Ewa Chodakowska odpowiada na zarzuty internautów. Poszło o zupę dla uchodźców

Ewa Chodakowska to jedna z gwiazd, która krótko po wybuchu wojny w Ukrainie postanowiła zaangażować się w pomoc potrzebującym. Właścicielka autorskiego cateringu podarowała im 20 tysięcy posiłków, które pojechać miały na granicę, do Strupina Małego w gminie Chełm. Wczoraj w sieci ukazał się artykuł poddający w wątpliwość fakt, czy posiłki kiedykolwiek dotarły do potrzebujących. Dziś sprawę postanowiła wyjaśnić sama trenerka.

Ewa Chodakowska po raz kolejny padła ofiarą hejterów?
Ewa Chodakowska po raz kolejny padła ofiarą hejterów?VIPHOTOEast News

W artykule, który pojawił się na portalu Super Tydzień Chełmski, zatytułowanym "Gdzie się podziały beczki z zupą" już w leadzie napisano, że "nikt w tej małej miejscowości w gminie Chełm takiej przesyłki nie widział ani o niej nie słyszał!". W dalszej części artykułu poddano w wątpliwość fakt, czy obiecana zupa od Ewy Chodakowskiej kiedykolwiek dotarła do potrzebujących.

Zdziwiony takimi wieściami był dyrektor wydziału promocji, kultury i sportu w Urzędzie Gminy Chełm Ryszard Mielniczuk, który zajmuje się miejscem dla uchodźców w Strupinie Małym oraz ma kontakt z ludźmi, którzy są tam codziennie. On także zamieścił swój komentarz pod wspomnianym postem: "Ciekawe, bardzo ciekawe. Strupin Mały to gmina Chełm, nawet nie przy granicy, jest tam świetlica z 10 miejscami dla uchodźców, pracuję w gminie przy pomocy dla uchodźców i jak do tej pory nikt nie słyszał i nie widział tych posiłków... Nie umniejszam waszej pomocy, tylko koordynując różne działania zadają mi pytania, gdzie, kto, jak?".

- czytamy w artykule.

Jego autorzy postanowili odszukać beczki z zupą, o których nagle zrobiło się głośno. W międzyczasie w sieci rozpętała się już burza. Internauci zaczęli mocno krytykować trenerkę, zarzucając jej, że pod przykrywką pomocy, która nigdy nie dotarła na granicę, chciała promować swój catering, a całą sprawę oceniali wręcz jako żenującą i niesmaczną "ściemę i wiochę". Część z nich nie zauważyła jednak, że artykuł miał swój płatny ciąg dalszy, dostępny dla osób, które wykupiły do niego dostęp. Do tej części tekstu postanowiła odnieść się dziś sama trenerka.

- Jak powstaje krzywdząca plotka... Kiedy nie piszę o pomocy, dostaję wiadomości ze słowami: „szkoda ze nic nie robisz z takimi zasięgami”. A kiedy już mówię co robię i jak pomagam, to wtedy jestem brana pod lupę. Wczoraj jeden z tygodników lokalnych, wrzucił do sieci artykuł, którego widoczny jest jedynie wstęp i opisana w nim „ZAGADKA” 20 tysięcy posiłków Be Diet Catering. które przekazaliśmy dla potrzebujących... „Gdzie się podziały beczki z zupą?". Wstęp niepokojący... jak to każdy tytuł i wstęp, w celu wywołania emocji i nakłonienia czytelnika do przeczytania dalszej części artykułu... Niestety dalsza część artykułu jest już PŁATNA. I to właśnie w tej części, rozwiązane jest „śledztwo” ...Natomiast HEJTEROM wystarczy sam tytuł, żeby wystawić ocenę, niesprawiedliwą opinię i podzielić się nią hucznie ze światem

- napisała Ewa Chodakowska na Facebooku. W dalszej części wpisu wyjaśniła także, że posiłki zostały odszukane i trafiły do najbardziej potrzebujących.

- Oczywiście w dalszej części artykułu jest napisane ze POSIŁKI ZOSTAŁY ODSZUKANE, nawet zostały sfotografowane... i trafiły do osób, najbardziej potrzebujących...Szkoda ze NIKT z osób, powielających WSTEP / TYTUŁ, przy okazji dający upust swoich emocji wycelowanych prosto we mnie, nie pokusił się o wykupienie dostępu do dalszej część artykułu i sprawdzeniu czy jest o co bić pianę. Jedni mówią na to „szukaniem dziury w całym” drudzy „rzetelnym dziennikarstwem” , a ja powtarzam swoje „KADY SĄDZI WEDŁUG SIEBIE”! Jest mi po ludzku przykro. E.

Pod wpisem trenerki momentalnie pojawiły się komentarze, pełne słów wsparcia. Fanki Ewy Chodakowskiej podziwiają jej "grubą skórę" i odporność na hejt. W sieci wciąż jednak toczy się dyskusja, gdzie ostatecznie trafiła zupa dla uchodźców, a część aktywnych komentatorów domaga się dowodów, że faktycznie dotarła ona do potrzebujących. No forach internetowych pojawiła się informacja, że zupa znalazła się w Zespole Szkół Gastronomicznych i Hotelarskich w Chełmie. Myślicie, że czeka nas ciąg dalszy tej afery?

***

Zobacz również:

"Sobota na Love Island": Karolina Gilon odkrywa uroki HiszpaniiPOLSAT GO
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas