Seksizm w internecie? One mają na to sposób!

Dwie Australijki postanowiły piętnować seksistowskie przykłady zdań i sformułowań, pojawiające się w translatorze Google. I jak się okazuje, maja ręce pełne roboty.

Zdj. Ilustracyjne
Zdj. Ilustracyjne123RF/PICSEL

Mimo, że hashtag #Redefine Woman ma dopiero kilka dni, już zdążył zrobić w sieci sporo zamieszania. Dwie Australijki, Georgia Patch i Kiah Nicholas oznaczają nim przykłady seksistowskich zdań, które wyświetlają się w translatorze Google, po wpisaniu niektórych słów.

Jakie to słowa? Nietrudno zgadnąć, że na czarnej liście znalazły się: prace domowe (Ona wciąż wykonuje wszystkie prace domowe.), histeria (Janet wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć.) oraz szycie (Odłożyła na bok swoje szycie).

Jednak są też słówka pozoru całkiem niewinne. Na przykład "dokuczliwy". Albo "przypadkowy". Czy też "żałosny". Tak jak dokuczliwa żona. Przypadkowa dziewczyna. Jej żałosny wygląd. Dostaje się też feministkom, które posłużyły do zilustrowania definicji słowa "zaciekły".

- Zauważyłyśmy, że przykłady niektórych zdań, podawanych przez translator Google są po prostu seksistowskie. Brzmiały, jakby wypowiadano je w latach 50. - mówiły dziewczyny w jednym z wywiadów. - Postanowiłyśmy samodzielnie rozwiązać ten problem.

Georgia Patch i Kiah Nicholas efekty swojego lingwistycznego śledztwa prezentują na Instagramie w formie fotograficznych kolaży nawiązujących formą do prac feministycznej artystki Barbary Kruger.

I mimo, że posty publikują dopiero od kilku dni, już zebrały całkiem pokaźną, choć niechlubną, kolekcję.

Można oczywiście krytykować inicjatywę Australijek i mówić, że dbanie o feminizację języka to hiperpoprawność, twierdzić, że dobrodziejstwa internetowego słownika całkowicie rekompensują jego wady, albo odbijać piłeczkę wyszukując zdania dyskryminujące mężczyzn (bo i takie istnieją. Autorki akcji znalazły już takie przykłady i pragną się na nich skupić w kolejnych odsłonach projektu). Faktem jednak jest, że język determinuje nasz sposób myślenia i postrzegania świata.

Zgodziliśmy się co do tego, że obrazki w podręcznikach, reklamy i teledyski mogą utrwalać szkodliwe stereotypy, jednak niektórym wciąż trudno przyznać, że to samo zjawisko dotyczy języka. A przecież słów, a komunikacji używamy dużo częściej niż obrazów. Dlatego warto zwracać na nie szczególną uwagę. Prawda Google?

Jak podkreślają Patch i Nicholas kolaże z cytatami dotyczącymi kobiet, to zaledwie początek projektu. W jego kolejnych odsłonach pragną skupić się na zdaniach, odnoszących się do mężczyzn.  - Chcemy, aby definicje były neutralne językowo - mówią.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas