Kubeczek menstruacyjny - tak czy nie?
Teoretycznie mogą z nich korzystać zarówno nastolatki, jak i kobiety po kilku porodach siłami natury. Są przyjazne dla planety, zdrowia oraz portfela. Czego chcieć więcej? Cóż, sprzęty te obok szeregu zalet mają jednak kilka wad. Przyjrzyjmy się bliżej kubeczkom menstruacyjnym.
Kubeczki menstruacyjne, zwane też miseczkami, zasłynęły jako przyjazna środowisku alternatywa dla podpasek i tamponów. Przypominają kształtem dzwony, mają różne rozmiary, pojemności, miękkość, kolory oraz kształty końcówki. Wykonane są z medycznego silikonu, który jest tworzywem hipoalergicznym, nie powinny więc powodować reakcji uczuleniowych, choć niektórzy lekarze uważają, że jako ciała obce wprowadzane do organizmu w dłuższej perspektywie mogą okazać się nieobojętne dla zdrowia.
Pierwsze kubeczki, wytwarzane z gumy, powstawały już w latach 30. ubiegłego wieku, wtedy też zostały opatentowane oraz wprowadzone na rynek amerykański. Akcesorium nie zachwyciło jednak potencjalnych użytkowniczek i na długo popadło w niełaskę. Kolejne próby jego wypromowania również kończyły się niepowodzeniami, wyglądało na to, że te produkty niespecjalnie podobają się kobietom. Złote czasy nastały pod koniec lat 80., kiedy to gumę zastąpił silikon. Od tamtej pory kubeczki zrobiły zawrotną karierę na świecie, choć Polki nie mogą się do nich przekonać - większość naszych rodaczek wybiera bardziej tradycyjne środki higieniczne.
Do niedawna sądzono, że omawiane akcesoria są zupełnie bezpieczne, ponieważ nie niosą za sobą ryzyka wywołania zespołu wstrząsu toksycznego, najczęściej łączonego z długotrwałym używaniem tamponów. Niestety, medycyna zna już przypadki wystąpienia wstrząsu po zastosowaniu kubeczka menstruacyjnego. Nawet kilkukrotne przemycie go pod bieżącą wodą nie sprawi, że będzie on zupełnie wolny od ewentualnych bakterii - szczególnie groźny i odporny na zmywanie jest gronkowiec złocisty. Aby było bezpiecznie, trzeba by wyparzać kubeczek przed każdym użyciem, więc lepiej od razu zainwestować w dwa takie akcesoria.
Mechanizm działania jest prosty - miseczka ta nie wchłania krwi, a ją zbiera. W przeciwieństwie do tamponów nie absorbuje zatem nadmiernie innych wydzielin kobiecego ciała, jak np. śluz i nie wysusza nadmiernie pochwy. Krew menstruacyjna nie ma kontaktu z powietrzem, a jeśli sprzęt będzie sterylizowany i przechowywany we wzorowej higienie, odpadnie problem namnażania bakterii czy nieprzyjemnego zapachu, jak w przypadku stosowania podpasek. Kubeczek należy wyjmować i opróżniać zwykle od trzech do czterech razy na dobę, nie można przetrzymywać go w pochwie dłużej niż dwanaście godzin.
Mimo że przeciętny kubeczek jest większy od tamponu (nawet tego w wersji maxi), większa jest też jego pojemność, uchodzi za produkt łatwiejszy w aplikacji - ze względu na tworzywo, z jakiego powstał. Argument ten nie przemawia do wszystkich kobiet, niektóre po prostu nie są w stanie się przemóc, bo wizja założenia go przyprawia je o dreszcze. Są panie, które skarżą się na nocne niewygody, niektóre narzekają, że podczas użytkowania kubeczka zawartość się wylała - przeważnie takie wypadki są spowodowane nieprawidłową aplikacją lub wyborem niewłaściwego rozmiaru. Jeśli miseczka zostanie umieszczona zbyt płytko, będzie wyczuwalna, albo wręcz zacznie uwierać.
Za pewien minus kubeczka uchodzi jego wysoka cena - kosztuje on od kilkudziesięciu do około 100 złotych. Jednorazowo to być może duży wydatek (w porównaniu z paczką podpasek), ale inwestycja zwróci się szybko, bo już w pierwszym roku stosowania i pozwoli na oszczędzanie. Przedmiot posłuży, przynajmniej według obietnic producentów, 10, a nawet 15 lat. Musi być jednak prawidłowo użytkowany, czyszczony oraz przechowywany.
Największa niedogodność związana z kubeczkiem? Zawsze może się zdarzyć, że potrzeba opróżnienia kubeczka pojawi się wtedy, gdy użytkowniczka będzie poza domem, np. podczas podróży. Opłukiwanie go pod kranem w publicznej toalecie może być kłopotliwe i krępujące, chyba że uda się znaleźć łazienkę, w której umywalki znajdują się w kabinach. Nie jest to jednak najbardziej higieniczne rozwiązanie. Poza tym pośpiech i stres nie ułatwiają aplikacji - zdaniem doświadczonych pań najlepiej zakładać/wyjmować kubeczek pod prysznicem.