Zjawa z nawiedzonego lasu uchwycona na nagraniach z drona
Las Cannock Chase, w środkowej Anglii od dawna uchodzi za nawiedzony. W latach 60. ubiegłego wieku doszło w tamtej okolicy do serii makabrycznych zbrodni. Wśród lokalnej ludności od dawna powtarzane są historie o tajemniczej zjawie, dziewczynce o przerażających czarnych oczach, która ukazuje się w odludnych leśnych ostępach. Czy nagranie z drona dowodzi, że duch dziewczynki naprawdę grasuje w okolicy?
Czy duchy oraz inne nadprzyrodzone postaci celowo ukazują się w swojej widzialnej postaci niektórym ludziom, aby ich nastraszyć, czy może włóczą się w takiej formie po lasach i mogą zostać przez spacerowiczów "przydybane"? Przez wieki ludzie skłaniali się raczej ku pierwszej wersji, ale najnowsze technologie takie jak kamery i drony modyfikują nieco tę mitologię. Okazuje się, że zjawy i niczego niepodejrzewające duchy mogą zupełnie przypadkowo zostać nagrane i to nawet w ciągu białego dnia.
Coś takiego przydarzyło się nagrywającym filmik z drona w lesie Cannock Chase. Pomiędzy drzewami dostrzegli tajemniczą postać. Postanowili obniżyć lot drona i za pomocą zoomu przyjrzeć się bliżej zaskakującej sylwetce. Co dokładnie widać na nagraniu? Każdy może ocenić to sam, ponieważ zostało ono zamieszczone w sieci. Z autorami szybko skontaktowało się wielu tropicieli duchów i różnego rodzaju ekspertów od zjawisk paranormalnych. Poruszenie wywołał fakt, że uchwycony na filmie obiekt miał odpowiadać opisom lokalnej zjawy, tajemniczej dziewczynki o przerażających czarnych oczach i ciemnych włosach, ukazującej się w okolicy od dawna.
Dziewczynka od lat miała ukazywać się osobom spacerującym po lesie. Często myśleli oni, że to po prostu zwyczajne dziecko, które się zgubiło, dopóki nie zobaczyli jej przerażających czarnych oczu... Zjawa, gdy tylko wywołała w spacerowiczach lęk, znikała, rozpływając się w powietrzu. Doniesienia z 2021 roku, w których para nastolatków opowiada o swoim spotkaniu ze zjawą, jeszcze bardziej przypominają sceny z popularnych "horrorów". Duch dziewczynki miał się między innymi "teleportować" z miejsca na miejsce.
Tragiczne zdarzenia z lat 60.
Choć zarówno sensacja wywołana nagraniami z drona, jak i liczne "opowieści z dreszczykiem", którymi na przestrzeni lat dzielili się spacerowicze, mogą na pierwszy rzut oka wyglądać jak skutki uboczne zderzenia popkultury i ludowych wierzeń, w tle mamy naprawdę tragiczną historię.
W latach 60. właśnie w tej okolicy doszło do serii straszliwych zbrodni. Trzy dziewczynki w wieku 5-7 lat zostały uprowadzone, zgwałcone i zamordowane. 9-letniej dziewczynce udało się przeżyć brutalny napad, gwałt i duszenie, ale odniosła poważne obrażenia. Uważa się, że sprawca dokonał jeszcze przynajmniej dwóch napaści, a jedna z nich doprowadziła ostatecznie do jego zatrzymania.
Choć Raymond Morris dokonywał swoich zbrodni od 1965 roku, aresztowano go dopiero w roku 1968, mimo że w śledztwo zaangażowane były ogromne siły policyjne, stosujące akcje i obławy na naprawdę szeroka skalę. Morris pozostawał jednak nieuchwytny przez lata, a wszystko dzięki żonie, która zapewniała mu fałszywe alibi. Prawdopodobnie gdyby kobieta zdecydowała się wcześniej mówić prawdę, nie doszłoby do brutalnego gwałtu i morderstwa 7-letniej Christine Ann Darby, która zginęła w 1967 roku i była trzecią ofiarą "Potwora z Channock Chase".
Według miejscowej legendy, "dziewczynka z czarnymi oczami" ukazująca się spacerowiczom to właśnie duch Christine Ann Darby. To spersonifikowany wyrzut sumienia lokalnej społeczności, której nie udało się ochronić swoich najbardziej bezbronnych członków przed atakiem potwora. Sam sprawca urodził się i całe życie mieszkał około 20 km od miejsca zbrodni.