Reklama

Interwencja DIOZ-u. Rolnik głodził swoje zwierzęta

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podzielił się na Instagramie zdjęciami i filmikami z szokującej interwencji w jednym z gospodarstw rolnych. Pracownicy DIOZ-u zastali tam prawdziwy dramat zwierząt - głód, smród, wychudzone do granic możliwości świnie oraz krowy, psy żywiące się padliną. Według gminy, "nie było podstaw do odbioru zwierząt".

Inspektorzy DIOZ wezwani zostali do wsi Łazisko, gdzie wraz z organizacją Malinowe Nosy mieli przeprowadzić interwencję. Takie sytuacje to dla nich chleb powszedni, ale okrucieństwo, które zastali na miejscu, zszokowało nawet ich! 

- napisali we wtorek. 

Chwilę później na instastories zaczęły pojawiać się kolejne zdjęcia i szczegóły tej szokującej interwencji. Bród, głód, brak wody i jedzenia, prawie dwumetrowa sterta gnojownika, wychudzone świnie, zagłodzone, niepełnosprawne krowy i szczeniaki żywiące się martwymi zwierzętami hodowlanymi. Obrazek, który szokuje sam w sobie, ale przeraża jeszcze bardziej, gdy uświadomimy sobie, że właśnie tak wygląda często życie zwierząt gospodarskich, na które rolnicy dostają... dotacje od państwa. 

Reklama

- napisali w kolejnym poście pracownicy DIOZ.

Szokujące interwencja DIOZ-u w gospodarstwie rolnym. W ruch poszły sztachety

Na instastories zaczęły się pojawiać kolejne filmiki z interwencji. Widać na nich jak wściekły rolnik rusza na inspektorów ze sztachetą, chwytając po drodze małego szczeniaczka, którego rani w nogę. Obok inny mały piesek żywi się padłym właśnie cielaczkiem. 

- pisał na bieżąco DIOZ.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt zabrał z posesji zdziczałe szczeniaczki - "suczek, które zawzięcie broniły swojego posiłku - padłego konia, nie udało się odłowić". 

Jednocześnie inspektorzy poinformowali, że dają gminie Tomaszów Mazowiecki dwa dni na odebranie wszystkich zwierząt, co należy zresztą ustawowo do ich obowiązku. Poprosili również o pomoc wszystkich, którym leży na sercu los tych stworzeń, nie tylko psów i kotów, ale także zapomnianych często zwierząt gospodarskich. - Pomimo niechęci od odbioru tych zwierząt ze strony urzędniczek gminnych, musimy je zmusić do reakcji! Piszcie do gminy maile, domagając się odbioru wszystkich - jeszcze żywych - istot! (...) Ta interwencja to nie tylko dramat zwierząt, ale również kwestia bezpieczeństwa żywności - wyjaśnili. 

Jeszcze w czwartek DIOZ poinformował, że wciąż nie ma jasnej deklaracji z gminy Tomaszów Mazowiecki, co dalej ze skrajnie zaniedbanymi zwierzętami z "gospodarstwa śmierci". 

- poinformowali inspektorzy, dodając, że wciąż czekają na reakcję oraz informację, jaki będzie dalszy los istot.

Organizacje prozwierzęce, takie jak DIOZ regularnie oskarżane są o to, iż czerpią zysk z odbioru zwierząt gospodarskich. Inspektorzy po raz kolejny tłumaczą więc, że "nie mają zysku w odbiorze zwierząt gospodarskich, ponieważ ich nie sprzedają". 

- przyznają ironicznie.

W czwartek DIOZ poinformował, że jest przełom w sprawie, o którym poinformuje w piątek. 

- napisali inspektorzy. 

Zobacz również: 

DIOZ pokazał szokujące zdjęcie z pseudohodowli 

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy