Co ciągnie kobiety do oglądania burleski?
Podczas spektakli burleskowych, które łączą striptiz z opowiadaniem pewnej historii, wśród publiczności, co najmniej połowa osób to kobiety. Być może identyfikują się z artystkami burleskowymi, które udowadniają, że nie trzema mieć idealnego ciała, być bardzo kobiecym.
Burleska to nie tylko i wyłącznie eksponowanie kobiecych wdzięków. Występy są pełne humoru, wykorzystują stereotypy i fantazje, posiadają "drugie dno" i zazwyczaj opowiadają jakąś historię. Cechą charakterystyczną burleski jest moda retro. Gorsety, pończochy, wachlarze z piór, zdobiona cekinami bielizna, boa i kapelusze to elementy niezbędne w tego typu show.
- Musimy obalić mit, że burleska jest tylko rozrywką dla mężczyzn. Kobiety bardzo lubią oglądać te spektakle, dlatego, że mogą w pewien sposób się z nami identyfikować - mówi gwiazda polskiej burleski, Red Juliette.
- Widzą, że my na scenie nie wyglądamy jak modelki, że nie mamy poprawianych piersi czy ust. Nabierają wiary w siebie, bo udowadniamy im, że nawet dysponując przeciętnymi warunkami fizycznymi, można emanować seksapilem - twierdzi artystka. Tak, więc w burlesce jest miejsce na pełne biodra, krągłe pośladki, obfity biust, zaokrąglony brzuch zamiast "kaloryfera" kulturysty.
- Jeśli chodzi o ciało, w zawodzie performerki burleskowej nie ma konkretnych wymagań - Ważne, żeby czuć się pewnie ze swoim ciałem, nie mieć obaw, by je prezentować przed ludźmi. I trzeba też mieć coś do powiedzenia, a raczej przekazania swoim ciałem - wyjaśnia Red Juliette.
Burleska jest w Polsce ciągle niszową gałęzią rozrywki.
- W Warszawie performerek jest około 20, poza tym jest dużo początkujących. Poza Warszawą są dwie, które znam. Tak stale występujących dziewczyn, jak ja, które mają przynajmniej jeden, dwa show w tygodniu, jest w Warszawie około 10. W stolicy jest kilka miejsc, gdzie regularnie odbywają się pokazy burleski. Występujemy też na wieczorach kawalerskich. Jeśli chodzi natomiast o panieńskie, to uczymy dziewczyny tańca, pokazujemy, jak wykonać jakąś krótką choreografię - opowiada Red Juliette.
Panów jako performerów jest o wiele mniej niż pań. "To bardzo ułatwia im zdobywanie zleceń. W Polsce wielu mężczyzn, którzy mieliby występować w kolorowych kostiumach, rozbierać się na wesoło, boi się, że zostałoby wyśmianych. Tymczasem ich pokazy są bardzo entuzjastycznie przyjmowane" - przyznaje artystka.