Umarła na 27 minut. Opowiedziała jak wygląda niebo
Kilka lat temu pewna kobieta z USA doświadczyła zjawiska, którego nigdy nie zapomni. W wyniku tragedii straciła przytomność i nie dawała oznak życia przez prawie 30 minut! Opowiedziała o tym, co zobaczyła po drugiej stronie.
Kim jest Tina Hines?
Tina Hines to Amerykanka w średnim wieku, która jeszcze pięć lat temu prowadziła spokojne, normalne życie. Od wielu lat jest szczęśliwą mężatką, ma dorosłe już dzieci i wnuki. W lutym 2018 roku dotknęła ją jednak tragedia, po której nic już nie było takie samo. Kobieta, która nigdy nie skarżyła się na większe problemy zdrowotne nagle straciła przytomność na podjeździe obok swojego domu w USA. Świadkiem tego wydarzenia był jej mąż, który błyskawicznie zadzwonił po karetkę.
Zobacz również:
- Święta z Magdą Gessler nadwyrężą portfel. Barszcz z uszkami w cenie dwudaniowego obiadu
- Polacy zajadają się nimi na potęgę. Bosacka radzi: omijaj szerokim łukiem
- Odprawa emerytalna bez tajemnic. Jak obliczyć i maksymalnie wykorzystać w 2024 roku?
- Twoje nazwisko ma jedną z tych końcówek? Może mieć szlacheckie korzenie
Nie dawała znaków życia. Potem wydarzył się cud
Tina leżała nieprzytomna. Zanim na miejscu pojawili się sanitariusze, małżonek Hines prowadził resuscytację, w czym pomagał mu też sąsiad. Tina na chwilę odzyskała przytomność, jednak gdy ratownicy medyczni zabrali ją do szpitala, w trakcie transportu znowu doszło do zatrzymania krążenia. W ambulansie oraz w szpitalu wykonywano jej sztuczne oddychanie i aż sześciokrotnie używano defibrylatora! Potem zdarzył się cud.
Czytaj również: Życie po śmierci - czym jest śmierć kliniczna?
Umarła na 27 minut. Zobaczyła jak wygląda Niebo
Po prawie półgodzinnej akcji ratunkowej Tina powróciła do żywych. To, co zobaczyła, podczas gdy ratownicy próbowali tchnąć w niej życie było nieprawdopodobne. O swoim niezwykłym doświadczeniu postanowiła publicznie opowiedzieć. Kobieta twierdzi bowiem, że w trakcie 27 minutowego "zgonu" trafiła do Nieba, gdzie zobaczyła Jezusa. Jak opisała - stał naprzeciwko i wyciągał do niej ręce. Tina wyznała, że dokładnie wszystko pamięta - czuła się wówczas niezwykle spokojnie i bezpiecznie.
Lekarze nie dawali jej szans. Doznała śmieci klinicznej, a dziś cieszy się życiem
O zajściu napisał już wcześniej "Fakt" i z tego źródła wiemy, że stan Tiny uznawano za krytyczny. Mocne uderzenie głową o beton sprawiło, że miała rozcięcie na czole, pęknięty mostek, a także kilka złamanych żeber od reanimacji. Lekarze ostrzegali rodzinę, że po tak długim braku dostępu tlenu do mózgu, kobieta może pozostać w śpiączce lub do końca życia być niepełnosprawna.
Po tym jak Amerykanka nagle wybudziła się ze śpiączki farmakologicznej poprosiła o kartkę i długopis. Napisała na niej tylko trzy słowa: "to jest prawdziwe". Eksperci od medycyny uznają, że najprawdopodobniej przeszła śmierć kliniczną.
Tina do dziś nie może uwierzyć, że jest wśród żywych i ma się dobrze. Przyznaje, że tragedia sprzed kilku lat zupełnie odmieniła jej spojrzenie na życie. Obecnie Hiles prowadzi konto w mediach społecznościowych, skąd wiemy, że wiedzie szczęśliwe życie u boku najbliższych. Ponadto w 2021 roku miała miejsce premiera jej książki pt. "Heaven... It's Real: How Dying Changes Living" ("Niebo... istnieje: Jak śmierć zmienia życie").