Niebezpieczna piaskownica
Od jakiegoś miesiąca Adaś zagląda codziennie na plac zabaw. Ponieważ huśtawki i karuzele wydawały nam się jeszcze dla niego nieodpowiednie, ‘wybawieniem’ stała się piaskownica. Kolorowa, ogrodzona wysokim płotkiem, zamykana.
"Żaden piesek tam nie wejdzie" myślałam i ze spokojem pozwoliłam Adaśkowi w niej buszować. Był zafascynowany, piasek się przesypywał, mógł go sobie nasypać do wiaderka, posypać (no tak, wiem ....) głowę albo pobawić się łopatką... Sielanka nie trwała jednak zbyt długo, bo podczas jednej z takich zabaw ni z tego, ni z owego spróbował włożyć sobie do buzi garść piachu.
Zareagowałam błyskawicznie i raczej mu się to nie udało, ale niestety, dopiero wtedy przeszła mi przez głowę myśl, że pies może i nie wejdzie, ale dla kota to fraszka wskoczyć do takiej piaskownicy, skorzystać z niej i następnie zakopć, co się da pod cienką warstwą....
Uwielbiam koty, zawsze miałam je w domu, i wiem, czego się można po nich spodziewać. Od poszukiwań w internecie i telefonów do sanepidu, aż mnie głowa rozbolała. Najbardziej przestraszyłam się toksokarozy. Jednak piaskownica niesie ze sobą o wiele więcej niebezpieczeństw niż by się mogło nam wydawać....
...jak się właśnie dowiedziałam, zdarza się, jeśli w ogóle do tego dojdzie, niezwykle rzadko, bo trochę kosztuje (ok. 300zł) i dlatego nie każdy administrator placu zabaw ma ochotę je wykonać. Sanepid takich badań nie robi, również ze względu na koszty.
Pytanie, czy badanie piaskownicy np. raz na rok w ogóle coś da, skoro przykładowy kotek może do niej wleźć o każdej porze dnia i nocy, bo poradzi sobie z płotkiem lub ktoś niefrasobliwy zostawi otwarte drzwiczki....
Piach powinien być wymieniany całkowicie, do ostatniego ziarenka, przynajmniej dwa razy do roku, ale też wątpię, aby komuś się chciało....
Stąd też nasza piaskownica, z pozoru bezpieczna, potrafi kryć w sobie "wiele tajemnic" ;-)..........
Lista pasożytów i bakterii jest niezwykle długa...zaliczamy do niej:
1) Bakterie z tzw. flory kałowej, czyli np. E.coli (chorobotwórcza i niechorobotwórcze) i bakterie Salmonelli
2) Bakterie Campylobacter, wywołujące biegunkę z krwią
3) Clostridium perfringens, które powodują zakażenia przewodu pokarmowego i skóry
4) Bakterie Campylobacter przenoszone przez ptaki.
5) Paciorkowce i gronkowce, które mogą zaatakować skórę malucha.
6) Wirusy
7) Grzyby
8) I na koniec najgorsze - pasożyty odzwierzęce. Tak, nad tym się dzisiaj będę rozwodzić,....
Jednym z nich jest nicień (glista) z gatunku Toxocara. Mamy 2 rodzaje: psią (Toxocara canis) i kocią (Toxocara cati). Jaja takiej glisty są niezwykle odporne i potrafią ‘przezimować’ w piachu lub/i w ziemi nawet do 10 lat. Dziecko zaraża się najczęściej poprzez brudne ręce lub właśnie - gdy wkłada sobie piasek do buzi. Oczywiście innym źródłem zagrożenia będą tez bezpańskie pieski i kotki.....
Larwa wywołuje chorobę zwaną Toksokarozą, tzw. zespół larwy wędrującej trzewnej.
Po ok. 2-4 tygodniach od momentu, kiedy zostały wydalone przez zwierzątko, jaja przybierają postać inwazyjną. Czyli jeśli zostaną "zjedzone" przez człowieka, wówczas wykluwają się z nich larwy, które przebijają się przez ścianki jelita i trafiają do krwiobiegu, a z nim do różnych narządów, w tym oka, a nawet mózgu. W narządach większość larw ginie, pozostawiając po sobie ziarniaki. Ale spokojnie, sa i takie, które przeżyją nawet do kilku lat, czyniąc w tym czasie niezłe spustoszenie w organizmie...
Toksokarozę charakteryzują dość niespecyficzne objawy. W zależności od ilości zjedzonych larw i organizmu, mogą pojawić się różne objawy i powikłania w wielu narządach.
Pierwsze stadium toksokarozy przypomina zazwyczaj reakcję alergiczną, może pojawić się wysypka, duszności, brak apetytu, osłabienie przewlekły kaszel. Drugie stadium zależy już od zaatakowanego narządu. I tu możemy wyróżnić jej 3 główne rodzaje.
Jednym źródłem są objawy, ale wolałabym na nie nie czekać w przypadku małego dziecka. Kolejnym jest badanie próbki krwi. I tutaj możemy dokonać takich oto badań:
(1) Morfologia krwi. W trakcie infekcji liczba eozynofili w krwi wzrasta do 40-50% lub nawet więcej. To jest bardzo specyficzny wskaźnik tej choroby. I to jest jedyny charakterystyczny wskaźnik tej choroby wykrywany w badaniach morfologii krwi. Dodatkowo można też zauważyć zwiększenie liczby leukocytów (białych krwinek). Należy jednak pamiętać, że tego typu wynik przybliża do diagnozy o toksokarozie, ale jej definitywnie nie potwierdza, ponieważ może być objawem również innych chorób.
(2) Sprawdzenie przeciwciał IgG. Toksokarozę potwierdza się w momencie stwierdzenia dodatnich przeciwciał w surowicy krwi. Oczywiście w przypadku zaawansowanej już choroby i pojawienia się objawów, pomocne będą już wtedy badania obrazowe typu: tomografia komputerowa głowy, badania okulistyczne (w przypadku toksokarozy ocznej), usg jamy brzusznej, a w niektórych przypadkach nawet biopsja mózgu.
(3) Oprócz powyższych, możemy zaobserwować również podwyższenie immunoglobulin IgM, IgG i IgE, w surowicy.
Na samym początku pozostaje więc badanie z krwi. Niestety nigdzie nie można znaleźć informacji o tym, w jakim czasie od przykładowego ‘zjedzenia piasku’ można takie badania zrobić dziecku. Nadal szukam takiej informacji.... Niedługo na pewno będę wiedzieć, bo czekają nas badania...
Może przebiegać tylko w specjalistycznych ośrodkach. I niestety z tego co sie dowiedziałam, przede wszystkim w Warszawie. Jest długotrwałe. Od kilku tygodni, nawet do kilku miesięcy. Bo niestety po zabiciu larw, musi dojśc przede wszystkim do wchłonięcia ich pozostałości, stany zapalne muszą zostac usunięte (a zabicie larw takowe również powoduje, poprzez zwiększenie reakji alergicznej organizmu), a uszkodzone tkanki muszą się odbudować. Nie można też zaniechać leczenia, ponieważ im dłużej będziemy zwlekać, tym gorszych skutków możemy się spodziewać.
Adaś dostał w końcu od babci swoją własną, prywatną piaskownię, bo mamy ogródek. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy może sobie postawić pudło z kilkoma kilogramami piasku. A poza tym Piaskownica to na prawdę świetne miejsce socjalizacji dzieci, tu w końcu spotykają swoje pierwsze koleżanki i kolegów. Dlatego też wklejam poniżej ogólne zasady korzystania z PIASKOWNICY. W znacznej mierze są to higieniczne zasady:
(1) Czyste ręce - dziecko, które przebywa w piaskownicy nie może wkładać rąk do buzi. Odpada więc okres, gdy dziecku rosną zęby. Plac zabaw nie będzie też nigdy dobrym miejscem na spożywanie posiłków. Standardowe płyny antybakteryjne do rąk niewiele tu pomogą. Najlepsze będzie mydło i umycie rąk po każdym spacerze pod bieżącą wodą.
(2) Tylko zamykane piaskownice. Piaskownica powinna być ogrodzona i zamknięta. Ale to, że ma płot i drzwiczki, nie gwarantuje czystości, jeśli nie każdy dba, aby po zabawie ją zamknąć.
(3) Piaskownica z dachem? To byłby świetny pomysł, bo nie tylko chroniłaby przed słońcem, ale przede wszystkim przed odchodami ptaków, które niestety roznoszą wiele chorób.
(4) Piaskownica i wymiana piasku. Nie każdego administratora placu zabaw na to stać, ale przyjmuje się, że piasek w piaskownicy powinien być wymieniany (dosłownie "do ostatniego ziarenka") minimum dwa razy w ciągu roku.
(5) Piasek powinien być również badany.... Moja lista życzeń nie ma końca. Ale czy macie pewność, że administrator ma ochotę wydać 300 złotych kilka razy w ciągu sezonu na badanie piachu w piaskownicy ;-)?
(6) Obcinamy paznokcie dzieciom. Dzięki temu żadna żałoba (...z jajami larw...) tam nie zostanie