“Takie znalezisko zdarza się raz na pokolenie”. Właściciele zakurzonych pudeł zostali milionerami

Katarzyna Adamczak

Opracowanie Katarzyna Adamczak

Znaczki, monety, minerały, karteczki do segregatorów, naklejki z gum Turbo, nawet papierki po cukierkach — niewielu jest ludzi, którzy czy to w dzieciństwie, czy w dorosłym życiu nie próbowali kolekcjonerstwa. Co staje się ze zbiorami gdy z różnych powodów porzucamy to hobby? W większości przypadków kolekcje zapakowane w pudła trafiają na strych czy do piwnicy, gdzie leżą zapomniane i zakurzone. Czasem zdarza się, że odkryte po latach mają znacznie większą wartość niż pierwotnie.

Regina, Saskatchewan
Regina, Saskatchewan YouTube

Zapomniane karty ze sportowcami

W Saskatchewan w Kanadzie mieszkał zapalony kolekcjoner kart z wizerunkami hokeistów. Kupował namiętnie kolejne eksponaty, które wzbogacały jego zbiory. Doszło do tego, że nie ograniczał się do pojedynczych sztuk, ale kupował całe pudła wypełnione kartami.

Rodzina dawno straciła rachubę tego, co zawierają jego zbiory. Gdy kolekcjoner nie mógł dłużej kontynuować swojego hobby, część zakupionych kart trafiła w pudełkach do piwnicy, gdzie przez lata przybywało kolejnych gratów, a karty przykrywały kurz i zapomnienie.

“Święty graal kolekcjonerów"

Niedawno syn kolekcjonera postanowił zrobić porządki w piwnicy. Po pozbyciu się innych przedmiotów trafił na karton, w którym znajdowało się 16 pudełek zawierających kary z debiutanckiego sezonu (1979/1980) hokejowej legendy — Wayne'a Gretzky'ego. Każde pudełko wypełniało 48 paczek, czyli 10752 fabrycznie zapakowanych kart, które wyglądały jak świeżo zdjęte z taśmy produkcyjnej. Dodatkowym plusem były także warunki,i w jakich przechowywano kartony — wilgoć ani szkodniki nie zniszczyły papieru.

“Takie znaleziska się nie zdarzają. To odkrycie jedno na pokolenie, jest absolutnie niewiarygodne. To święty graal każdego sportu lat 70. i późniejszych" - mówią przedstawiciele Heritage Auctions — domu aukcyjnego, który zajął się sprzedażą kart.

Nie lekceważ zbiorów ojca

Początkowo rodzina sądziła, że w pudełkach, które przeleżały w piwnicy ponad 40 lat, znajdują się karty z późniejszego sezonu, które byłyby warte około 300 - 350 tys. dolarów. W końcu postanowili zasięgnąć opinii specjalisty — wówczas okazało się, że mają w piwnicy skarb wart miliony dolarów.

To prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz, gdy taki karton w oryginalnej formie trafia na rynek.
podsumowują przedstawiciele domu aukcyjnego.

Karty kupił anonimowy kolekcjoner za kwotę 3,72 milionów dolarów (ponad 13,5 mln zł). W ciągu jednej lutowej nocy zwykła kanadyjska rodzina weszła do grona milionerów, a wszystko dzięki hobby, które pasjonowało ich ojca. Kanadyjska historia pokazuje, że nie należy pozbywać się kolekcji — nawet tych dziecięcych — bo kto wie, czy za czterdzieści lat karty z Robertem Lewandowskim nie będą warte małej fortuny?

***

Sposoby na pamięćNewseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas