z powodowaną przez nie redukcją masy ciała (nie są zalecane jako środki odchudzające). W sferze badań są dziś także inne wskazania dla tych leków. Nie tylko zwiększają one bowiem siłę żywotną komórek beta, ale także korzystnie wpływają na układ krążenia (w tym krążenie wieńcowe i krążenie wątrobowe). Niestety, wysoka cena i brak refundacji sprawia, że przeciętnego Kowalskiego na nie nie stać.
Dlaczego tak istotne jest jak najdłuższe unikanie insulinoterapii w cukrzycy typu 2? Jest ona, niestety, bronią obosieczną. Z jednej strony obniża glikemię, co jest jej celem, z drugiej jednak – sprzyja otyłości, która w tego typu cukrzycy jest wyjątkowo niekorzystna.
Otyłość przyczynia się bowiem do zmniejszenia wrażliwości tkanek na insulinę (zmuszając do podawania hormonu w większych dawkach), stymuluje postęp objawów cukrzycy i zwiększa ryzyko związanych z nią powikłań.
Stąd właśnie wynika obiektywne uzasadnienie potrzeby i konieczności stosowania leków inkretynowych. Przynoszą one nowe szanse pacjentom szczególnie wtedy, kiedy są umiejętnie dobrane do charakteru choroby.