Nie podobasz się sobie na zdjęciach? Nie tylko ty. Oto prawdziwe powody
Dlaczego przeglądając się w lustrze, najczęściej nie mamy zastrzeżeń do swojego wyglądu, a na zdjęciach zrobionych przez kogoś innego mamy ochotę zapytać: "Czy ja naprawdę wyglądam tak źle"?! Okazuje się, że rozbieżność między tym, jak widzimy siebie sami, a tym jak wychodzimy na zdjęciach, jest bardzo prosta do zrozumienia. Psychologowie i badacze odkryli istotę tych różnic, a tkwi ona... w nas samych.
"Przecież ja tak nie wyglądam!"
Znamy to aż za dobrze. Scenariusz jest zwykle ten sam: szykujemy się, dobieramy buty i ubrania, makijaż, fryzurę. Jeszcze ostatnie spojrzenie w lustro i: tak, wyglądamy świetnie. Zlokalizowane w łazience, sypialni i przedpokoju odbicia, mówią same za siebie. Na spotkaniu z przyjaciółmi kilka pamiątkowych zdjęć i... czar pryska. Czy naprawdę tak wyglądamy? Dziwaczna mina, "krzywa" sylwetka, drugi podbródek, niesymetryczna twarz... Wymieniać można w nieskończoność.
Dlaczego nie podobamy się sobie na zdjęciach? Czy rzeczywiście domowe lustra, które przed opuszczeniem domu "potwierdziły", że jesteśmy gotowi na podbój świata - kłamią? A może to my oszukujemy siebie? Częstym wytłumaczeniem jest, że osoba uwieczniająca nas na fotografiach po prostu nie ma do tego ręki. A jak jest naprawdę? Psychologowie i naukowcy wskazują na rozszczepienie obrazów. Różnicę pomiędzy tym, jak widzimy się sami a tym, jak widzą nas inni i jak prezentujemy się światu.
Zobacz również:
Więźniowie czystej ekspozycji
Zakorzeniony w naszej głowie obraz nas samych, z którym stykamy się w domowym odbiciu w lustrze czy samodzielnie zrobionym selfie, tak naprawdę nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, jak naszą twarz i sylwetkę widzą inni ludzie, w tym ci, którzy nas lubią i kochają. Ma z tym związek teoria czystej ekspozycji (ang. mere-exposure effect), w której ludzie mają tendencję do preferowania rzeczy, które widzieli wielokrotnie. W skrócie: przyzwyczajamy się do obrazów, które znamy i które są często powtarzalne. Nasz mózg przywiązuje się do obrazu, który widzi w dobrze znanym lustrze i przewidywalnym oświetleniu w naszym domu, czyli w miejscu bezpiecznym i komfortowym. Po prostu znajomym.
Okazuje się jednak, że to, jak widzą nas inni, w innym świetle, innych pozycjach i z innymi minami jest bliższe prawdy. Wszyscy wiemy, że ludzka twarz jest niesymetryczna. Jednak nasza aparycja w odbiciu łazienkowego lustra w naszym miejscu zamieszkania czy też na selfie z przedniej kamerki jest zakłamana - asymetria, do której jesteśmy przyzwyczajeni, tak naprawdę powinna być odwrócona, aby poznać obraz, który przedstawiamy innym ludziom. Czasem mamy z nim styczność na zdjęciu wykonanym tylną kamerą i wtedy odczuwamy ten rodzaj dziwnego dyskomfortu, zmieszany z dreszczem obrzydzenia czy zaskoczenia.
Według teorii czystej ekspozycji głęboko przyzwyczajony do pewnego sposobu widzenia siebie mózg doznaje niemałego szoku i trudno nam uwierzyć, że możemy wyglądać tak, jak na zrobionym przez kogoś zdjęciu. Co oczywiste, autorzy zdjęcia nie widzą w nim nic dziwnego, bo oni, jako osoby przyzwyczajone do naszego wyglądu odbiegającego od odbicia w domowym lustrze, tak właśnie nas widzą. Podobnie jest z nami: widzimy naszych znajomych zupełnie inaczej niż oni siebie.
Popełniany masowo błąd samodoskonalenia
W kwestii prawidłowego - lub nie - oceniania własnego wyglądu, dużą rolę odgrywa także tzw. błąd samodoskonalenia, który psychologowie wyjaśniają jako przecenianie swoich pozytywnych cech i brak zdolności, by dojrzeć różnicę między swoim a cudzym postrzeganiem siebie. Tendencja do tego typu odczuć wynika z naszego ewolucyjnego rozwoju i konkurowania o zasoby żywności i możliwości reprodukcyjne. W badaniu z 2008 roku Nicholas Epley i Erin Whitchurch przeprowadzili badanie, w którym ochotnikom przedstawiono zmienione komputerowo zdjęcia ich twarzy. Mieli wybrać to, które najlepiej oddaje faktyczny wygląd uczestnika badania. Jedne były bardziej symetryczne (a więc ładniejsze), inne mniej. Wyniki nie były zaskakujące. Zdecydowanie skłaniano się ku atrakcyjniej wyglądającym twarzom.
Oprócz błędu samodoskonalenia rozbieżność między obrazem siebie zbudowanym pieczołowicie w naszej głowie a tym, który widzi reszta świata ma także swoje korzenie w efekcie reflektora. Wielu z nas zmaga się z nieodpartym wrażeniem, że wszyscy na nas patrzą niemal tak, jakbyśmy stali na scenie. Gdy grupka osób, obok której przechodzisz, zaczyna się śmiać, masz niemal pewność, że z ciebie. Gdy się potkniesz, wydaje ci się, że wszyscy to widzieli. Mając złudzenie, że wszystkie pary oczu w zasięgu setek metrów od nas są skierowane właśnie na nas, możemy także uwierzyć w to, że wszyscy inni dokładnie tak samo jak my oceniają nasz wygląd. A tego typu uprzedzenia są nie tylko toksyczne, ale nie mają z rzeczywistością zbyt wiele wspólnego.
Jeśli więc kolejnym razem wzdrygniesz się, gdy ktoś oznaczy cię na zdjęciu, na którym siedzisz i śmiejesz się swobodnie, uwierz fotografującemu, że tak właśnie wyglądasz dla innych. I nie ma w tym nic złego.
Źródła:
independent.co.uk
journals.sagepub.com