Matka obgadywała zmarłą babcię nad jej grobem. Wykrzyczałam jej całą obłudę [LIST]

Uroczystość Wszystkich Świętych to jedno z najważniejszych świąt dla Polaków. To specjalny czas, kiedy zbieramy się nad grobami bliskich, by uczcić ich pamięć. Kult zmarłych w Polsce jest niezwykle silny — przyjęło się np. że o nieboszczykach źle się nie mówi. Jak twierdzi jedna z naszych czytelniczek, w praktyce może to wyglądać zupełnie inaczej, nawet w Dzień Zmarłych. Oto jej list.

"Już od początku atmosfera nie napawała mnie nadzieją na miło spędzony czas. Narzekanie, że miejsca parkingowego nie ma, a mamę noga boli, że znicze drogie, że ciotka od strony taty nie przyjechała na groby, a do spadku "pierwsza rękę wyciągnęła" - pisze nasza czytelniczka.
"Już od początku atmosfera nie napawała mnie nadzieją na miło spędzony czas. Narzekanie, że miejsca parkingowego nie ma, a mamę noga boli, że znicze drogie, że ciotka od strony taty nie przyjechała na groby, a do spadku "pierwsza rękę wyciągnęła" - pisze nasza czytelniczka.

"Nie lubię świąt"

Pewnie nie jestem wyjątkiem, ale nie przepadam za świętami i uroczystościami. Głównie z powodu rodziny, za którą, krótko mówiąc, nie przepadam. Poza świętami więc unikam kontaktu z nimi - ja i moi bliscy mieszamy w dużym mieście kilkadziesiąt kilometrów od domu rodzinnego, który znajduje się na wsi. Jestem przyzwyczajona, że podczas rodzinnych uroczystości, zaraz po "przykrych obowiązkach" religijnych, takich jak podzielenie się opłatkiem, czy poświęcenie koszyka, następuje klasyczne obgadywanie każdego, kogo tylko się da - sąsiadów, rodziny (tej, której akurat nie ma obok), pracodawców, mieszkańców wsi — dosłownie wszystkich. Zachowanie mojej mamy podczas tegorocznego odwiedzania grobów przeszło jednak wszystkie wyobrażenia.

Święte obgadywanie

Pierwszego listopada całą rodziną zebraliśmy się przed wejściem na cmentarz w miejscowości, z której pochodzę. Już od początku atmosfera nie napawała mnie nadzieją na miło spędzony czas. Narzekanie, że miejsca parkingowego nie ma, a mamę noga boli, że znicze drogie, że ciotka od strony taty nie przyjechała na groby, a do spadku "pierwsza rękę wyciągnęła". Odwiedzając kolejne groby, mama po drodze obgadywała wszystkie znajome osoby - że tamtego córka nieślubnie w ciąży, a sąsiadki syn w więzieniu. Robiła jedynie przerwę na obsceniczne "pomodlenie" się przy grobowcach. Jakoś to znosiłam, bo wiem, jaki charakter ma moja mama, dlatego niezbyt często ją odwiedzam, jednak sytuacja przy grobie mojej ukochanej babci przelała czarę goryczy. Pierwszego listopada, w dzień uroczystości, która ma na celu wspominać bliskich, moja mama zaczęła obmawiać moją zmarłą babcię nad jej grobem.

"Wykrzyczałam jej całą obłudę nad grobem"

Babcia była dla mnie najukochańszą osobą na ziemi. Zawsze więc odwiedzałam jej grób w święta. Kiedy pojawiłam się na nim wraz z moją mamą na Uroczystość Wszystkich Świętych, moja rodzicielka stwierdziła, że to idealny moment, by poprzypominać wszystkie błędy z życia babci.

Opowiadała niewybrednie bardzo złe rzeczy o babci nad jej grobem, wśród całej rodziny. Mówiła, że faworyzowała swoich synów, a jej braci, że nigdy się nią nie interesowała, a na zwieńczenie tego monologu dodała, że część ziemi, którą przepisała jej w spadku, jest nieurodzajna i pewnie rozdzieliła go w ten sposób naumyślnie

To przelało czarę goryczy. Na cmentarzu, w dzień Uroczystości Wszystkich Świętych, głośno pokłóciłam się z mamą i wykrzyczałam jej tę całą obłudę. Miałam dość, dodatkowo, że wszystkie te oszczerstwa słyszały moje dzieci, które nie miały możliwości poznać babci. Wzięłam je za rękę i poszliśmy do samochodu. Cała rodzina była w szoku. Nie wiem, co zrobili później, bo moje zachowanie wpędziło ich w osłupienie, pewnie nie wierzyli, że zdołam się postawić mamie, a ja zrobiłam to, w dodatku na cmentarzu. Nie obchodzi mnie jednak, co sobie o mnie pomyśleli. Wyszłam i już na żadne święto definitywnie nie wrócę. I nie wybaczę jej tego zachowania.

Zobacz również: