Psy, zanim zaczną krzyczeć, mówią do nas szeptem
- Trzeba pamiętać, że pies jest innym gatunkiem niż człowiek i w związku z tym ma inne potrzeby oraz odrębny język, który musimy poznać, by dobrze się z nim komunikować - mówi Piotr Wojtków, współautor książki „Słuchając psa”, którą napisał wspólnie z żoną Zofią. Razem prowadzą szkołę Psiedszkole (psiedszkole.pl).
Katarzyna Pawlicka, Interia: Słyszałam, że inteligencję psów można porównać do inteligencji trzyletniego dziecka. To prawda?
Piotr Wojtków: - Wielu psychologów mówi, że metody pracy z psami są bardzo podobne do sposobów wychowywania i stymulowania intelektualnie dzieci mniej więcej do osiągnięcia przez nie wieku przedszkolnego. Myślę więc, że coś w tym jest. Dzieci i psy podobnie kojarzą i to warunkuje pewne zachowania. Trzeba jednak pamiętać, że pies jest innym gatunkiem niż człowiek i w związku z tym ma inne potrzeby oraz odrębny język, który musimy poznać, by dobrze się z nim komunikować.
Tymczasem opiekunowie bardzo często o tych różnicach zapominają. Wkładając psy do wózka czy wpinając kokardki, robimy im krzywdę?
- W samym noszeniu w nosidełku, albo zakładaniu kokardek, jeśli pies to lubi i dobrze się z tym czuje, nie ma niczego złego, o ile tylko zadbamy o jego inne potrzeby. Mam na myśli np. zabieranie na spacery, podczas których może swobodnie węszyć, eksplorować, poznawać psy oraz ludzi czy zaspokajanie potrzeb drapieżnych podczas zabawy z człowiekiem, szkolenia i ćwiczeń z nagrodami. Duże zagrożenie widzę natomiast, jeśli opiekunowie poświęcają się wyłącznie czynnościom "próżnym", a pomijają kwestie najważniejsze.
Więcej o książce "Słuchając psa" przeczytasz TUTAJ.
A co z przytulaniem czy całowaniem psa, które wśród miłośników tych zwierząt jest nagminne?
- Moja żona, współautorka książki, ma codzienny rytuał: rano przytula naszego psa i daje mu buziaka. Tyle że pies przychodzi do łóżka i sam się tego domaga. Nikomu innemu nie pozwala na takie pieszczoty. Generalnie musimy pamiętać, że takie zachowania jak podchodzenie do psa na wprost, nachylanie się nad nim, dawanie mu buziaka, przytulanie, obejmowanie to w psim języku sygnały grożące. Mogą świadczyć o tym, że drugi osobnik jest groźny, zachowuje się w sposób ostrzegawczy. W związku z tym naszą czułość psy mogą odebrać jako sygnał niebezpieczny, przed którym trzeba uciekać, albo się bronić.
- Niestety, zachowując się w ten sposób, podejmujemy ryzyko. Bardzo często do pogryzień, przede wszystkim pogryzień dzieci, dochodzi w sytuacjach "okazywania miłości". Dziecko podchodzi do psa, gdy ten np. odpoczywa na posłaniu, kładzie się przy nim, obejmuje i w tym momencie następuje atak. Rodzice się gniewają, tłumaczą sobie, że pies jest zazdrosny, zaborczy czy dominujący. Tymczasem on po prostu poczuł się zagrożony i dlatego zaatakował.
Jakie w takim razie są bezpieczne formy kontaktu z psem?
- Przede wszystkim zawsze powinny wychodzić od psa. Najlepiej kucnąć, poprosić psa, by do nas podszedł, spokojnie się zaznajomił. Jeśli widzimy, że czuje się dobrze, można go podrapać po łopatce czy klatce piersiowej. Pamiętajmy też, że pies musi mieć możliwość odejścia, wycofania się. Musimy zostawić mu przestrzeń. Przykładowo, scenka z ulicy, którą widziałem dzisiaj: opiekun idzie z psem na smyczy, a z naprzeciwka zbliża się dziecko, które chce pogłaskać zwierzaka. Opiekun go podprowadza trochę na siłę, nie zostawia mu miejsca na wycofanie, nie obserwuje jego reakcji. To bardzo niebezpieczna sytuacja.
Jak jeszcze nieświadomie krzywdzimy psy?
- Błędy najczęściej wynikają z niezrozumienia psiej mowy ciała. Psy, zanim zaczną krzyczeć, mówią do nas szeptem. W delikatny sposób sugerują, że jakaś sytuacja jest dla nich niekomfortowa. Na przykład: idziemy na spacer i widzimy, że z naprzeciwka idzie duży pies, na którego nasz reaguje z niepokojem: zatrzymuje się, albo zachodzi nam drogę. Zastanówmy się, dlaczego tak robi. Być może w ogóle nie chce się spotkać z tym psem, albo chodnik nie jest dla niego odpowiednim miejscem do zapoznania. Zejdźmy wtedy na bok, zadbajmy, by pies mógł uniknąć nieprzyjemniej dla niego sytuacji, nie prowokujmy.
Co możemy zrobić, by nasz pies czuł się bezpiecznie na spacerach?
- Jest kilka podstawowych komend, których warto nauczyć każdego psa. Pierwszą i chyba najważniejszą jest przywołanie. Zawsze powtarzamy sentencję, że uczymy psa przywołania, by dać mu więcej swobody. Jeśli dobrze reaguje na przywołanie, możemy odpiąć go w bezpiecznym miejscu w parku, dać mu więcej luzu, bo wiemy, że gdy go zawołamy, na pewno wróci. Jeżeli nie mamy dobrze wytrenowanego przywołania, pojawia się ograniczenie w postaci smyczy. A pies potrzebuje swobody, żeby być szczęśliwym.
- Kolejną ważną komendą jest "nie", które ma oznaczać "wstrzymaj się przed tym, co właśnie robisz". Na miejskich trawnikach pojawia się niestety coraz więcej zatrutych lub naszpikowanych gwoździami "przysmaków". Dzięki komendzie "nie" unikniemy niebezpiecznych sytuacji. Kiedy widzimy, że pies podchodzi do rozsypanego na ziemi jedzenia, komunikujemy mu, by zrezygnował ze swoich zamiarów.
- Bardzo przydaje się także "ze mną", dzięki której pies będzie mógł się na nas skoncentrować i przejść spokojnie do najbliższego parku czy miejsca, w którym możemy dać mu więcej luzu. Wykluczymy też szarpanie się na smyczy. Z kolei "zostań" jest pomocne, gdy na spacerze spotykamy kogoś znajomego i chcemy uciąć sobie pogawędkę. Nie musimy się wówczas przejmować, że pies będzie biegał z jednej strony na drugą i się niecierpliwił.
A sztuczki? Psy lubią się ich uczyć?
- Kiedy uczymy psa komend, często nieświadomie się spinamy, bo wiemy, że od nich zależy bezpieczeństwo czworonoga. Magia sztuczek polega na tym, że opiekun nie narzuca sobie żadnych dodatkowych celów, nie pompuje oczekiwań. I jak się okazuje, wówczas rezultaty często są lepsze, bo pies nie czuje, że wywiera się na nim presję. Pamiętajmy, że psy znakomicie empatyzują, wyczuwają stany emocjonalne ludzi.
- Nauka każdej czynności jest stymulacją mentalną psa. Może brzmi to skomplikowanie, ale psy, podobnie jak ludzie, potrzebują nowych bodźców. Rozwijają się dobrze, gdy mają okazję kombinować, szukać metody na zdobycie np. przysmaku. Nauka sztuczek i w ogóle nowych zachowań jest w stanie w jakimś stopniu im to zapewnić.
Czy dorosłego psa można oswoić z hałasem? Mam na myśli przede wszystkim burzę czy fajerwerki, których okropnie boi się moja suczka.
- To problemy bardzo trudne do wyeliminowania, ponieważ nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich dźwięków w otoczeniu psa. A jak doskonale wiemy, wystrzały pojawiają się nie tylko w noc sylwestrową, ale nawet kilka dni wcześniej. Jeszcze trudniejszym przypadkiem jest burza, bo psy zaczynają kojarzyć, że pewna wilgotność powietrza czy pole elektrostatyczne są zapowiedzią czegoś nieprzyjemnego i zawczasu zaczynają się niepokoić.
- Na szczęście są ćwiczenia terapeutyczne, które polegają na kojarzeniu nielubianego dotąd dźwięku z czymś miłym i przyjemnym. Na przykład: uczę psa dotykania łapą kawałka kolorowej taśmy klejącej. Potem tę taśmę przyklejam na puszcze, w której są kamienie. Pies, chcąc dostać nagrodę, podchodzi, dotyka puszkę łapą, a ta wywraca się i wydaje nieprzyjemny dźwięk. To bardzo wzmacnia pewność siebie psa i jest konieczne, by terapia była skuteczna.
- Jako behawioryści współpracujemy w takich momentach z lekarzami weterynarii. Dobrze dobrane środki farmakologiczne potrafią zminimalizować niepokój i lęk, a nawet zablokować zapamiętywanie pewnych sytuacji - tak, aby w przyszłości dany dźwięk nie wywoływał ataku paniki. Bo najczęściej do zachowań o jakich pani mówi, dochodzi na skutek uwrażliwienia, czyli doświadczenia przez psa sytuacji, w której wystraszył się konkretnego dźwięku. Później nawet bardzo cichy, ale podobny dźwięk, wywołuje jeszcze silniejszą niż na początku reakcję stresową.
- Oczywiście dużą rolę pełni odpowiednie zabezpieczenie mieszkania. Na przykład w noc sylwestrową warto rozłożyć na podłodze kocyk, na którym razem z psem możemy usiąść, okazać mu wsparcie. Nie powinniśmy otwierać okien i pamiętać o ich zamknięciu, gdy wychodzimy do pracy, a wiemy, że może przydarzyć się burza. Psy, kiedy się boją, często szukają sobie ciasnych miejsc, wciskają się pod stół, za fotel. Dlatego dobrze sprawdza się też wyizolowana od dźwięków budka, w której pies może się schronić i będzie czuł się bezpiecznie.
Jakie zmiany w zachowaniu psa, powinny skłonić opiekuna do wizyty u behawiorysty?
- Nie ma jednoznacznych symptomów. Jesteśmy zdania, że do szkoły, która zatrudnia behawiorystów, najlepiej zgłosić się profilaktycznie. Dobrze, żeby specjalista zerknął na psa i zobaczył, nad czym można popracować. Dlatego bardzo się cieszymy, gdy przychodzą do nas osoby, które dopiero kupiły, albo adoptowały czworonoga. Jesteśmy w stanie rozpoznać jego charakter, wiemy, na co zwrócić uwagę i co doradzić, by uniknąć podstawowych błędów. Niestety, opiekunowie zgłaszają się najczęściej, gdy już problem się pojawi. I tu moja podpowiedź: nie zwlekajmy. Problemy raczej się nasilają niż same z siebie przechodzą, a dużo łatwiej jest pracować nad zachowaniami, które nie są jeszcze utrwalone, nie stały się nawykiem.