Życie na wahadle
Od diet nie ma ucieczki, mówi Małgorzata Jacyno, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Bo nasza kultura jest kulturą jedzenia.
Twój STYL: Dlaczego się odchudzamy?
Małgorzata Jacyno: Bo chcemy mieć kontrolę nad własnym życiem. Ulegamy mitowi, że możemy stworzyć samych siebie. Możemy zmienić kolor oczu, sylwetkę, a nawet płeć.
Ta kontrola znaczy: "jestem silna, daję radę"?
I że: "moje życie jest tylko moje". Takie dążenie pojawia się wtedy, gdy słabnie system religijny. Gdy pytam studentów, czy kusi ich obietnica, że za 70 lat zostaną zbawieni, wybuchają śmiechem. Liczy się "teraz", "natychmiast". Dlatego wokół toczy się walka o piękne, zgrabne ciała. Młodość wydaje się jedynym dostępnym życiem wiecznym.
A jednak większość wyznawczyń nowej "religii" jest niezadowolona ze swojego wyglądu. Nigdy nie osiągną wymarzonego efektu?
Żyjemy w kulturze, której metaforą może być przeciętny dom rodzinny. Nad dzieckiem stoją rodzice. Matka mówi: "musisz zjeść wszystko", a ojciec: "zostaw, odpuść sobie". Jak żyć wobec tak sprzecznych żądań? Można zwariować. Do tego media bombardują: "Odchudzaj się, panuj nad sobą!". Ale też zachęcają do nieopanowanej konsumpcji (kup nowe czekoladki, majonez, czipsy), więc pojawia się inny głos, który mówi: "Zaakceptuj siebie, po co walczyć z nadwagą?". Istna schizofrenia.
Który głos zwycięża? Czeka nas cywilizacja chudzielców czy grubasów?
I jedna, i druga. Wszystkie badania wskazują, że więcej ludzi ma poważnie problemy z uzależnieniami. A odchudzanie i otyłość to uzależnienie od jedzenia. Kłopot z nim jest taki, że z alkoholu czy narkotyków można zrezygnować. A jeść trzeba ciągle, więc leczenie jest trudniejsze.
We Francji Zgromadzenie Narodowe przegłosowało ustawę, która ma karać za pokazywanie anorektycznie chudych kobiet. Na przykład w prasie kobiecej. To skuteczny sposób walki z chorobą?
To absurd. Na terapii nikt nie pyta, co anorektyczka czytała, jakie oglądała reklamy, tylko jakie są jej relacje z bliskimi, bo tu tkwi problem. Zawsze gdy pojawiają się kłopoty z jedzeniem, trzeba postawić pytanie: Czy w innych sferach życia, w pracy, w rodzinie, w związku, ta osoba czuje się szczęśliwa? Jeśli nie, wpadamy w rytm wahadła. Poddajemy się ostremu reżimowi, odchudza- my, ćwiczymy. Potem wahadło leci w drugą stronę, w chwili kryzysu objadamy się, leżąc przed telewizorem.
Co trzeba zmienić w naszej kulturze, żeby zniknęły diety?
Nic nie da się zrobić. Nasza kultura jest kulturą jedzenia. Kiedyś zasady ustała religia - na przykład decydując, co i kiedy można jeść. Od diet nie ma ucieczki.
Rozmawiał Roman Praszyński