Najgorsze imię dla psa. Kabaret na całe osiedle
Przyjmując szczeniaka pod swój dach, wiele osób długo zastanawia się nad wyborem imienia dla nowego przyjaciela. Idealne miano powinno być dźwięczne, łatwe do wymówienia, charakterystyczne i oryginalne. Ten ostatni wymóg często prowadzi wyobraźnię właścicieli czworonogów w dość zaskakujące rejony. Na obszary bardzo bliskie granicom absurdu.
Swojskie Burki, bezpieczne Azory
Zanim i my zejdziemy na manowce kreatywności, zacznijmy od pewniaków. Imion sprawdzonych, popularnych, bezpiecznych, które może nie wyróżnią naszego psa z grona osiedlowych czworonogów, ale też nie narażą go na śmieszność. Do absolutnych psich klasyków należą oczywiście: Azor, As, Atos, i Rex, nadawane zwykle większym rasom i przez starsze pokolenie właścicieli.
Popularnym kluczem (zwłaszcza, gdy zwierzakiem opiekują się młodsi członkowie rodziny) jest też ten filmowy, z którego wywodzą się: Pluto, Goofy, Chojrak, Barry, Scooby Doo, Lessie czy - sięgając do rodzimej kinematografii - Cywil, Szarik i oczywiście Reksio. Bywają i imiona odwołujące się do prawdziwego czy rzekomego charakteru psa: Urwis, Łobuz, Łasuch oraz te, będące nawiązaniem do jego wyglądu: Kropka, Łatka, Kudłacz itd.
Zobacz również: Dlaczego pies je trawę? Odkryj przyczynę i zacznij działać
Na drugim biegunie klasyki i bezpieczeństwa znajduje się jednak brawurowa oryginalność. Przyjrzyjmy się jej przejawom.
Beethoven na krótkich łapkach
"To musiał być sam początek lat 90. Wracałem ze szkoły i nagle słyszę <<Beethoven! Beeethoven>> wołane takim głosem, jakim zwykle nawołuje się psa. Jakoś podświadomie spodziewałem się, że zaraz zobaczę dużego, masywnego bernardyna z falującymi uszami. Dokładnie takiego psa, jaki był bohaterem popularnej wtedy serii filmów familijnych. Tymczasem zza rogu wybiegł... jamnik, jak to jamnik, malutki. To było prawie 30 lat temu, a sytuacja wciąż mnie bawi" - wspomina jeden z naszych czytelników.
Kontrast między brzmieniem imienia, a gabarytami czy wyglądem zwierzęcia, to jedna z prostych dróg do śmieszności. Jamnik, maltańczyk, pudel miniaturowy czy chihuahua o imieniu Napoleon, Imperator, Terminator, Hades, Hektor czy Hannibal, zawsze będzie budził wesołość.
Innym ryzykownym rozwiązaniem jest sezonowość. Tak jak wśród ludzkich imion obserwujemy pewne trendy (aktualnie wśród kobiecych prym wiedzie Zuzanna, a wśród męskich Antonii), tak i wśród zwierząt da się dostrzec pewne mody. Impulsem do ich narodzin jest zwykle popkultura. W poprzednich dekadach na spacerach roiło się od Szarików, Lessie i wspomnianych Beethovenów, teraz na każdym osiedlu można spotkać Elsę (inspiracja postacią z animacji "Kraina lodu"), czy Remusa (to z kolei imię bliskie sercom fanów Harrego Pottera). Czy popkulturowa inspiracja jest skazana na śmieszność? Oczywiście że nie, trzeba jednak wziąć po uwagę ryzyko, że to co dziś popularne, jutro może zacząć drażnić.
Gardenia do nogi!
Ostrożnie należy również podchodzić do imion, tradycyjnie zaliczanych do "ludzkich". Choć miana takie jak "Tina", "Luna", "Lola", "Maja", brzmią uroczo, łatwo dają się zapamiętać i wymówić, u jednych mogą budzić wesołość u innych zaś niesmak. Szczególnie trzeba zaś uważać na imiona o - zdaniem niektórych - wyszukanym brzmieniu. Arabella, Rafael, Tiffany, Gardenia, Ismena itd., mogą sprawiać wrażenie pretensjonalnych.
Ostatnią ryzykowną kategorią są wreszcie imiona, z założenia wesołe, a w rzeczywistości obrażające zwierzę. Wołając za psem "Głupek", "Łajza", "Brudas" czy "Grubas", na pewno nie spotkamy się z przychylnymi reakcjami otoczenia.
Każdy z właścicieli wybierając imię dla psa, stara się znaleźć najpiękniejsze i najbardziej oryginalne miano. Choć w tym wyborze jest element emocjonalny, warto do głosu dopuścić również rozsądek. Przecież imię zostanie z psem przez jego całe, oby jak najdłuższe, życie.