Anna Bazydło. To ona jest twarzą protestu medyków
Trwa protest pracowników i pracownic ochrony zdrowia. Po manifestacji, która odbyła się 11 września w Warszawie, wzdłuż Alei Ujazdowskich lekarze, pielęgniarki, położne, ratownicy i diagności założyli białe miasteczko. Protestujący domagają się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Jedną z twarzy protestu medyków jest Anna Bazydło.
Postulatami strajkujących są: wzrost nakładów na ochronę zdrowia do minimum 6,8 proc. PKB, rozwiązanie problemów kolejek i braku dostępności świadczeń, zmiana przepisów z "tarczy antykryzysowej 4.0" (ostre kary dla medyków za nieumyślne błędy lekarskie) oraz natychmiastowe zajęcie się przez polityków kryzysem w ochronie zdrowia.
Medycy w białym miasteczku kolejne dni poświęcają poszczególnym profesjom: psychiatrii, chirurgii i ortopedii, chorobom wewnętrznym i medycynie rodzinnej, onkologii, ratownictwu medycznemu oraz fizjoterapii i diagnostyce laboratoryjnej. Plan jest znany do 18 września, ale protestujący już zapowiadają, że pozostaną w białym miasteczku do skutku.
Minister zdrowia zapraszał medyków do rozmów, jednak oni stanowczo domagają się rozmowy z szefem rządu Mateuszem Morawieckim. Adam Niedzielski zaproponował spotkanie na forum zespołu trójstronnego, jednak wciąż bez udziału premiera.
Anna Bazydło wylicza, ile kosztuje dzienna opieka zdrowotna obywatela
Anna Bazydło jest wiceszefową Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, a także jedną z twarzy protestu medyków. We wtorkowej konferencji prasowej po propozycji ministra zdrowia podkreślała, że "boi się tego, jak będzie w dalszym ciągu funkcjonowało państwo, którego rząd nie zamierza wydać 15,60 dziennie na opiekę zdrowotną obywatela".
Tyle wyjdzie państwu, jeśli podzielicie te 220 miliardów, które wynosiłby budżet w momencie zgłaszanego i postulowanego przez nas procentu PKB. My nie mówimy tutaj o tysiącach, które kosztuje państwa opieka. My mówimy o drobnych
- opisywała Bazydło, podkreślając, że m. in. na ten postulat nie zgadza się strona rządowa.
"Jestem przerażona i boję się żyć w takim kraju" - mówiła.
Kim jest Anna Bazydło?
Anna Bazydło jest wiceprzewodniczącą Porozumienia Rezydentów, a także rezydentką w trakcie specjalizacji z psychiatrii dorosłych.
W poniedziałek w białym miasteczku, podczas trzeciego dnia protestu - a jednocześnie dnia poświęconego psychiatrii, podkreślała wielokrotnie problemy, z którymi boryka się psychiatria i ochrona zdrowia psychicznego w Polsce.
Lekarka podczas konferencji prasowej w białym miasteczku w czasie swojego wystąpienia zapytała też ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o pensje ministrów, w kontekście powołania w resorcie zdrowia nowego wiceministra ds. dialogu z medykami, Piotra Brombera, byłego szefa lubuskiego oddziału NFZ:
Pan minister jedną decyzją wydaje 16 tys. zł na pensję nowego wiceministra. To jest niemalże 107 godzin psychoterapii, na którą nasi pacjenci czekają dwa lata w tym momencie. (...) Czy pensje ministrów z wykształceniem średnim też są różnicowane na podstawie wykształcenia, z którym wchodzi do zawodu?
Jej wypowiedź rozeszła się szerokim echem w mediach społecznościowych i tradycyjnych, a ona sama została uznana za jedną z twarzy protestu.
Anna Bazydło: Nie jesteśmy od łatania dziur
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej podkreślała także, że politycy decydowali się na służenie narodowi, "który teraz próbują zamordować przewlekłym brakiem opieki".
Stać was na to, aby powiedzieć ludziom: nie mamy psychiatry, nie mamy karetki, nie mamy kardiochirurga, zbierajcie sobie na operację w Bostonie, jedźcie do kliniki w Niemczech. Jesteście bezczelni, mówiąc to Polkom i Polakom w twarz. Nie będziemy tego tolerować
- mówiła.
Bazydło zaznaczała też, że protestujący strajkują, żądając pieniędzy dla Polek i Polaków.
Chcemy opatrywać ich rany dobrej jakości materiałami, chcemy oferować im zabiegi na światowym poziomie. Kształcimy się do tego i do tego jesteśmy przygotowani. A wy każecie nam wszystko zaklejać papierową taśmą. Dosyć bylejakości w publicznym systemie opieki zdrowotnej. Nie jesteśmy od łatania dziur.
Anna Bazydło ujawnia swoje zarobki
Wiceszefowa Porozumienia Rezydentów w wywiadzie dla Gazeta.pl ujawniła też, ile wynoszą jej zarobki:
Jako rezydent pracuję w podstawowym wymiarze czasu pracy medyka - to etat 37,5 godziny tygodniowo plus 10 godzin i 5 minut dyżuru. Moja podstawowa pensja to 5478 zł brutto, do której niejako doliczane są nadgodziny, czyli moje dyżury. Dyżury są dodatkowo płatne, jako rezydent w pierwszych etapach szkolenia nie jestem wynagradzana za godziny nocne, ponieważ nie mogę wówczas świadczyć pracy. Jestem dwa razy w tygodniu na dyżurze towarzyszącym i to jest moja forma wykonywania pracy
W tej samej rozmowie podkreśliła, że nie jest zdania, aby jej pensja była niska. Jednak uważa, że "po sześciu latach studiów, po obowiązkowym 13-miesięcznym stażu, lekarz na 24-godzinnym dyżurze, mający pod sobą 300-350 pacjentów - jak to niejednokrotnie ma miejsce w szpitalach psychiatrycznych - nie powinien dostawać 35 złotych za godzinę".
Przeczytaj też:
Jak wypisać dziecko z religii? Oto co trzeba zrobić
Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Nie czekaj, sięgnij po pomoc
Doda opowiedziała o piekle, które przeszła przez rozstanie z mężem. Groziła, że skoczy z okna!
* * *
Zobacz więcej: