Wbrew wszystkiemu kobieca
Codziennie rano biegiem ubieram się, maluję, robie dziecku sniadanie. Klnę gdy nie mogę zapalić samochodu, wrzeszczę na psa , który ucieka mi gdy otwieram brame garażową. Potem biegnę do przedszkola o mało nie łamiąc obcasów, z przedszkola biegnę do pracy, w pracy zapominam nawet że jestem głodna, kolejne filiżanki kawy zamiast śniadania.
Nigdy nie wiem kiedy wrócę do domu, czy zdażę odebrac dziecko. A gdy wreszcie docieram do domu otwieram drzwi, zakupy wypadają mi z rąk na schody, spada mi z ramienia torebka ,jestem cała mokra a kot plącze mi sie pod nogami bo nikt nie miał czasu aby go nakarmić.
W domu biegiem szykuję obiad i mam poczucie winy, że wróciłam póżniej bo musiałam zostać w pracy, że dzieci powinny już być po obiedzie. W zlewie jest pełno brudnych szklanek, które w międzyczasie wkładam do zmywarki. Wszyscy domownicy czegoś ode mnie chca w tym samym momencie a ja nie wiem kogo mam słuchać. Odpowiadam półsłówkami albo wrzeszczę. Dzwoni mama i wysłuchuję, że sąsiadka zakurzyła jej okna a wogóle to zepsuł sie telewizor i ona nie wie co ma zrobić. Syn prosi mnie abym po obiedzie pojechała z nim na rower, córka prosi aby skrócić jej spodnie a wieczorem chciałaby abyśmy pograli w Scrabble. Wieczorem obraża się bo ja w kuchni gotuję obiad na następny dzień a jak skończę będę musiała jeszcze zrobić zadanie z angielskiego. W ogrodzie należałoby wyrwać chwasty, poza tym zaczął się sezon na przetwory. W piwnicy stoją dwa wiadra z ogórkami. Dzwoni koleżanka abyśmy wybrały się w sobote na zakupy. Zgadzam się a potem odwołuję bo mąż zaprosił swoich rodziców na kolację a poza tym kiedy ja zrobię te ogórki?. No tak ty jak zwykle słyszę - matka Polka. Kończę gotować. Idę do łazienki wykapać się, golę nogi, maluje paznokcie. Siadam wreszcie w fotelu pachnąca, w seksownej koszulce, biorę do ręki książkę bo mój mąż ogląda mecz i nie ma podzielnej uwagi aby ze mna porozmawiać. Córka schodzi z góry obrażona bo o 23 nie mam siły grać w Scrabble.Oczy zamykają mi się same. Czuję że odlatuję słysząc gdzieś w tle głos komentatora. Budzę się w środku nocy, jest mi zimno, boli mnie szyja. W telewizorze jakis maniak biega z zakrwawionym nożem. Wyłaczam wszystko, idę do swojego łóżka do sypialni, mój małżonek chrapie na najwyższych tonach. Mam ochotę go udusić. Nie ma mnie nawet kto przytulić. Nagle słyszę tup, tup i do naszego łóżka wskakuje zaspany synek. Mamusiu ja chcę spać u ciebie, kocham cię tak bardzo. Tulę do siebie chudziutkie ciałko jakbym chciała je z powrotem wchłonąć w siebie, czuję jego zapach, małe łapki na szyi i to jak pod powiekami robi mi sie ciepło i coś spływa po policzkach. Staram sie jeszcze przypomnieć sobie co mam załatwić następnego dnia aż w końcu rozmazuje mi sie obraz logopedy do którego muszę zarejestrować dziecko I obrazem tego co mnie czeka w pracy. Zasypiam. Rano wstaje nieprzytomna. Biegiem ubieram się,maluje??? W pracy spotykam na korytarzu kolegę, który jak zwykle patrzy na mnie spod przymróżonych powiek i wita mnie słowami " Jak ty ślicznie wyglądasz , ten twój mąż to musi być szczęśliwy facet". Uśmiecham się a w głębi duszy jest mi przykro, że to nie mój mąż jest tak spostrzegawczy.
Dedykuję ten krótki rejestr codziennego dnia tym wszystkim kobietom, matkom polkom, koniom pociągowym, których ani rodzina ani los nie oszczędza, kobietom które nie pieszczą się nad sobą, nie rozpaczeją gdy złamie im sie paznokieć albo gdy nie udało im się kupic najmodniejszych w tym zezonie butów. Kobietom które w torebkach oprócz rozsypanego pudru noszą śróbokręt, kamienie czy dziecinne kapcie i nie mogą nigdy znaleźć tego czego w danym momencie potrzebują, kobietom które non stop się odchudzają a w chwili desperacji sięgają po największe ciastko, kobietom dążącym przez cały czas do doskonałości. One wbrew wszyskiemu są piękne, atrakcyjne a ich moc to jest właśnie to co wy panowie określacie jako to magiczne "coś". Popatrzcie najpierw na te które macie najbliżej siebie.
Tekst jest pracą konkursową na temat "Kobieca, znaczy jaka...".