Reklama

Meningokoki, pneumokoki w przedszkolu? Dezynfekcja nic nie da

Meningokoki i pneumokoki to bakterie bytujące w śluzówce człowieka. Są środowiska, gdzie nosicieli może być więcej niż w całej populacji, np. w przedszkolach czy koszarach. Ale dezynfekcja pomieszczeń to nie broń na te patogeny.

Takiej dezynfekcji domagać się mieli niektórzy rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola w Kleosinie w województwie podlaskim. Niepodziewanie i bardzo szybko zmarła nauczycielka z tego przedszkola. Media podawały, że zgon spowodowany był inwazyjnym zakażeniem meningokokami, a niektóre - pneumokokami. Oficjalnie jednak nie podano przyczyny śmierci, a dyrekcja przedszkola zorganizowała spotkanie rodziców z lekarzem i pozostaje w ścisłym kontakcie z białostockim SANEPID-em.

- Oczywiście zawsze trzeba dbać o elementarną higienę, to profilaktyka zakażeń wieloma patogenami - podkreśla prof. Ernest Kuchar w Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Jednak odkażanie powierzchni to nie jest najwłaściwszy sposób na pneumokoki czy meningokoki, które przenoszą się drogą kropelkową.

Reklama

Nosicielem meningokoków może być każdy z nas, a na dodatek w ciągu życia może się nimi zakazić wielokrotnie. Mało tego, badania wykazują, że bezobjawowym nosicielem bakterii Neisseria meningitidis (tak brzmi łacińska nazwa meningokoków) jest jeden na 10 mieszkańców Europy. Najczęściej nosicielami są małe dzieci (do 80 proc. przedszkolaków czy maluchów ze żłobków), młodzież oraz młodzi dorośli. Przenoszeniu się tych bakterii sprzyja bliski kontakt, stąd najwięcej zakażonych jest w dużych skupiskach ludzkich: placówkach opiekuńczych i edukacyjnych, żłobkach, koszarach czy więzieniach.

Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar informuje, że rocznie notuje się do 400 groźnych zakażeń meningokokami.

- W wielu przypadkach lekarze nie są w stanie uratować pacjenta, w wielu innych w wyniku inwazyjnej choroby meningokokowej dochodzi do nieodwracalnych uszkodzeń wzroku, słuchu, układu neurologicznego. Grupami szczególnego ryzyka są młodzież i dzieci - mówi Bondar.

Przypomina kampanię poprzedniego szefa GIS-u, skierowaną do młodzieży, zasadzającą się na trzech zasadach: "Nie dawaj gryza, nie dawaj łyka, nie dawaj macha". Rapowane to było z uwagi na to, że młodzi często dzielą się np. napojem pijąc z tego samego naczynia. Najczęściej nie jest groźne, ale w niektórych przypadkach może doprowadzić do inwazyjnej choroby meningokokowej (patogen ten przenosi się, podobnie zresztą jak i pneumokoki czy wirusy grypy lub odry - drogą kropelkową, zatem patogeny znajdują się w ślinie).

Relacje o śmierci nastolatków z powodu zakażenia meningokokami stosunkowo często trafiają do mediów. To z tego powodu, że młody zdrowy człowiek w ciągu mniej niż 24 godzin od pierwszych objawów (przypominających objawy przeziębienia) trafia w stanie zagrożenia życia na oddział intensywnej terapii. Rzecznik GIS przypomina, że podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce meningokokami zakaziła się młoda Włoszka. Nie udało się jej uratować. 

Kiedy u chorego z objawami przeziębienia na skórze pojawiają się plamki, których szybko przybywa, dochodzi do powstania wybroczyn na skórze, trzeba natychmiast wzywać pogotowie ratunkowe.

Bondar informuje, że ostatnio mikrobiolodzy sygnalizują pojawienie się w Polsce szczególnie zjadliwego szczepu meningokoków (typu C). To właśnie ten szczep był odpowiedzialny w 1999 roku za śmierć 150 osób w Wielkiej Brytanii. Po tych wydarzeniach na wyspach wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko meningokokom.

Jeśli w przedszkolu, szkole, rodzinie pojawi się przypadek inwazyjnej choroby meningokokowej osoby mające styczność z chorym powinny udać się do lekarza z uwagi na konieczność przyjęcia tzw. chemioprofilaktyki, czyli odpowiednich antybiotyków, które likwidują nosicielstwo w nosogardle i w ten sposób chronią przed rozprzestrzenieniem się bakterii. 

Pneumokoki także mogą wywołać sepsę, ale groźne są szczególnie dla małych dzieci, starszych osób, przewlekle chorych i wszystkich o obniżonej odporności. - Dlatego właśnie w tych grupach zaleca się szczepienie - mówi prof. Kuchar. 
Dodaje, że oczywiście nie można wykluczyć, iż zdrowa młoda osoba nie zachoruje np. na zapalenie płuc wywołane przez pneumokoki.

Od niedawna szczepienie niemowląt przeciwko pneumokokom stało się obowiązkowe i jest finansowane ze środków publicznych. Są samorządy terytorialne, które szczepią przeciwko tym patogenom w ramach programów zdrowotnych swoich mieszkańców powyżej 65. roku życia - to druga, po małych dzieciach grupa, dla której pneumokoki stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo.

Justyna Wojteczek


www.zdrowie.pap.pl
Dowiedz się więcej na temat: meningokoki | pneumokoki | bakterie | szczepienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy