Krzysztof Jackowski z kolejną przerażającą wizją. Zwiastuje potężny głód
Krzysztof Jackowski, najsłynniejszy polski jasnowidz już od wielu miesięcy dzieli się z widzami swoimi negatywnymi wizjami na temat przyszłości. Wizjoner już kilka tygodni temu przekonywał, że musimy przygotować się na spory kryzys, biedę i załamanie gospodarki. Teraz przedstawił jeszcze bardziej przerażającą wizję!
Ostatnie dwa lata były dla naszego kraju wyjątkowo trudne. Przedłużająca się pandemia koronawirusa, problemy gospodarcze, wojna w Ukrainie i szalejąca inflacja sprawiły, że straciliśmy poczucie bezpieczeństwa i z niepokojem patrzymy w przyszłość. Ta, według jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego rysuje się niestety wciąż w ciemnych barwach.
Zobacz również:
- Uważam, że dużą wojną na świecie nie jest agresja Rosji na Ukrainę. To konflikt lokalny, choć z rozbłyskiem światowym. Europa i USA pilnują tej wojny i starają się słusznie pomagać. Czuję, że to wojna wypowiedziana całemu NATO, choć w tej chwili nie ma jeszcze fizycznych starć z państwami członkowskim. Rosja trzyma za gardło Ukrainę używając jej jako zakładnika. W ten sposób może powstać konflikt światowy, w którego zalążku właśnie tkwimy. Pod koniec 2020 roku powiedziałem o moim poczuciu, że jeżeli Polska miałaby uczestniczyć w przyszłej wojnie, to widzę wąski pasek wschodniej granicy odcięty od reszty kraju. Niespełna rok później minister Kamiński powtórzył moje słowa w telewizji - wprowadzony został stan wyjątkowy na "wąskim pasku polskiej wschodniej granicy". Dziś niestety stoimy trochę w miejscu, niektórzy nawet przestali zauważać, że w Ukrainie dzieje się coś strasznego - owszem, ludzie strzelają do siebie, ale my codziennie budzimy się rano i chodzimy do pracy. Obawiam się, że duża wojna dopiero się zacznie. Przed tym stoimy i to ogromny problem
powiedział.
Dodał także, że według niego przełom w wojnie może nastąpić już w drugiej połowie lata - w lipcu lub w sierpniu. Ma też przeczucie, że Rosja nie przejmie władzy w całej Ukrainie, a "uradowani ludzie z ukraińskimi flagami będą wracać do swoich domów".
Krzysztof Jackowski ostrzega przed potężnym głodem. Zabraknie nawet chleba?
Pandemia oraz wojna w Ukrainie nie pozostały bez wpływu na polską gospodarkę - dziś musimy mierzyć się ze stale rosnącą inflacją i drożyzną w sklepach, a polski wizjoner przekonuje, że to dopiero początek! Według Jackowskiego kryzys zaczął się już dawno temu, a "politycy spodziewali się konfliktu i robili coś w kierunku oszczędzania energii".
- Już w maju ubiegłego roku powiedziałem o swoich przeczuciach - skojarzyło mi się wtedy, że w najbliższych miesiącach Polska może mieć poważne problemy. Wskazałem wówczas dwie rzeczy. Nie rozumiałem - ale czułem - że nasz kraj w jakiś sposób może tracić suwerenność. Mówiłem o podziale Polski na dwa i zaznaczałem też, że od sierpnia zaczną być wprowadzane inflacja, kryzys surowcowy i finansowy, których konsekwencją będzie bieda. Podkreślam - wprowadzane. Mówi się, że przez wojnę w Ukrainie także nasz kraj wpadł w dużą inflację i mamy spore problemy cenowe. Każdy czuje to w swoim portfelu. To jednak nie zaczęło się w marcu równolegle z wojną, ale w drugiej połowie ubiegłego roku. Można domniemać, że politycy spodziewali się konfliktu i robili coś w kierunku oszczędzania energii
Co więc konkretnie czeka nas w najbliższych miesiącach? Jackowski nie ma dobrych wiadomości, bo według niego musimy przygotować się na biedę, głód, a ostatecznie nawet całkowity reset gospodarczy i społeczny!
- Swoim widzom mówiłem już, że czeka nas kryzys tak duży, że nastanie głód. W tych superdobrych czasach wydaje się nam, że bieda jest wtedy, gdy nie stać nas na nowego iPhone'a czy jeździmy stary autem. Mi chodzi o taką biedę, że boli cię brzuch, bo jesteś głodny. Idzie wielki kryzys, który przypomina oranie pola - zastany porządek trzeba wzruszyć i rozwalić, żeby móc obsiać to pole. Przed koronawirusem temat obsługi zadłużenia i reform był omawiany każdego roku. Teraz nie istnieją takie określenia jak "bezpieczeństwo budżetu państwa". Rządy mówią o tarczach, pomocy, nowych ładach; Unia Europejska daje wsparcie, choć Polsce w tej kwestii się na razie nie poszczęściło. Na świecie zapanowała trudna sytuacja, ale proszę bardzo - rozgrzane drukarki produkują kolejne pieniądze. Wydaje się, że to pozorne kontrolowanie sytuacji. A co, jeśli przy tej okazji mamy do czynienia ze zburzeniem obecnego porządku gospodarczo-finansowego - kompletnym resetem gospodarczym i społecznym? Ten bałagan może doprowadzić do sytuacji, w której nie wszystko będzie nam się należało. Nie każdy będzie mógł skorzystać z lekarza, utrzymać to, co posiada, czy kupić rzeczy dziś oczywiste - jak choćby samochód. Już to kiedyś przerabialiśmy
Najnowsze wizje Krzysztofa Jackowskiego rzeczywiście nie nastrajają optymistycznie. Co o nich myślicie?
Zobacz również: