Wiosna i Wielkanoc na wsi u Borynów

Kultowy dziś serial był wielkim przeżyciem dla widzów, zachwyconych obyczajami polskiej wsi. A także dla aktorów-mieszczuchów, którzy musieli nauczyć się pracy na roli.

Emilia Krakowska w roku 2013 i kadry z filmu, który miał premierę w 1972 roku
Emilia Krakowska w roku 2013 i kadry z filmu, który miał premierę w 1972 rokuMieczysław WłodarskiEast News

Trudno o drugi serial, który by tak wiernie pokazywał wiejskie obyczaje, jak "Chłopi". Nakręcono go w 1972 r., bardzo dbając o zgodność z pierwowzorem - powieścią, za którą W. S. Reymont dostał literacką nagrodę Nobla.

Film powstał w regionie łowickim, w autentycznej wiejskiej scenerii. Rekwizyty też były prawdziwe. Reżyser i scenograf przed rozpoczęciem zdjęć jeździli po wsiach i skupowali drewniane wiadra, stare brony i pługi oraz przedmioty użytku codziennego. Aktorzy grali w prawdziwych chałupach wynajętych od miejscowych. Kostiumów nie trzeba było szyć, tylko... pożyczyć je lub odkupić od mieszkańców, bowiem za wczesnego Gierka jeszcze przechowywano na wsiach takie stroje.

- Wieśniaczki w Wielki Piątek szły do kościoła tylko w fioletowo-czarnych, żałobnych zapaskach - wspominała Emilia Krakowska, czyli filmowa Jagna. Aktorki też chodziły w prawdziwych zapaskach. Przeważnie grało się, mając 20 kg wełny na sobie. Skoro tak się chłopki i chłopi ubierali, to i my aktorzy musieliśmy się w tym poruszać swobodnie - opowiadała pani Emilia. Ale do tak lekkiej pracy, jak malowanie pisanek, mogła włożyć płócienną, haftowaną bluzkę.

Nikt z ekipy nie oczekiwał komfortu na planie. Wszyscy rano zjeżdżali do chałupy, która jednocześnie pełniła rolę garderoby i gospody, i spędzali w niej czas do wieczora. Aktorzy dość szybko wtopili się w wiejską społeczność. - Ja przekonałem ją do siebie, gdy stuknąłem obcasami, przytupnąłem, aż deski zatrzeszczały, gdy kapela rżnęła od ucha, a wokół stali statyści z Lipiec i patrzyli, jak miastowy radzi sobie z obertasami - wspominał Ignacy Gogolewski, serialowy Antek. A Władysława Hańczę, który grał starego Borynę, mieszkańcy wsi uważali za swojego. "Kiedyś pewien statysta podszedł do Hańczy i spytał: - Wy z Lipiec jesteśta? - Na co Hańcza: - A z Lipiec. - A płacą wam za to? - A płacą". Tak to chłop nie rozpoznał aktora.

Franciszek Pieczka w roli proboszcza w "Chłopach"
Franciszek Pieczka w roli proboszcza w "Chłopach"INPLUSEast News

Mieszkańcy łowickich wsi chętnie statystowali w filmie. Za niemą rolę płacono im 40 zł, ale jeżeli ktoś powiedział przed kamerą choć jedno słowo, dostawał stówę! Warto wiedzieć, że miesięczna pensja zwykłego robotnika wynosiła wtedy około tysiąca, toteż ludzie garnęli się do filmu. Widać ich choćby w odcinku "Wielkanoc".

Gromady chłopców biegały po wiosce z kołatkami, których dźwięk zastępował dzwony milczące od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty. Byli to mali mieszkańcy okolicznych wiosek. Oni też w większości zagrali dzieciaków, które w filmie chodzą po wsi z kogutkiem - drewnianym, lecz przystrojonym prawdziwymi piórami ptaszyskiem na wózku. Mówią gospodarzom wierszyki i przymilają się o datki.

Miejscowych widać też, gdy proboszcz święci potrawy u Borynów. Uważny widz spostrzeże, że chłopskie święconki są większe niż współczesne, bo w czasach, gdy toczy się akcja filmu, święcono wszystko, co miało stanąć na świątecznym stole. Statyści ze wsi uczestniczyli też w procesji po polach, która miała zapewnić dobre zbiory. Aktorzy nauczyli się wiejskich robót. I nie chodzi o tak proste prace jak wiosenne sadzenie ziemniaków, lecz o znacznie wyższy stopień wtajemniczenia.

Emilia Krakowska malowała woskiem pisanki, a także... uprawiała pole: siała, orała. Oskubywała też gęsi, oporządzała trzodę. I była z tego dumna. - Kiedy wreszcie nauczyłam się doić krowy, czekałam na ujęcie, gdy Jagna doi, a Antek przychodzi do niej, aby ją namawiać na spotkanie. Operator filmował tak, że nie widać było moich świeżo nabytych umiejętności dojenia. Zaprotestowałam, ale reżyser powiedział tylko: "To scena z Antkiem, a nie Kronika Filmowa o dojeniu krów".

Skansen przy Muzeum Reymonta w Lipcach Reymontowskich
Skansen przy Muzeum Reymonta w Lipcach ReymontowskichTOMEK ZIELINSKIEast News

Kiedy kończyliśmy film, byłam już pełnowartościową kandydatką na żonę gospodarza wiejskiego. Zdałam nawet egzamin rolniczy w gminie, dzięki któremu mogłam kupić siedlisko pod Warszawą, cztery hektary. Odpoczywam i pracuję tam do dzisiaj - wspominała po latach. Podobną szkołę przeszedł Ignacy Gogolewski, który zrazu wahał się, czy w ogóle przyjąć rolę Antka. Zgodził się dopiero wtedy, gdy reżyser podrażnił jego ambicję, mówiąc, że dobry aktor powinien zagrać wszystko.

Trzeba przyznać, że artysta włożył mnóstwo pracy, żeby się przeistoczyć w Antka. I to nie tylko dlatego, że prócz twarzy musiał też charakteryzować ręce, by wyglądały na spracowane. Musiał też nauczyć się zachowywać jak gospodarz. Ignacy Gogolewski wybrał się po naukę na koński targ i negocjował cenę konia ze sprzedawcami. Płacić wprawdzie nie zamierzał i proponował jak najmniej, lecz i tak o mało co nie wciśnięto mu jakiejś starej klaczy.

Później Gogolewski przyznał, że dzięki "Chłopom" na nowo odkrył radość życia w rytm przyrody. I podobnie jak Krakowska - po skończeniu zdjęć kupił chałupę na wsi, w powiecie ciechanowskiem. Drewnianą i krytą strzechą. A serial wciąż zachwyca: aktorstwem, scenografią, wiernie oddanymi realiami. Nic dziwnego, że niejeden "miastowy" po jego obejrzeniu marzy o wiejskim życiu na łonie natury.

Gdzie kręcono ten serial?

Najwięcej scen nagrano w Pszczonowie, w Łowickiem. Chata Dominikowej stała w Lipcach Reymontowskich, a Boryny - w Strzelcach. W niej powstała m.in. scena, jaką widzimy na zdjęciu: z okazji Wielkanocy Jagna Borynowa przepija do parobka Pietrka (Stanisław Niwiński), który tego uroczystego dnia je razem z gospodarzami.

Tina
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas