Cyrk na Zakrzówku. "Miejscowa Otylia Jędrzejczak nie chce wyjść z wody"
Oprac.: Agata Zaremba
Kąpielisko Zakrzówek pod Krakowem bardzo szybko stało się ulubionym wakacyjnym miejscem okolicznych mieszkańców. Dzięki pięknemu krajobrazowi oraz czystej wodzie, szybko zyskał miano "polskiej Chorwacji". O tym miejscu zrobiło się głośno również z powodu kilkugodzinnych kolejek na baseny, a także nieodpowiedzialnych zachowań turystów. Do ich grona dołączył pływak, którego ścigali ratownicy, straż miejska, a także policja.
Spis treści:
Cyrk na Zakrzówku. W sieci pojawiły się zdjęcia z interwencji
Do dziwnego zdarzenia w Zakrzówku doszło 17 lipca, w poniedziałek. Na facebookowej grupie "Co jest nie tak z Krakowem" pojawił się post rozpoczynający się wymownymi słowami:
Zakrzówek to jednak dom wariatów.
Jego autor opisał zdarzenie oraz zamieścił zdjęcie:
"Od dwóch godzin po jeziorze pływa jakiś jegomość, za jegomościem pływa łódka z ratownikami, a na brzegu czeka pięciu strażników miejskich, do których przed chwilą dołączyła dwójka policjantów. Wszystko przez to, że nasza miejscowa Otylia Jędrzejczak nie chce wyjść z wody, gdyż za pływanie w poniedziałek grozi mu mandat"
Internauci nie byli zaskoczeni. "Kto w Krakowie mieszka, w cyrku się nie śmieje"
Na odzew internautów nie trzeba było długo czekać. Okazuje się, że wiele osób było świadkami tego dziwnego wydarzenia. Niektórzy nie kryli zdziwienia samą interwencją oraz przede wszystkim rozmachem akcji - w końcu niemal 10 osób próbowało zatrzymać pływaka.
Tam jest 10 osób, normalnie jak jakiś poszukiwany zabójca, może powinni ściągnąć Antyterrorystów i grupę ratownictwa wodnego ze Straży Pożarnej
Inni jednak postanowili wyśmiać całą sytuację:
Jeszcze helikoptera brakuje
Dajcie chłopu spokój. Zapewne cały tydzień stał w kolejkach po pół dnia i nie wszedł, to sobie dziś wynagrodził
Kto w Krakowie mieszka, w cyrku się nie śmieje
Zakrzówek zamknięty w poniedziałki
Internauci mieli jednak pewne wątpliwości dotyczące wskazanego przez autora powodu tej interwencji. Jest to jednak prawdą, że w poniedziałki baseny na Zakrzówku są zamykane dla plażowiczów i prowadzone są w tym czasie prace serwisowe. Korzystanie wtedy z basenów oraz pomostów jest zakazane.
To jednak nie tłumaczy interwencji ratowników i służb mundurowych. Pływak z Zakrzówka nie korzystał wcale z basenów, czy pomostów, a jedynie z zewnętrznego zbiornika, w którym pływanie nie jest zakazane.
Przecież pływanie poza basenami miało być dozwolone na własną odpowiedzialność... Co ma do tego zamykanie basenów?
Jednakże po kilku godzinach od opublikowania postu jego autorowi udało się ustalić, że przyczyna interwencji była zupełnie inna. Prawdopodobnie jej powodem było wcześniejsze zachowanie mężczyzny, który był pod wpływem alkoholu. Według internautów "załatwiał potrzeby fizjologiczne, leżąc na pomoście".