Ta historia daje do myślenia. Lepiej dokładnie sprawdź, co skrywa się w twojej choince

Łukasz Piątek

Opracowanie Łukasz Piątek

Choinka instalowana w domu na święta służy m.in. do tego, by układać przy niej prezenty. Jednak bywają sytuacje, kiedy upominek-niespodzianka znajduje się nie pod, a na choince, i to w dodatku w postaci żywego stworzenia. Tak też było w przypadku rodziny White'ów z Lexington w stanie Kentucky, która po kilku dniach zorientowała się, że na ich świątecznym drzewku zamieszkuje nieproszony gość.

Zwykła choinka? Sprawdź, co kryje się między gałęziami
Zwykła choinka? Sprawdź, co kryje się między gałęziami123RF/PICSEL

Niezwykłe odkrycie podczas prania dywanu

To miał być tradycyjny, coroczny zwyczaj - Michael White wraz z najbliższymi wybrali się na pobliską farmę, gdzie wspólnie wybrali idealne według nich drzewko świąteczne. Po powrocie do domu wszyscy ochoczo zabrali się za przystrajanie choinki.

Niewykluczone, że gdyby nie pracownik zewnętrznej firmy, który zjawił się w domu White'ów w celu wyprania dywanów, nikt nie dowiedziałby się o "niespodziance", która zawędrowała z farmy wraz z choinką.

Bobby Hayes, właściciel firmy zajmującej się praniem dywanów ustalił z głową rodziny White'ów wszystkie szczegóły dotyczące zamówionej usługi i przystąpił do czyszczenia. Podłączył do sieci niezbędną maszynkę i kiedy miał oddać swojej pracy, jego uwagę przykuła ruszająca się choinka.

Po powrocie do domu z choinką może nas spotkać niespodzianka w postaci ukrytej między gałęziami sowy
Po powrocie do domu z choinką może nas spotkać niespodzianka w postaci ukrytej między gałęziami sowy123RF/PICSEL

W pierwszej chwili mężczyzna nie dowierzał własnym oczom, ale szybko dotarło do niego, że to, co przed sobą widzi, to siedząca na choince żywa sówka.

"Sowa siedziała na dolnej gałęzi. Gdy ją dostrzegłem, ukryła się głębiej. Znalezienie jej zajęło mi kilka minut" - przytacza słowa Hayesa portal Daily Mail.

Bobby natychmiast chwycił za telefon, wykonał zdjęcie swojego znaleziska i wysłał je do właściciela domu. Hayes przyznał również, że postanowił wypuścić sowę do ogrodu. Jednak zanim to się stało, ptak próbował schować się głębiej w gałęziach choinki.

"Byłem zaskoczony, a może nawet zszokowany. Nigdy nie przypuszczałem, że akurat mi się zdarzy coś takiego" - twierdził właściciel firmy zajmującej się czyszczeniem dywanów.

"Mam trzy psy, korzystamy z tego pomieszczenia non-stop, np. gdy razem oglądamy telewizję. Niczego nie zauważyliśmy" - powiedział właściciel domu, Michele White, cytowany na łamach Sky News.

Sowa ukrywająca się na choince spędziła na niej kilka dni i była wyraźnie przestraszona oraz głodna. Po jej nakarmieniu rodzina White'ów wypuściła ją na wolność.

Sowa ukryta w olbrzymiej choince przemierzyła 300 kilometrów

Czasem prezent skrywa się... w choince
Czasem prezent skrywa się... w choince123RF/PICSEL

Podobna sytuacja miała miejsce w 2020 r. i dotyczyła ogromnej choinki "z niespodzianką" zainstalowanej w Rockefeller Center w Nowym Jorku.

Oneonta to niewielkie, liczące 13 tysięcy mieszkańców miasto w stanie Nowy Jork. Z uwagi na ukształtowanie terenu, nazywa się je czasem "miastem wzgórz". Stamtąd właśnie przyjechało drzewko, które w tym roku stanęło w Rockefeller Center.

Licząca blisko 300 km podróż, zajęła kilka dni i częściowo odbyła się w asyście policji. Nic dziwnego, wszak ładunek był imponujący: 23 metry wysokości, 11 ton i gąszcz wiecznie zielonych, jodłowych gałęzi.

Mimo że podczas transportu choinki zachowywane były wszelkie normy bezpieczeństwa, na przejażdżkę załapał się pasażer na gapę - maleńka sowa, którą w gałęziach jodły, już po dotarciu na miejsce, znalazł jeden z pracowników odpowiedzialnych za przystrajanie drzewka.

"Przerażona, odwodniona, głodna, ale cała i zdrowa" - tak stan sowy opisywała wówczas dziennikarzom "Guardiana" Ellen Kalish z pomagającej zwierzętom placówki Ravensbeard Wildlife Center. Zwierzak został przebadany, poddany prześwietleniu, a na pocieszenie zaserwowano mu "tyle myszy, ile tylko był w stanie zjeść".

Kalish dodał, że choć sowa jest niewielka, nie jest już dzieckiem - to dorosły osobnik, należący do jednego z najmniejszych gatunków sów, zwanych włochatkami. "To bardzo ciekawy gatunek" - tłumaczyła dziennikarzom BBC. "Żyją w nocy, doskonale się maskują. Nie sposób ich dostrzec, jeśli nie wiesz, gdzie szukać".

Ptak-podróżnik otrzymał nie tylko pomoc medyczną i wyżywienie, ale również imię. Nazwano go - jakżeby inaczej - Rockefeller.

„Ewa gotuje”: Sernik z jogurtuPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas