Równe i ...równiejsi
Zarabiamy średnio 20 - 30 proc. mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Bardzo rzadko jesteśmy dopuszczane do kierowniczych stanowisk. Pracodawcy chętniej zwalniają nas z pracy i pomijają przy zatrudnianiu nowych pracowników. O wiele trudniej niż mężczyznom jest nam wyjść z bezrobocia.
Tania siła robocza
Kobiety w Polsce zarabiają gorzej od mężczyzn nawet wtedy, gdy pracują na wysokich stanowiskach. Jeśli awansują, to bardzo często nie idą za tym żadne podwyżki. Jak wynika z raportu Claritas Polska, wśród osób o wysokich zarobkach przeważają mężczyźni (62 proc.). W 2001 roku kobiety stanowiły 55 proc. bezrobotnych. Z kontroli przeprowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy w latach 1998 - 99 wynika. że w 29 proc. firm zatrudniających powyżej 50 pracownków występowało zjawisko dyskryminacji przy ustalaniu wynagrodzenia. Kontrola ta potwierdziła, że kobiety niezwykle rzadko zajmują kierownicze stanowiska.
Kodeks pracy a dyskryminacja ze względu na płeć
Zgodnie ze znowelizowanym kodeksem pracy przez dyskryminacj ze względu na płeć należy rozumieć m. in. zaniżanie wynagrodzeń, pomijanie przy awansach czy premiach. To pracodawca musi udowodnić, że niskie zarobki kobiety lub jej niezatrudnienie wynikały z innych powodów niż dyskryminacja płciowa. Mimo to kobiety nie wnoszą stosowanych skarg do inspekcji pracy. Nie robią tego, bo zwykle nie wiedzą, że mogą poskarżyć się na pracodwacę z tego powodu. Główny powód to jednak strach przed utratą pracy. W obawie przed zwolnieniem z pracy godzimy się na takie traktowanie.
Za społecznym przyzwoleniem
Dyskryminacja kobiet w pracy odbywa się za społecznym przyzwoleniem. Mniejsze szanse kobiety na awans, a co za tym idzie na wyższe zarobki wiążą się ze stereotypowym myśleniem o roli kobiet i mężczyzn w rodzinie i w życiu zawodowym. To mężczyżni są wciąż spostrzegani jako ci, którzy muszą zapewnić rodzinie źródło utrzymania. Skoro to na nich spoczywa obowiązek wyżywienia rodziny, muszą więcej zarabiać - tak myśli wcale niemała część społeczeństwa, nie wnikając już w to, ile z zarobków mężczyźni rzeczywiście przeznaczają na rodzinę, a ile na własne potrzeby. Kobiety często same są przeświadczone, że nie mogą zarabiać tyle, co mężczyźni. Szukając pracy, oczekują o wiele mniejszego wynagrodzenia niż panowie z takim samym wykształceniem i doświadczeniem zawodowym. Jakby z góry same siebie zaliczają do pracowników gorszej kategorii.
Męska solidarność
Wieli mężczyzn uważa, że dyskryminacja kobiet w pracy to problem przez nas wyolbrzymiany. Dotyczy to nie tylko panów na kierowniczych stanowiskach. W firmach z wyłącznie męskim zarządem, w ramach męskiej solidarności, zarobki pracowników bywają wyższe niż zarobki pracownic. Ta sama męska solidarność sprawia, że lepiej opłacani pracownicy-mężczyżni często nie zauważają tego, że ich koleżanki nie awansują. "Nie słyszą" też, że koleżanki narzekają na niższe pensje. W przekonaniu wielu panów kobiety najlepiej sprawdzają się w roli sekretarek czy asystentek prezesów, dyrektorów, itd. Na dyrektorki czy kierowniczki nie patrzą już tak przychylnym okiem. Utrzymać się w męskim gronie przełożonych to dla kobiety bardzo trudne wyzwanie. Musi ona wciąż udowadniać, że jest lepsza od niejednego mężczyzny i zachować czujność. Bowiem prędzej czy później koledzy będą chcieli znależć jakiś powód, aby jej udowodnić, że się na stanowisko kierownicze nie nadaje.
Dość akceptacji
Sytuacja na polskim rynku pracy nie sprzyja niestety żadnemu dochodzeniu praw pracowniczych, nie tylko pracownika-kobiety. Trudno jednak oczekiwać, że zjawikso dyskryminacji ze względu na płeć zniknie samo. Dopóki kobiety będą akceptować taki stan rzeczy, nie mogą oczekiwać, że pracodawcy zaczną je traktować na równi z pracownikami-mężczyznami.