Makowiec: Słodka i odżywcza odsłona świętowania
Boże Narodzenie nie jest czasem liczenia kalorii. To czas przyjemności i ucztowania. Choć trudno zaprzeczyć, że umiar smakuje najlepiej. Pierwszy kawałek ulubionego ciasta zawsze jest delicją dla kubeczków smakowych. Po kolejny sięgamy najczęściej z łakomstwa, a doznania smakowe nie są już tak wysublimowane.
Ciasto ciastu nie równe. Słodka breja złożona z cukru i margaryny nie dostarczy nam nic pożytecznego. Makowiec to zupełnie inna klasa smaku. W końcu jego główny składnik - mak, jest cennym produktem odżywczym.
Zdroworozsądkowo patrząc, nie uznamy makowca za podstawowy produkt zdrowej i zbilansowanej diety, zasługuje jednak na wyróżnienie spośród nic niewartych słodkich ulepków. Trzeba wiedzieć, że mak jest ciężkostrawny, dlatego makowiec nie będzie dobrym wyborem dla kobiet ciężarnych i małych dzieci.
W niewielkich ilościach może być obecny w diecie dziecka, które ukończyło drugi rok życia. Obfituje w magnez - cenny w rozwoju młodego organizmu.
Smak pierwszego kawałka
Pokuszę się o sugestię, że nikomu z nas więcej, niż jeden kawałek makowca, nie jest do szczęścia potrzebny. W trakcie świątecznego biesiadowania i tak nadwyrężamy moce naszego organizmu - zachowajmy jasność umysłu. Racjonalne decyzje przy stole mają sens, zawsze. A umiar w rozkoszowaniu się smakiem to doskonałe ćwiczenie charakteru.
Już dawno stwierdzono, że łatwiej rano podjąć decyzję: dziś nic nie jem i przeprowadzić na przykład całodzienną głodówkę oczyszczającą, niż osiągnąć satysfakcjonujący wynik negocjacji z własnym łakomstwem przy każdym posiłku.
Czym nas odżywi?
Oprócz wspomnianego już magnezu, mak oferuje komplet witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, mowa oczywiście o A, D, E, K, a także w witaminę C - królową życia. Jest doskonałym źródłem wapnia - kluczowego pierwiastka dla kości i zębów. Znajdziemy w nim również żelazo, miedź, mangan, fluor czy cynk. Mak niebieski ma ponadto zdolność regulowania pracy nerek i wątroby.
Potrafi przyspieszyć gojenie ran. A skąd takie możliwości? Jest źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), z naciskiem na omega-6. Obfituje w błonnik - dokładniej tę jego frakcję, która przyspiesza pasaż jelitowy. Może zatem okazać się najsmaczniejszym antidotum na świąteczne przejedzenie.
Mimo pozytywnego wpływu na perystaltykę jelit, ani mak, ani makowiec nie będzie zalecany w diecie niskoenergetycznej, bo mak jest prawdziwą bombą kalorii: w stu gramach maku jest blisko pięćset kilokalorii.
Farmakologia
Osoby będące w trakcie leczenia farmakologicznego powinny zachować umiar, albo wręcz darować sobie spożywanie maku, gdyż może powodować interakcje z lekami.
Niech te święta smakują nam zdrowiem!
Ewa Koza, mam smak.com