Psy w czasie II Wojny Światowej
W czasie II Wojny Światowej psy wykorzystywano do wykrywania min, przenoszenia meldunków, pilnowania posterunków, odnajdywania rannych na polu bitwy…
Na zdjęciu poniżej owczarek Bob, który uratował 16 osób, dostarczając im w sakwach środki pierwszej pomocy.
Poniżej amerykański żołnierz na warcie z dobermanem.
Poniżej psy w maskach gazowych.
Zdarzały się też psy pupile, cudem uratowane, odnalezione w ruinach czy okopach. Poniżej zdjęcie suki Smoky, która została odnaleziona w 1944 roku w okopie w Nowej Gwinei. Bardzo szybko stała się ulubienicą amerykańskich żołnierzy, dzieląc z nimi frontowy los. Natomiast po wojnie, jak na prawdziwą damę przystało, została gwiazdą Hollywood. Występowała w filmach, w telewizyjnych programach, jak i na solowych występach, gdzie pokazywała swoje sztuczki. Jedną z nich było chodzenie po linie z zawiązanymi oczami.
Poniżej suka Judy, która część swojego życia spędziła z żołnierzami na statku. Z uwagi na doskonały słuch potrafiła uprzedzać o nalocie samolotów długo przed ich przybyciem. W czasie wojny trafiła do japońskiej niewoli. Amerykańskim żołnierzom cudem udało się przekonać Japończyków, by jej nie zabijali. Ostatecznie została więźniem, nadano jej numer obozowy "81A". Wojnę przeżyła, a jej historia pełna przygód, które tylko cudem kończyły się szczęśliwie, mogłaby posłużyć za scenariusz filmu.
Rosjanie wykorzystywali psy jako żywe miny. Na początku tresowali je tak, by myślały, że pod czołgiem można znaleźć jedzenie. Gdy tresura dobiegła końca, wygłodniałym zwierzętom zakładano na plecy ładunek wybuchowy i wypuszczano w kierunku niemieckich tanków. Ocieranie ładunku o dół podłogi doprowadzało do wybuchu. Okrutna metoda nie okazała się do końca skuteczna. Niemcy nauczyli się zabijać psy, innym razem zwabiali je do siebie jedzeniem.
Poniżej pies spadochroniarz.
Poniżej psy transportujące rannego 1944 r.
Poniżej certyfikat dla wojskowego psa.
No i może jeszcze trochę wojskowego humoru.
A teraz trochę słodyczy w beczce pełnej wojennego dziegciu.
Pies to jedno z najinteligentniejszych zwierząt domowych. Niektórym trudno zdać sobie sprawę, jak wiele wspólnego ma z człowiekiem. Podobnie jak on potrafi cieszyć się, wstydzić, zazdrościć, czuć zmieszanie, a przede wszystkim cierpieć. Psychologowie oceniają, że dorosły pies ma psychikę dwuletniego dziecka. I sądzę, że warto o tym pamiętać, nim kolejnego swojego "pupila" skażemy na 15 lat samotności i cierpienia, przykuwając łańcuchem do budy czy też zamykając w ciasnej klatce.