Sąsiedzkie spory wybuchają w upały. Chodzi o jeden rodzaj zachowania
Oprac.: Łukasz Piątek
Piękna pogoda i wysokie temperatury sprawiają, że wielu Polaków na wszelkie sposoby stara się złapać opaleniznę. Jedną z najwygodniejszych i popularnych metod jest opalanie się na własnym balkonie w bloku. Jednak taka kąpiel w promieniach słonecznych może zakończyć się dla nas wysokim mandatem.
"Wolnoć, Tomku, w swoim domku" - brzmi fragment wiersza pt. "Paweł i Gaweł" autorstwa Aleksandra Fredry. Mogłoby się wydawać, że korzystanie z balkonu w celu uzyskania ładnej opalenizny nie powinno nikomu spędzać snu z powiek, a już na pewno nie narażać nas na wysokie mandaty. Okazuje się, że nie do końca.
Czy opalanie się na balkonie jest zgodne z prawem?
Opalanie się na balkonie z zachowanie zdrowego rozsądku jest całkowicie legalne i nie grożą nam za to żadne konsekwencje. Czym zatem jest wspomniany zdrowy rozsądek? Otóż zachowanie, które może wzbudzać publiczne zgorszenie.
Mówiąc wprost - zakazane jest opalanie się na balkonie nago lub topless. W takim przypadku może zostać użyty artykuł 140 Kodeksu Wykroczeń: "Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
Opalanie się nago na balkonie nie musi od razu oznaczać konsekwencji finansowych. Policja lub straż Miejska mogą taką osobę poczuć, nie nakładając na nią mandatu. Jeśli rozbieramy się "do rosołu" i wychodzimy na balkon, z którego jesteśmy widoczni dla innych ludzi, to, rzecz jasna, narażamy się na grzywnę.
Jednak opalanie się na balkonie, który nie jest wystawiony na publiczny widok, a ponadto znajduje się na prywatnej, ogrodzonej posesji, na którą nikt nie ma prawa wejścia, nie powinno stanowić problemu.