Twórca diety sirtfood przestrzega naśladowców Adele
Świat oszalał na punkcie diety sirtfood, która pozwoliła schudnąć Adele ok. 40 kilogramów. Twórca owej diety postanowił teraz przestrzec przed szkodliwymi mechanizmami, którym naśladowcy piosenkarki często ulegają. Jedną z najpowszechniejszych pułapek jest obsesyjne liczenie kalorii. "To droga donikąd" – przekonuje Aiden Goggins.
Zachwyt nad odchudzoną Adele przybrał postać obsesji na punkcie stosowanej przez nią diety sirtfoodKevin WinterGetty Images
Prócz fenomenalnego głosu, znakiem rozpoznawczym Adele były od zawsze rubensowskie kształty. Ten element wizerunku brytyjskiej artystki od niedawna jest już przeszłością.
Gwiazda estrady postanowiła bowiem podjąć walkę o smukłą sylwetkę i przeszła na zdrową, niskokaloryczną dietę. Rezultaty odchudzania wokalistki wprawiły jej fanów w osłupienie.
Gdy pokazała w mediach społecznościowych swoją spektakularną metamorfozę, świat oszalał na punkcie jej nowego image’u. Zachwyt nad odmienioną Adele przybrał postać swoistej obsesji na punkcie stosowanej przez nią diety sirtfood, której zawdzięcza tak imponującą redukcję wagi.
Sekrety kuchni Anny Lewandowskiej
Zachęca nas nie tylko do wspólnych ćwiczeń w gronie przyjaciół, ale również do rozważnego komponowania posiłków. Zdaniem Anny muszą być one dostosowane do stopnia aktywności fizycznej. Podstawą jej jadłospisu są zdrowe, głównie niskokaloryczne produkty, najbogatsze w witaminy i mikroelementy.
Dieta Anny opiera się na założeniu, że powinno się spożywać pięć posiłków dziennie. Ale uwaga! Jedynie trzy z nich do syta. Jadanie o stałych porach sprawia, że wydziela się więcej enzymów trawiennych, a metabolizm znacząco przyspiesza. Anna zwraca też uwagę na indeks glikemiczny, wybierając pokarmy o indeksie poniżej 50. Spośród napojów zaleca wodę niegazowaną z cytryną, pitą 15 minut przed posiłkiem lub godzinę po nim.
Prezent dla wątroby Tak Lewandowska nazywa szklankę ciepłej wody z cytryną, pitą po przebudzeniu. Pobudza trawienie, niszczy drobnoustroje, stymuluje oczyszczanie z toksyn. 123RF/PICSEL
Śniadanie Anny Przeważnie pałaszuje płatki owsiane, jednak zalane wodą (gotowanie zwiększa indeks glikemiczny). Do płatków zawsze dorzuca owoce. 123RF/PICSEL
Co na przekąskę? Polub koktajle owocowe, np. z arbuza, melona i borówki amerykańskiej. Możesz też delektować się owocami, wybieraj jednak kwaśne, z drobnymi pestkami. 123RF/PICSEL
Jadłospis Anny Śniadanie: płatki z owocami; obiad: krem z cukinii i kasza jaglana z indykiem i warzywami; kolacja: sałatka z bakłażanem, pomidorem i rukolą. 123RF/PICSEL
Poranny przysmak - nasiona lnu Łyżkę nasion zalej wieczorem szklanką wrzątku. Pij przed śniadaniem, a poprawisz trawienie i obniżysz cholesterol.123RF/PICSEL
Wapń i magnez Zapewniają prawidłową pracę sercu i mięśniom. Wapń znajdziesz w orzechach, magnez w suszonych morelach. Jedz je na godzinę przed treningiem. 123RF/PICSEL
Węglowodany dla pań aktywnych Możesz spożywać zarówno makaron, jak i ulubione pieczywo, jednak pałaszuj je na 2 godziny przed treningiem. 123RF/PICSEL
Kminek i imbir Anna używa tych przypraw, bo kminek zapobiega wzdęciom i ułatwia trawienie, a imbir jest zalecany z uwagi na obciążone stawy osób ćwiczących. Źródło: Na Żywo123RF/PICSEL
Głos w sprawie rosnącej popularności diety zabrał właśnie jej współtwórca, farmaceuta Aiden Goggins. Postanowił on zwrócić uwagę na błędy, jakie popełniają stosujące ją osoby.
Bo choć dieta ta w istocie cieszy się uznaniem specjalistów z zakresu żywienia, to - jak podkreśla Goggins - jej założenia bywają błędnie interpretowane. A jedną z największych pułapek, w jakie można wpaść, stosując dietę sirtfood, jest bezrefleksyjne liczenie kalorii.
- Obserwuję, jak wielki kładzie się nacisk na to, czego nie wolno jeść i jak bardzo trzeba rzekomo ograniczać kalorie. Sprawia to, że ludzie boją się jeść, mają niezdrowe podejście do jedzenia. Warto uświadomić sobie, że korzyści z pokarmów uzyskamy wyłącznie dzięki spożywaniu ich. Ta dieta była zawsze dietą inkluzywną - zaznacza Goggins w rozmowie z "Insider".
Ekspert wyjaśnia, że istotą diety sirtfood jest zrozumienie, w jaki sposób konkretne produkty pomagają organizmowi efektywnie spalać kalorie.
Kluczową rolę odgrywają w niej rośliny, jedzenie których prowadzi nie tylko na redukcji wagi, ale i zmniejszenia ryzyka wielu groźnych chorób oraz wydłużeniu życia.
Dieta sirtfood, którą opracowało dwóch absolwentów Uniwersytetu w Surrey w Anglii - Aidan Goggins i Glen Matten - koncentruje się na żywności, która aktywuje białka zwane sirtuinami.
Jak kupić dobre i zdrowe lody?
Nie wyobrażamy sobie bez nich lata. Uwielbiamy zarówno te mleczne, jak i sorbety. Mowa oczywiście o lodach. Ilość dostępnych na rynku smaków i rodzajów potrafi przyprawić o zawrót głowy. Niestety, praktyki niektórych producentów nie tylko mrożą krew w żyłach, ale mogą również rujnować nasze zdrowie. Jak zatem nie dać się nabrać i odróżnić dobre lody od takich, które z prawdziwymi niewiele mają wspólnego? Wyjaśniamy!
Lubisz lody włoskie? Mamy dla ciebie złe wieści! Na ogół bliżej im do zupek chińskich niż lodów naturalnych. To nic innego jak mieszanina wody i specjalnego proszku, które wrzuca się do maszyny. A w proszku można znaleźć niemal wszystkie składniki świata. Od utwardzanych tłuszczy roślinnych, przez zagęstniki i emulgatory, po sztuczne aromaty i barwniki. Na lodach włoskich chyba najłatwiej oszukać klienta – wystarczy dodać do maszyny więcej wody i/lub powietrza, a wtedy ich objętość w magiczny sposób się zwiększa.
Mało kto wie, że lody wynaleźli Chińczycy. Już 5 tys. lat temu zajadali się oni mieszaniną śniegu i owoców. Do Europy przepis na nie przywiózł Marco Polo, dzięki któremu Włochy w późnym średniowieczu stały się europejską stolicą lodów. To Włosi wymyślili pierwsze automaty do kręconych lodów – stąd nazwa "lody włoskie". Co ciekawe: oni takich lodów praktycznie nie jedzą. Zaś pierwsza fabryka lodów przemysłowych powstała w 1851 roku w Baltimore, w USA.
Statystyczny Polak zjada w ciągu roku średnio 4 litry lodów. Dla porównania Amerykanin zjada ich aż 23 litry! Najwięcej lodów zjadamy w ciepłe miesiące, czyli od kwietnia do września, kiedy z rynku znika 90 proc. rocznej produkcji. Wydaje się jednak, że ta tendencja zaczyna się pomału zmieniać i coraz częściej sięgamy po lody jesienią oraz zimą.
Ulubione smaki Polaków? Stawiamy na klasykę! Z badań OBOP-u wynika, że 34 proc. najbardziej lubi lody śmietankowe. Na drugim miejscu są czekoladowe - 19 proc., a na trzecim - truskawkowe - 15 proc. Przy wyborze, poza smakiem, kierujemy się przede wszystkim ceną.
Dobre, tradycyjne lody są deserem przygotowywanym na bazie mleka. Oprócz niego w składzie powinna znaleźć się śmietanka, żółtka i cukier. Plus jeszcze jeden składnik, który decyduje o smaku – mogą to być np. owoce lub czekolada. Tylko tyle wystarcza, by przygotować pyszny i zdrowy deser, bez konserwantów i ulepszaczy.
Niestety produkcja przemysłowa oraz nieuczciwi producenci lodów "naturalnych" wykazują się coraz większą kreatywnością, by obniżyć koszty produkcji, a co za tym idzie – jakość produktu. Na rynku spotkamy więc wiele produktów lodopodobnych, które z prawdziwymi lodami niewiele mają wspólnego.
Czytaj etykiety! To podstawowa zasada podczas zakupy lodów w sklepie – niezależnie od tego, czy kupujesz duże lody familijne, czy małe na patyku. Szybko się zorientujesz, że wiele z nich ma wyjątkowo długie składy – do produkcji niektórych używa się aż 30 składników. A to sygnał alarmowy! Niestety w Polsce ze świecą szukać lodów przemysłowych, które zawierają wyłącznie naturalne składniki. Jedyne, co można znaleźć, to w miarę przyzwoite lody. Warto wybierać produkty z jak najkrótszą listą składników.
Co powinno nas zaniepokoić w składzie lodów? Wyjątkowo niebezpiecznym składnikiem są utwardzane tłuszcze roślinne. Są one dużo tańsze niż nabiał, dlatego producenci uwielbiają dodawać je do swoich produktów w jego miejsce. Często jest to np. olej palmowy – w dodatku chemicznie utwardzany. Jeśli w składzie lodów są utwardzane tłuszcze roślinne, to możesz być pewny, że zawierają one szkodliwe dla zdrowia tłuszcze trans. A naukowcy od lat ostrzegają, że ich nadmierne spożywanie zwiększa ryzyko miażdżycy, chorób serca i nowotworów. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zostawienie takich lodów w sklepowej lodówce.
Kolejnym grzechem producentów lodów jest używanie syropu glukozowego lub glukozowo-fruktozowego zamiast cukru, od którego są one co prawda tańsze, ale też mniej zdrowe. Jeszcze bardziej niebezpieczne są sztuczne barwniki i aromaty. Kolory prosto z laboratorium chemicznego kuszą nasze oczy, a nachalne aromaty mają sprawić, że pocieknie nam ślinka. Niestety, jedzenie takich lodów w najlepszym wypadku może się skończyć reakcją alergiczną. A w najgorszym? Wiele badań wykazało, że niektóre sztuczne aromaty mogą wywoływać raka.
Inne niechciane składniki to różnego rodzaju zagęstniki, takie jak: guma guar, karagen, mączka chleba świętojańskiego albo, co gorsza, sól sodowa czy karboksymetyloceluloza. I choć wiele z nich jest pochodzenia naturalnego, to powinno nas zastanowić, po co są dodawane do lodów? Wszak nie jest to galaretka ani budyń. Zagęstniki pęcznieją w wodzie i tworzą kleiste roztwory. Znacząco obniżają jakość lodów, a producenci wypełniają nimi skład kosztem naturalnych składników.
Napowietrzanie lodów wzbudza wiele kontrowersji. Z jednej strony jest ono niezbędne – w przeciwnym wypadku lody byłyby twarde jak kamień, ale z drugiej producenci znaleźli tu możliwość sporych oszczędności. Im więcej powietrza w lodach, tym większa jest ich objętość. Takie lody ważą mniej, ale kto by się tym przejmował, kiedy nie są sprzedawane na wagę?
Wiele lodów rzemieślniczych ma w sobie jedynie 20-30 proc. powietrza, podczas gdy przemysłowe potrafią mieć go nawet 80 proc.! W taki oto sposób producenci sprzedają nam powietrze za całkiem niezłe pieniądze. Prosty test demaskuje tę praktykę: wystarczy rozpuścić kulkę dobrych lodów naturalnych i taką samą lodów, które chcemy sprawdzić – po tych bardziej napowietrzonych zostanie mniej płynu.
Od kilku lat furorę w Polsce robią lody naturalne. Popularne są jeszcze określenia, jak lody rzemieślnicze czy tradycyjne. Nazwy te sugerują, że dostaniemy wysokiej jakości deser o możliwie krótkim i naturalnym składzie. Niestety, wiele z nich jest naturalnymi tylko z nazwy. Co roku słyszymy o fatalnych wynikach kontroli lodów sprzedawanych bez opakowania. Okazuje się, że na brak nieuczciwych producentów nie możemy w naszym kraju narzekać. Chyba najbardziej kontrowersyjną kwestią w przypadku lodów "naturalnych" jest używanie mieszanek, w skład których wchodzą m.in. emulgatory.
Jak zatem nie dać się nabrać, kiedy nie można sprawdzić składu na opakowaniu? Przede wszystkim unikaj nienaturalnych smaków. Doskonałym przykładem są lody smerfowe – nie ma możliwości, by były w 100 proc. naturalne. Podobnie jak wszystkie lody o wyrazistych, wręcz nienaturalnych kolorach. Możesz też spróbować wprost zapytać o skład, mówiąc, że jesteś uczulony na sztuczne barwniki czy aromaty. Zwróć też uwagę na wygląd lodów: czy nie mają zmienionej struktury lub śladów po rozmrożeniu? Czy w wodzie, w której moczona jest łyżka, coś się przypadkiem nie zalęgło? Pamiętaj, że w przypadku dobrych lodów najesz się już trzema gałkami!
Są one określane mianem "genów długowieczności" i "genów szczupłości". Szczególnie polecane produkty to jagody, truskawki, daktyle, seler, jarmuż, kapary, soja, rukola, pietruszka, orzechy włoskie, gorzka czekolada i czerwone wino.
Dieta sirtfood obejmuje też opcjonalną tygodniową fazę, w ramach której przez trzy dni spożywa się maksymalnie 1000 kalorii, a przez pozostałe cztery - 1500 kalorii.
Jak zaznacza Goggins, założenia diety zostały niesłusznie sprowadzone właśnie do kaloryczności, która nie jest najważniejsza.
Twórca diety SIRT tłumaczy, jak uniknąć pułapek w diecie123RF/PICSEL
- To bardzo niesprawiedliwe, że w wielu raportach i omówieniach nasza dieta uchodzi za dietę 1000 kalorii. Pamiętajmy, że jedzenie to nie tylko czyste paliwo. Koncentracja na kaloryczności posiłków i zawartości makroskładników nie wystarczy, by organizm właściwie korzystał ze składników pożywienia. Nasza koncepcja polega na tym, że składniki odżywcze w różnych pokarmach mogą wpływać na nasze komórki i poprawiać ich funkcjonowanie - wyznał Goggins.
Sugeruje on, by zamiast liczyć kalorie, spoglądali częściej na jakość tego, co ląduje na naszym talerzu.