"Jedziemy z tematem", czyli jak pijemy w wakacje. Droga do uzależnienia?
Beztroska sielanka wakacji, piękna pogoda, brak zmartwień i open bar na wczasach. Dzień bez drinka dniem straconym? Niestety, statystyki pokazują, że polskie wakacje większości osób kojarzą się z wszechobecnym alkoholem. Jak pijemy latem i do czego może to prowadzić?
Wakacje większości z nas kojarzą się z wypoczynkiem, regeneracją i wyjazdami. Niestety, da się również zauważyć, że urlop, na który czasami czekamy cały rok, jest również czasem, gdy w końcu można "puścić hamulce", także te odnoszące się do spożywania alkoholu. Pozwalamy sobie na więcej, bo nad głową nie wiszą deadline’y, a podkrążone oczy na następny dzień w pracy przestają być problemem. Chętniej oddajemy się spotkaniom z przyjaciółmi, a delikatny rausz z muzyką w tle i zapachem ogniska jawi się jako coś niezwykle atrakcyjnego.
- Generalnie funkcja alkoholu, to funkcja towarzyska. W związku z tym spożywanie go okazjonalnie w trakcie wakacji jest czymś normalnym. Oczywiście pod warunkiem, że nie spożywa się go codziennie i w dużych ilościach. Wówczas trudno nazwać taki styl picia okazjonalnym - mówi Alicja Zagórska, Specjalista Psychoterapii Uzależnień, Psychoterapeuta TSR, szkoląca się w nurcie psychoterapii poznawczo-behawioralnej.
Garść alkoholowych statystyk, czyli jak piją Polacy
Nie chcąc demonizować spożywania alkoholu w wakacje trudno jednak być obojętnym wobec statystyk. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez ARC Rynek i Opinię, niemal co piąty Polak przyznaje, że obecnie pije alkohol częściej, niż przed pandemią. Niewątpliwie zmienił się nasz styl picia, a na ten stan rzeczy wpływ ma kilka czynników. Biorąc pod uwagę szczególny czas, jakim są wakacje, problem ten nabiera jeszcze innych kształtów.
Lipiec i sierpień to miesiące, w których Polacy piją najwięcej alkoholu w roku. Niewątpliwie przyczynia się do tego tempo życia na co dzień. I choć inflacja daje nam w kość, bary i restauracje zdecydowanie nie świecą pustkami, a widok porozrzucanych butelek i puszek w plenerze nikogo nie dziwi.
Jak pijemy? To zależy od wakacyjnych planów, budżetu i tego, gdzie mieszkamy na co dzień. Przede wszystkim najczęściej spożywanym alkoholem jest piwo, ale od 2010 r. pijemy go coraz mniej. Na drugim miejscu znajduje się wino, a na trzecim wódka. Ta ostatnia, przede wszystkim w wakacje, jest najchętniej wypijana w formie drinków z lodem, przy czym należy pamiętać, że Polki spożywają z kolei wino dwukrotnie częściej niż Polacy.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, najczęściej pijemy w towarzystwie przyjaciół lub rodziny, w samotności codziennie pije prawie 5 proc. Polaków, a ponad 13 proc. - kilka razy w tygodniu.
Również zgodnie z tymi badaniami pijemy głównie dlatego, że alkohol poprawia jakość imprezy, nastrój i dodaje odwagi. A jak wiadomo - imprez w wakacje nie brakuje.
- Godzina 11 rano, sopocka plaża jest już pełna turystów. I co chwilę słychać dźwięk otwierania puszki z piwem. Niby nic dziwnego, ale zważywszy na porę dnia i fakt, że większość pijących to tatusiowie z dziećmi, pozostaje niesmak - mówi Ania, która na początku lipca wypoczywała nad polskim morzem. - Chwilę później przychodzą imprezowicze dnia poprzedniego, którzy przedłużają swój trwający od kilka dni rausz ginem z tonikiem. Muzyka z głośników, podkrążone oczy i zataczający się melanżowicze. To jest właśnie następna "partia" pijących turystów z godzin wczesnopopołudniowych - dodaje.
Specjalistki od uzależnień pytam o to, czy wakacyjne picie nie zawsze kończy się latem i czy okazjonalność może przerodzić się w poważny problem. - Jak najbardziej tak. Jest to także związane z powszechnością i różnorodnością napojów alkoholowych oraz społeczną akceptacją na spożywanie alkoholu przez cały dzień, nawet przez bardzo młode osoby - mówi Alicja Zagórska.
Reklamy i powszechność picia
Zgodnie z art. 13 ust. 2 w Polsce obowiązuje całkowity zakaz reklamowania alkoholu, wyjątkiem są jednak piwa. To oznacza, że reklamy innych napojów alkoholowych, takich jak wódka, wino, czy brandy, są niezgodne z prawem.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy w mediach społecznościowych nie widział celebryty pozującego z kieliszkiem wina lub wymyślnego drinka, reklamując markę alkoholu.
- Reklamowanie alkoholu i pokazywanie go tylko w kategorii dobrej zabawy z jednoczesnym umniejszaniem wagi ryzyka uzależnienia, się stanowi duże zagrożenie, zwłaszcza dla osób młodych, u których to ryzyko jest bardzo duże. Reklama to też podstawowy "Wyzwalacz" dla osoby uzależnionej. Okres wakacyjny, stanowi wyzwanie dla każdego uzależnionego, któremu trudno jest unikać miejsc w których ludzie spożywają alkohol. Jest on powszechny a jego zamienniki w postaci free lub bezalkoholowej tworzą iluzje tzw. "bezpiecznego" picia - komentuje Alicja Zagórska.
- Jako osoba, która od ponad roku jest trzeźwa, z pełnym przekonaniem stwierdzam, że reklamy alkoholu są dla mnie tzw. triggerem. Przypominam sobie, jak świetnie mnie wyluzowywał, dodawał animuszu w towarzyskich sytuacjach, a czasem wręcz po prostu pozwalał mi w ogóle wyjść do ludzi. I co zrobić? Zgłaszam te reklamy, zaznaczam, że nie chcę ich oglądać, ale niestety są na tyle wszechobecne, że taki post raz na jakiś czas wyskoczy. Nie jest to dla mnie łatwe, zwłaszcza w wakacje, gdy idąc na zwykły spacer z psem mijam pijanych ludzi - mówi mi Przemek z Warszawy, który ponad rok temu zdiagnozował u siebie alkoholizm i rozpoczął leczenie.
Open bar i "jedziemy z tematem"
Nielimitowane drinki na wakacjach all inclusive są niewątpliwie świetnym chwytem marketingowym. Brak pohamowania w spożywaniu alkoholu na wczasach nie jest jednak czymś, co swoje konsekwencje ukryje pod piaskiem na plaży. I choć w nadmorskiej restauracji dziwił mnie ostatnio widok rodziców z około 12-letnim dzieckiem, któremu proponowali popicie obiadu aperolem, "bo tu nawet nie czuć alkoholu", to czułam się w swoim zdziwieniu mocno wyobcowana. Do czego może prowadzić ten brak pohamowania w piciu na wakacjach?
- Przede wszystkim do konsekwencji w obszarze moralnym rodzinnym a także prawnym. Spożywanie alkoholu zwłaszcza w dużych ilościach powoduje rozhamowanie w różnych sferach życia, co za tym idzie zwiększa to ryzyko występowania konfliktów, bójek, przygodnego seksu lub nieodpowiedzialnych zachowań rodzicielskich - mówi terapeutka uzależnień.
Wspomniany dwunastolatek na propozycję rodziców odparł: "Dobra, to jedziemy z tematem!". Czy właśnie tak musi wyglądać nasza wakacyjna droga do zasilania statystyk uzależnień?