Wielka przyjemność w małej kostce
Czekolada – pierwsze skojarzenie? Przyjemność. Tym produktem spożywczym zwykliśmy sobie osładzać życie. Trudno spotkać człowieka, który nie zna jej smaku. Czekolada niejedno ma imię.
Możemy wypić jej gorącą filiżankę, zjeść kostkę białej, mlecznej czy gorzkiej. Różnią się nie tylko kolorem i smakiem, ale i właściwościami.
Warto też zaznaczyć, że zwierzęta jej nie tolerują. Nie jest tajemnicą, że czekolada zwiera substancje psychoaktywne. Jedna z nich - teobromina może u psów, kotów czy koni wywołać drgawki, zawał serca, krwotok wewnętrzny, a nawet śmierć.
Dobrze uświadomić dzieci, że to co dla nich jest przysmakiem, niekoniecznie będzie dobre dla ich pupila. Faktem jest, że czekolada należy do silnych alergenów i dla wielu ludzi również jest na liście produktów zakazanych. Aż pięciu na stu alergików zmaga się z alergią na czekoladę.
Kiedy po nią sięgamy?
Niestety nierzadko traktujemy czekoladę jako niezastąpiony lek na wszelkie rozterki egzystencjonalne. Bywa zjadana w nagrodę. Sięgamy po nią również wtedy gdy nam źle.
Czekolada stymuluje nasz mózg do wydzielania endorfin. Skutkuje to zarówno zmniejszeniem odczuwanego bólu fizycznego i poprawą nastoju. Niestety ta magiczna przyjemność jest ulotna, a czekolada mocno kaloryczna. Bywa pułapką.
Częste sięganie po nią albo zjadanie nielimitowanych porcji daje dość szybki efekt w postaci wzrostu masy ciała. Sto gramów czekolady to około pięćset kalorii. Trzeba też wyraźnie podkreślić, że czekolada gorzka wcale nie jest niskokaloryczna. Wręcz przeciwnie, tabliczka extra gorzkiej czekolady - 90 proc. to aż 558 kilokalorii.
Oddajmy jej jednak sprawiedliwość - są to najbardziej wartościowe spośród wszystkich czekoladowych kalorii, a do tego gorzka ma niski indeks glikemiczny. Tę właśnie poleca się diabetykom - oczywiście w małych ilościach.
Ile powinna wynosić maksymalna dawka czekolady?
Zachęcam, żeby użyć dostępnego nam wszystkim "chłopskiego rozumu". Żadne tytuły naukowe nie są nam potrzebne, żebyśmy decydowali o swoim życiu i zdrowiu. Każdy z nas zna odpowiedź na takie pytania. Lubimy je zadawać, bo wtedy przerzucamy odpowiedzialność na kogoś innego. "Przecież pani powiedziała, że ..." Jak podjąć rozsądną decyzję? Z uwzględnieniem stanu zdrowia, aktualnej masy ciała i indywidualnych uwarunkowań naszego układu pokarmowego.
O tym, że czekolada może nie tylko osłodzić, ale i utrudnić życie nie trzeba przekonywać nikogo, kto boryka się z kłopotami trawiennymi. Pacjenci wyrażają nierzadko zdziwienie: " Dlaczego czekolada powoduje u mnie zaparcie, a u męża wywołuje gwałtowną biegunkę?". To częsta przypadłości osób z jelitem drażliwym.
Czekolada mleczna - zgodnie z nazwą - ma w składzie mleko, a to skutkować może przyspieszonym pasażem jelitowym. Z uwagi na swój główny składnik - kakao - u osób ze skłonnością do zaparć czekolada potrafi skutecznie zablokować jelita.
Świadomość swojego ciała masz tylko ty. Obserwowanie jego sygnałów to najlepsza droga do podejmowania słusznych decyzji żywieniowych. Czekolada oprócz przyjemnego połechtania kubków smakowych pozwoli nam uzupełnić poziom magnezu, potasu, żelaza, wapnia, miedzi, cynku i manganu. Nie próbujmy jednak zaspokoić potrzeb organizmu wyłącznie czekoladą.
Byłaby to zgubna ścieżka.
Jaką wybrać?
Gorzką, białą, mleczną czy deserową? Różnią się - co oczywiste - zawartością miazgi kakaowej i temperaturą, w której powstają. Mają też inną wartość odżywczą dla organizmu ludzkiego. Najmniej czekoladowa jest biała. Nie zawiera proszku kakaowego, a jedynie masło kakaowe, które stanowi do 33 procent jej składu.
Absolutny prym wiedzie gorzka, która na swoje miano zasłużyła sobie zawartością minimum 70 procent miazgi kakaowej.
A produkty czekoladopodobne? Zawartość kakao nie przekracza 7 procent ich masy. Dla obniżenia kosztów produkcji nierzadko dodaje się do czekolady lecytynę sojową - E322 lub PGPR - E476, co pozwala zmniejszyć zawartość drogiego masła kakaowego.
Wybierajmy świadomie, bo mamy wybór.
Ewa Koza, dietetyk, autorka bloga mamsmak.com