Krzysztof Jackowski z kolejną przerażającą wizją. Zwiastuje potężny głód

Krzysztof Jackowski nie ma najlepszych wiadomości. Według niego najgorsze dopiero przed nami!
Krzysztof Jackowski nie ma najlepszych wiadomości. Według niego najgorsze dopiero przed nami! Piętka MieszkoAKPA

Zobacz również:

- Uważam, że dużą wojną na świecie nie jest agresja Rosji na Ukrainę. To konflikt lokalny, choć z rozbłyskiem światowym. Europa i USA pilnują tej wojny i starają się słusznie pomagać. Czuję, że to wojna wypowiedziana całemu NATO, choć w tej chwili nie ma jeszcze fizycznych starć z państwami członkowskim. Rosja trzyma za gardło Ukrainę używając jej jako zakładnika. W ten sposób może powstać konflikt światowy, w którego zalążku właśnie tkwimy. Pod koniec 2020 roku powiedziałem o moim poczuciu, że jeżeli Polska miałaby uczestniczyć w przyszłej wojnie, to widzę wąski pasek wschodniej granicy odcięty od reszty kraju. Niespełna rok później minister Kamiński powtórzył moje słowa w telewizji - wprowadzony został stan wyjątkowy na "wąskim pasku polskiej wschodniej granicy". Dziś niestety stoimy trochę w miejscu, niektórzy nawet przestali zauważać, że w Ukrainie dzieje się coś strasznego - owszem, ludzie strzelają do siebie, ale my codziennie budzimy się rano i chodzimy do pracy. Obawiam się, że duża wojna dopiero się zacznie. Przed tym stoimy i to ogromny problem

Krzysztof Jackowski ostrzega przed potężnym głodem. Zabraknie nawet chleba?

- Już w maju ubiegłego roku powiedziałem o swoich przeczuciach - skojarzyło mi się wtedy, że w najbliższych miesiącach Polska może mieć poważne problemy. Wskazałem wówczas dwie rzeczy. Nie rozumiałem - ale czułem - że nasz kraj w jakiś sposób może tracić suwerenność. Mówiłem o podziale Polski na dwa i zaznaczałem też, że od sierpnia zaczną być wprowadzane inflacja, kryzys surowcowy i finansowy, których konsekwencją będzie bieda. Podkreślam - wprowadzane. Mówi się, że przez wojnę w Ukrainie także nasz kraj wpadł w dużą inflację i mamy spore problemy cenowe. Każdy czuje to w swoim portfelu. To jednak nie zaczęło się w marcu równolegle z wojną, ale w drugiej połowie ubiegłego roku. Można domniemać, że politycy spodziewali się konfliktu i robili coś w kierunku oszczędzania energii
- Swoim widzom mówiłem już, że czeka nas kryzys tak duży, że nastanie głód. W tych superdobrych czasach wydaje się nam, że bieda jest wtedy, gdy nie stać nas na nowego iPhone'a czy jeździmy stary autem. Mi chodzi o taką biedę, że boli cię brzuch, bo jesteś głodny. Idzie wielki kryzys, który przypomina oranie pola - zastany porządek trzeba wzruszyć i rozwalić, żeby móc obsiać to pole. Przed koronawirusem temat obsługi zadłużenia i reform był omawiany każdego roku. Teraz nie istnieją takie określenia jak "bezpieczeństwo budżetu państwa". Rządy mówią o tarczach, pomocy, nowych ładach; Unia Europejska daje wsparcie, choć Polsce w tej kwestii się na razie nie poszczęściło. Na świecie zapanowała trudna sytuacja, ale proszę bardzo - rozgrzane drukarki produkują kolejne pieniądze. Wydaje się, że to pozorne kontrolowanie sytuacji. A co, jeśli przy tej okazji mamy do czynienia ze zburzeniem obecnego porządku gospodarczo-finansowego - kompletnym resetem gospodarczym i społecznym? Ten bałagan może doprowadzić do sytuacji, w której nie wszystko będzie nam się należało. Nie każdy będzie mógł skorzystać z lekarza, utrzymać to, co posiada, czy kupić rzeczy dziś oczywiste - jak choćby samochód. Już to kiedyś przerabialiśmy
Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 17: Rafał Pacześ Katarzyna ZdanowiczINTERIA.PL