W tajskiej willi zastała karaluchy i szczury. Reakcja właściciela szokuje

Okazuje się, że nawet najlepsze wakacje mogą zamienić się w koszmar. I to tylko przez nieodpowiedni hotel. Pewna turystka opisała swoje przeżycia związane z pobytem w "luksusowej" willi w Tajlandii. Post na Facebooku stał się viralem.

Pewna turystka znalazła w hotelu karaluchy
Pewna turystka znalazła w hotelu karaluchy123RF/PICSEL

Karaluchy w willi za kilka tysięcy

Pewna turystka opublikowała w sieci przerażającą historię. Primnapaphas Aite odwiedziła Pattayę w Tajlandii, gdzie wraz z rodziną chciała wypocząć w willi z basenem i ośmioma sypialniami. Zapłaciła za nią 47 tys. batów, czyli ok. 5,8 tys. zł. Tym większy był więc jej szok po tym, co zastała na miejscu.

Koło basenu i w łazience na drugim piętrze zauważyliśmy karaluchy, a z klimatyzacji wyciekała woda. Wieczorem zobaczyliśmy szczura biegającego przy basenie
opowiadała kobieta

Aite podkreśliła, że od razu poinformowała o zaistniałej sytuacji obsługę willi. Pokojówka jedynie umieściła szmatkę na klatce wentylacyjnej, co nie pomogło. Turystka postanowiła opisać wszystko na Facebooku, gdyż właściciele obiektu nie zareagowali na jej zażalenia. Jej post szybko dotarł do dużej liczby internautów.

Po opublikowaniu wpisu właściciel willi zaoferował Aite zniżkę w wysokości ok. 370 zł w zamian za usunięcie posta. Kobieta nie zgodziła się jednak, tłumacząc, że nikt jej nawet nie przeprosił. Następnie uczyniła to pokojówka, a właściciel poinformowała, że zatrudnił specjalistę do zwalczania szkodników.

***

Zobacz również:

„Demakijaż”: Związkowe perypetie Marii NiklińskiejPolsat Cafe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas