To była „biała apokalipsa”. Czy możemy spodziewać się powtórki?

Intensywne opady śniegu trwają w Polsce już kolejny dzień. Temperatura za oknem jest coraz niższa. Meteorolodzy IMiGW podają, że w trakcie minionej doby największy przyrost pokrywy śnieżnej (+18 cm) zaobserwowaliśmy w Zamościu i nie zapowiadają końca opadów śniegu. Czy możemy spodziewać się „zimy stulecia”, podobnej do tej, która sparaliżowała Polskę 44 lata temu – dokładnie 30 grudnia 1978 roku?

Zima stulecia w Warszawie, zaspy na ul. Marszałkowskiej w Warszawie
Zima stulecia w Warszawie, zaspy na ul. Marszałkowskiej w WarszawieAndrzej WiernickiAgencja FORUM

Śniegu przybywa z godziny na godzinę. Meteorolodzy IMiGW alarmują

Zima zaatakowała Polskę. Od kilku dni właściwie w całym kraju występują intensywne opady śniegu. Ulice pokrywa gruba warstwa śnieżnego puchu. Meteorolodzy nie mają dobrych informacji dla kierowców i przeciwników minusowych temperatur: w najbliższym czasie możemy spodziewać się zawiei, zamieci śnieżnych i jeszcze większego ochłodzenia.

Przed atakiem zimy ostrzegali między innymi eksperci z Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. "W niedzielę w centrum i na południu kraju intensywne opady śniegu nawet do 20 cm. Możliwe są również zawieje i zamiecie śnieżne. Z kolei na południowym wschodzie opady marznące powodujące gołoledź, a więc ślisko! Po weekendzie widać wyraźne ochłodzenie" - zaznaczyli w oficjalnym komunikacie w mediach społecznościowych eksperci. Z zamieszczonych przez nich prognoz wynika, że wspomniane ochłodzenie w najbliższych dniach może szczególnie dać się Polakom we znaki. W południowej oraz zachodnie części kraju termometry w nocy mogą bowiem wskazać nawet do -22 stopnie Celsjusza. Zamiecie śnieżne również nie mają zamiaru ustąpić. "Na Kasprowym Wierchu notujemy już 70 cm białego puchu" - poinformowali meteorolodzy IMiGW dziś rano. I dodali, że aktualna sytuacja pogodowa w Polsce zmienia się bardzo szybko.  "Będziemy podawać informacje, prognozy i ostrzeżenia, związane ze zmieniającą się pogodą" - zapewnili na Twitterze.

To była "biała apokalipsa"

Obecna sytuacja w kraju niepokoi Polaków. Z godziny na godzinę śniegu jest coraz więcej. Wiele osób - zwłaszcza tych, które doskonale pamiętają późne lata 70-te - zastanawia się, czy możemy spodziewać się powtórki "zimy stulecia"? Na przełomie 1978 i 1979 roku Polskę nawiedziły opady śniegu, które w kilka godzin dosłownie sparaliżowały kraj.

Co właściwie wydarzyło się we wspomnianą sylwestrową noc? Zima w 1978 roku początkowo uznawana była za stosunkowo łagodną. Śnieg padał rzadko, znacznie częściej Polacy mogli zaobserwować śnieg z deszczem lub sam deszcz. Również temperatura uchodziła za wysoką jak na tę porę roku. O mrozie właściwie nie było mowy. Zdarzały się temperatury oscylujące wokół 0 st. Celsjusza - to wszystko.

Ówczesna władza wzywała obywateli do działania – apelowano o wzajemną pomoc, odśnieżanie dróg i chodników
Ówczesna władza wzywała obywateli do działania – apelowano o wzajemną pomoc, odśnieżanie dróg i chodnikówKrzysztof BarańskiAgencja FORUM

Sytuacja zmieniła się nagle, w nocy z 30 grudnia na 1 stycznia, a więc w sylwestra. Mroźne masy powietrza z północy sprawiły, że wspomniane opady deszczu zamieniły się w śnieg. Ten najpierw nawiedził Pomorze, a później zaczął przesuwać się w głąb kraju - dotarł do Polski centralnej, a potem aż na południe. Polacy w tym czasie bawili się na sylwestrowych zabawach i witali Nowy Rok. Kraj stopniowo pokrywał się białym puchem. Rano ulice były nie do poznania. W ciągu kilkunastu godzin spadło ponad 80 centymetrów śniegu. Zaspy przykrywały samochody - sięgały nawet dwóch metrów wysokości. Nie działała komunikacja, zerwane były linie energetyczne.

Był to jednak dopiero początek utrudnień. Śnieg padał nieprzerwanie przez następne dni. Temperatury w całej Polsce znacząco spadły i utrzymywały się na poziomie minus kilkunastu stopni Celsjusza. W niektórych województwach termometr wskazał nawet trzydzieści kresek poniżej zera.

Sytuacja zaczęła uspokajać się dopiero po kilku dniach. Mróz stopniowo odpuszczał
Sytuacja zaczęła uspokajać się dopiero po kilku dniach. Mróz stopniowo odpuszczał Andrzej Marczak Agencja FORUM

Sytuacja zaczęła robić się groźna. W związku z panującym  mrozem i trudnymi do pokonania zaspami szkolną przerwę świąteczną przedłużono do odwołania. Utrudniania trakcyjne sprawiły, że pociągi w całej Polsce właściwie przestały kursować. Autobusy, podobnie jak prywatne samochody, również były niedostępne - ze względu na mróz  pojazdów po prostu nie dało się uruchomić. Samochody, które "odpaliły" nie radziły sobie w trudnych warunkach - tuż po wyruszeniu w trasę, zakopywały się w śniegu. Ówczesna władza wzywała obywateli do działania - apelowano o wzajemną pomoc, odśnieżanie dróg i chodników.

Pękające pod wpływem mrozu szyny okazały się problemem nie tylko dla osób, planujących podróże. Utrudnienia kolejowe sprawiły, że do ciepłowni przestał docierać węgiel. Aby nie dopuścić do kryzysu energetycznego, postanowiono sięgnąć po zapasy.  Te jednak trzeba było rozbijać ręcznie - używając sprzętu górniczego. Na pomoc obywatelom w potrzebie ruszyło wojsko.

Sytuacja zaczęła uspokajać się dopiero po kilku dniach. Mróz stopniowo odpuszczał a miasta wracały do pełnej sprawności. Pozbycie się wszystkich skutków "zimy stulecia"  zajęło jednak tygodnie. Naprawić należało przecież linie trakcyjne.  Kolej pełniła wówczas podstawę komunikacji w kraju.

W ciągu kilkunastu godzin spadło ponad 80 centymetrów śniegu. Zaspy przykrywały samochody - sięgały nawet dwóch metrów wysokości
W ciągu kilkunastu godzin spadło ponad 80 centymetrów śniegu. Zaspy przykrywały samochody - sięgały nawet dwóch metrów wysokości Slawomir OlzackiAgencja FORUM

Czy możemy spodziewać się powtórki "zimy stulecia"?

Czy obecnie również możemy spodziewać się nadejścia "białej apokalipsy". Tym razem chłodnie masy powietrza również najpierw pojawiły się na północy Polski. Śnieg zasypał Pomoże, a później stopniowo osuwał się w głąb kraju. Warto jednak zaznaczyć, że przyrost pokrywy śnieżnej jest obecnie znacznie wolniejszy, niż 44 lata temu.

"W trakcie minionej doby największy przyrost pokrywy śnieżnej obserwowaliśmy w Zamościu" - poinformowali eksperci IMiGW. I dodali, że to 18 centymetrów białego puchu.  Synoptycy zaznaczyli również, że "natężenie opadów nie przekracza zazwyczaj 1 mm/h".

Obecnie w Polsce jest też zdecydowanie cieplej niż podczas "zimy stulecia" Temperatura waha się od -7 stopni Celsjusza na Podhalu do około 4 stopni Celsjusza nad morzem. Wiatr jest słaby i umiarkowany. Nie zabserwowano większych utrudnień komunikacyjnych.

„Ewa gotuje”: Ribollita. Włoska zupa chlebowaPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas