Rosjanki dzwonią na ukraińską infolinię. „Boję się, straciłam z nim kontakt”

"Wróć z Ukrainy żywy" – pod takim hasłem działa ukraińska infolinia dla Rosjanek. Kobiety, które martwią się o los swoich mężów, braci czy synów, za wszelką cenę próbują dowiedzieć się jakichkolwiek informacji na temat ich życia i zdrowia. Do materiałów z infolinii dotarli dziennikarze CNN, publikując zapisy niektórych rozmów. "Desperacja i niepewność w głosach dzwoniących rzuca światło na to, jak ściśle Moskwa kontroluje komunikację na temat wojny" — tłumaczy CNN.

Rosjanki próbują uzyskać jakiekolwiek informacje na temat swoich mężów, synów czy braci
Rosjanki próbują uzyskać jakiekolwiek informacje na temat swoich mężów, synów czy braciAP/Associated PressEast News

Giną żołnierze i bezbronni ludzie. Wiadomości, dotyczące skali strat po obu stronach, diametralnie się jednak różnią. Rosja dopiero kilka dni temu oficjalnie potwierdziła informacje o poległych po rosyjskiej stronie. Podano, iż zabitych zostało 500 żołnierzy, zaś ponad 1,5 tysiąca jest rannych. Ukraińcy utrzymują natomiast, iż podczas działań życie straciło już ponad 11 tysięcy Rosjan.

"Wróć z Ukrainy żywy". Rosjanki z płaczem dzwonią na ukraińską infolinię

Tymczasem na infolinię, która powstała w Ukrainie wraz z wybuchem wojny, masowo zgłaszają się zatrwożone Rosjanki. Próbują uzyskać jakiekolwiek informacje na temat swoich mężów, synów czy braci.

Infolinię nazwaną "Wróć z Ukrainy żywy" założyło ukraińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Inicjatywa ma być nie tylko narzędziem humanitarnym, ale również propagandowym.

"Po pierwsze, pomożemy (rosyjskim żołnierzom) odnaleźć ich krewnych, którzy zostali oszukani i nie wiedząc, dokąd i po co jadą, znaleźli się w naszym kraju. A po drugie, pomożemy zatrzymać wojnę w ogóle" - powiedziała w rozmowie z reporterami CNN kobieta odpowiedzialna za prowadzenie infolinii. Nie zdecydowała się jednak ujawnić swojej tożsamości.

Infolinia ma być nie tylko narzędziem humanitarnym, ale również propagandowym
Infolinia ma być nie tylko narzędziem humanitarnym, ale również propagandowym AA/ABACA/Abaca/East NewsEast News

Od wybuchu wojny w Ukrainie infolinia odebrała już ponad 6 tys. połączeń z Rosji, a niekiedy również spoza Europy.

"W Rosji wszyscy są przerażeni"

Dziennikarzom CNN udało się odnaleźć jednego z mężczyzn, który dzwonił na infolinię ze Stanów Zjednoczonych. Nie został on w pełni zidentyfikowany, gdyż zależało mu na zachowaniu anonimowości. Dzwoniąc na specjalny numer starał się dowiedzieć czegoś na temat swojego kuzyna. Mieszkaniec Wirginii odnalazł bowiem zdjęcie jego dowodu osobistego na platformie "Find Your Missing", przeznaczonej do publikowania informacji o schwytanych, rannych lub zabitych Rosjanach, walczących w Ukrainie.

"Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie znaki wskazują na to, że najprawdopodobniej zginął w akcji, ale wciąż staramy się ustalić, gdzie można znaleźć jego ciało. (...) Rodzina stara się, aby nikt się z nią nie kontaktował, ponieważ w Rosji wszyscy są przerażeni. Wszyscy boją się rozmawiać, boją się, że organy ścigania będą ich śledzić" — wyznał.

CNN podaje, iż nagrania z rozmów przeprowadzanych na ukraińskiej infolinii dosadnie pokazują, jak mocno komunikaty dotyczące wojny są w Rosji kontrolowane przez Kreml. Wynika z nich dodatkowo, że wielu z rosyjskich żołnierzy nie miało pojęcia, jakie były plany i dlaczego zostali rozmieszczeni. Potwierdzają również doniesienia o odmowie rosyjskim żołnierzom kontaktu z ich rodzinami.

Pracownicy infolinii przekazali, iż wielu dzwoniących podkreślało, że ich synowie lub mężowie mówili im, że są wysyłani na szkolenie rezerwistów lub szkolenie wojskowe. 22 lub 23 lutego nie było już możliwości nawiązania z nimi kontaktu.

Rozdzierająca serce relacja. "Czy tu się dzwoni, żeby sprawdzić, czy ktoś żyje?"

Koordynatorka infolinii wspomniała w rozmowie z CNN jak wyglądały niektóre z rozmów. Rosjanki płakały i błagały o przebaczenie nie tylko dla siebie, ale również dla ich bliskich, bo to nie jest "ich wojna". Dziennikarzom udało się dotrzeć do zapisu jednej z nich.

Kobieta: Czy tu się dzwoni, żeby sprawdzić, czy ktoś żyje?

Operator: Tak. Może pani podać mi dane osoby.

W tle słychać płacz kobiety, która podaje dane mężczyzny.

Operator: Kiedy straciłaś z nim kontakt?

Kobieta: Dawno temu.

Operator: Jak to dawno temu? Miesiąc, dwa?

Kobieta: Więcej niż dwa miesiące.

Tutaj padają kolejne dane osobowe. Następnie kobieta zaczyna zadawać pytania operatorowi.

Kobieta: Czy pan jest z Ukrainy?

Operator: Tak, jestem z Ukrainy.

Kobieta: Przepraszam! To nie jest nasza wina... Boimy się o nich, oni tego nie wybrali!

Jak przyznają twórcy infolinii ma ona na celu nakłonienie Rosjan do sprzeciwu wobec toczącej się wojny. Starszy urzędnik ukraińskiego rządu powiedział CNN, że gorąca linia połączyła dziesiątki rosyjskich rodzin z rosyjskimi żołnierzami na Ukrainie. "Zaprosiliśmy ich, aby przyjechali na Ukrainę i spotkali się ze swoimi synami, ale jak dotąd żaden z nich nie zdecydował się na to" — cytuje jego wypowiedź CNN.

***

Zobacz również:

„Zdanowicz pomiędzy wersami”. Odc.4: Tati Nizovaya i dr Aleksander SiemieniutaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas