Nie gotujmy plastiku!
Kasza i ryż – bardzo cenne produkty, które powinny znaleźć się w diecie każdego dziecka. Oba występują w wielu wariantach – mamy wybór, warto wiedzieć, co będzie najlepsze.
U malucha zaczynamy oczywiście od kaszy manny, a wraz z wiekiem uczymy dziecko pozostałych smaków: poczynając od jaglanej, przez jęczmienną i gryczaną.
Dzieci, a nierzadko i dorośli mają w zwyczaju narzekać na gorzki posmak kaszy. Dotyczy to głównie gryczanej. Jest doskonały i prosty w wykonaniu sposób, aby się tego pozbyć. Wystarczy kaszę przelać wrzątkiem przed ugotowaniem.
Z kaszą, tak jak i innymi produktami, nasze kubeczki smakowe się oswajają - lubimy to, po co sięgamy najczęściej. "Czy jadłeś dziś ryż?" - dla Chińczyka to powitanie i pozdrowienie tożsame z angielskim "Jak się masz?".
Rok mają w zwyczaju witać życzeniami: "Oby ci się ryż nigdy nie przypalił." To on stanowi bazę chińskiego jadłospisu. Jest dla nich symbolem, jakim dla nas od wieki był chleb.
U dziecka przygodę z ryżem rozpoczynamy analogicznie: od tego, który ma najmniejsze dawki błonnika: na start najlepszą opcją będzie biały.
Przewód pokarmowy dziecka ciągle się kształtuje, stąd obfite w surowe włókno roślinne rodzaje ryżu powinny być wprowadzane stopniowo - wraz z wiekiem dziecka. Mamy do dyspozycji ryż naturalny - o lekko orzechowym zabarwieniu, ryż czarny, czy wreszcie dziki - dysponujący największymi dawkami błonnika. Jeśli mamy z nim do czynienia po raz pierwszy - zacznijmy od małych dawek. Nawet u dorosłych może sprowokować przyspieszony pasaż jelitowy i biegunkę.
Dobrze wiedzieć, co jemy
Obok wyboru wartościowych produktów - nie mniejszą wagę ma sposób, w jaki przyrządzamy swoje potrawy. Sięgajmy po najprostsze i najbliższe naturalnym rozwiązania.
Świat XXI wieku przesycony jest plastikiem. Sprzedaje się nam w nim wodę, soki i wiele produktów spożywczych. Ktoś wpadł na pomysł, żeby kaszę czy ryż również sprzedawać, a co gorsze - gotować w plastikowych woreczkach. Trudno o większe nieporozumienie. Po co nam gotowany plastik? Zaręczam, że ani zdrowia, ani urody nam nie doda.
Naukowcy biją na alarmują: do produkcji plastikowych woreczków używany jest związek chemiczny o nazwie Bisfenol A znany również jako BPA, który w czasie gotowania wydziela substancje rakotwórcze. Im wyższa temperatura - tym wyższe stężenie BPA. On wydzieli się nie tylko do wody, w której gotujemy ryż, ale zainfekuje produkt, który zjemy i podamy dziecku.
Jaką funkcję spełnia woreczek?
Szukam sensownej korzyści i dotąd nie znalazłam. Ktoś za nas zdecydował, że mamy ugotować sto gramów kaszy bądź ryżu, ale po co? Kto zjada tak dużą porcję na raz?
Nierzadko przechowujemy później niezjedzoną część, a w efekcie ląduje ona w koszu. To jest bez wątpienia marnowanie żywności. Ale jeśli siłujemy się z własnym żołądkiem i zjadamy więcej, niż organizm potrzebuje, to też tę żywność marnujemy, a co gorsza siebie samych traktujemy jak kosz na odpadki.
Nie jest sztuką zjeść to, co widzimy. Sztuką odżywiać organizm zgodnie z jego potrzebami, a nie według scenariusza producenta produktów spożywczych.
Dlaczego ci drudzy chętniej chcą sprzedawać porcjowaną kaszę i ryż? Zwróćmy uwagę, że on po prostu jest droższy.
Pomyślmy z szacunkiem o swoim zdrowiu. Kupujmy i gotujmy i sobie, i naszym dzieciom produkty jak najbliższe naturalnym rozwiązaniom.
Ewa Koza, mamsmak.com