Hanka Ordonówna: Polska Greta Garbo i "niezwykłe zjawisko"
Nazywano ją Kniaginiuszką, Kobietą Wampem, polską Gretą Garbo lub po prostu Ordonką. Choć jej wokalny debiut okazał się być totalną klapą, została królową kabaretu lat 30. i ikoną polskiej piosenki. Hanka Ordonówna nie umiała być wierna, ale gdy śpiewała "miłość ci wszystko wybaczy", miała rację.

Hanka Ordonówna, a właściwie Marianna Tyszkiewicz, z domu Pietruszyńska urodziła się 4 sierpnia 1902 roku w Warszawie, przy ulicy Żelaznej 8. Na nagrobku artystki widnieje jednak data 25 września 1902 roku, a w paszporcie konsularnym wydanym w 1943 roku w Teheranie wpisano 23 września 1905 roku. Stanisław Łoza, autor leksykonu "Czy wiesz kto to jest?" podał jeszcze inną datę: 11 sierpnia 1904 roku. Większość źródeł podaje jednak tę pierwszą, która widnieje w metryce w kościele pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Hanka, córka Władysława Pietruszyńskiego i Heleny, z domu Bieńkowskiej już w dzieciństwie przejawiała zdolności artystyczne, uczęszczała do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w stolicy, a w wieku 16 lat zadebiutowała w teatrzyku rewiowym "Sfinks" w programie "Niech żyje pokój!". Z czasem zaczęła otwierać tańcem kolejne programy teatru, zarówno solowo, jak i w duecie z Bolesławem Brodelkiewiczem. To właśnie wtedy, za namową Karola Hanusza (aktora teatralnego, estradowego i kabaretowego oraz śpiewaka) przybrała pseudonim artystyczny Anna Ordon. W Sfinksie zadebiutowała także jako piosenkarka, utworem "Szkoda słów", ale występ został dość chłodno przyjęty przez krytyków i szybko zszedł z afisza.
"Jeżeli chodzi o p. Ordonównę, jestem zdania, że kotów i dzieci na scenie pokazywać nie należy" - stwierdził ceniony wtedy recenzent, wyśmiewając jej piskliwy głos i marną dykcję.
Ordonówna nie przejęła się krytyką - chciała śpiewać i była gotowa wiele poświęcić dla sceny.
Hanka Ordonówna: Narodziny gwiazdy
Po odejściu ze "Sfinksa" artystka nawiązała romantyczną relację z aktorem i reżyserem, a przy okazji jej prywatnym nauczycielem śpiewu, Januszem Sarneckim. Mężczyzna nie słynął jednak z wierności, a pewnego dnia bez słowa wyjechał ze stolicy. Gdy Ordonówna wpadła na niego kilkanaście miesięcy później w Lublinie, uczucie rozkwitło na nowo, artystka związała się też z kabaretem "Wesoły Ul", który prowadził Sarnecki i zyskała popularność jako wykonawczyni piosenek o tematyce żołnierskiej. Śpiewała m.in. takie szlagiery jak "O mój rozmarynie" czy "Ułani, ułani, malowanie dzieci", już jako Hanka Ordonówna.
Kariera Ordonówny nabrała rozpędu, ale jej związek nie przetrwał. Sarnecki odszedł do aktorki Janiny Fruchtmanówny, którą poślubił, co załamało Hankę do tego stopnia, iż próbowała popełnić samobójstwo, strzelając sobie w skroń. Nieudany postrzał pozostawił na jej ciele bliznę, którą już zawsze zakrywała kapeluszami lub toczkami.
Po upadku lubelskiego teatru Hanka Ordonówna wróciła do Warszawy i, dzięki wstawiennictwu Karola Hanusza, podjęła w 1919 roku pracę w kabarecie "Miraż". Później wróciła jednak do "Sfinksa", gdzie zagrała jedną z głównych ról w spektaklu "Na księżycu". Po sprzedaniu budynku siedziby rewii artystka wróciła jako wokalistka do "Mirażu", a po jego spaleniu w 1920 roku wyjechała do Lwowa, gdzie śpiewała w kabarecie "Bagatela" oraz tańczyła w klubie "Ul". Niedługo później zaczęła występować w Operze Krakowskiej i Teatrze "Lutnia" w Wilnie.
W tym okresie związana była z konferansjerem Fryderykiem Járosy, który został jej opiekunem artystycznym, zmienił jej image, styl i repertuar na bardziej dojrzały. Dzięki niemu stała się też czołową gwiazdą kabaretu "Qui Pro Quo", regularnie pojawiała się również na zagranicznych scenach - w Niemczech i we Francji. We Włoszech oraz w Wiedniu i w Paryżu uzupełniała swoją wokalną edukację. Hanka i Fryderyk zamieszkali razem, ale Járosy nie ukrywał, że nie zamierza zostawić dla niej żony, z którą miał dwoje dzieci. Gdy w dodatku na jaw wyszedł jego romans z tancerką Stefanią Górską, a wybranek nie zamierzał się kajać, Ordonówna kazała mu się wynosić, a pocieszenie znalazła w ramionach przystojnego Gruzina, Georgego Jedigarowa.

"Miłość jej wszystko wybaczy"
W 1929 roku jeden z występów Ordonówny zobaczył hrabia Michał Tyszkiewicz i z miejsca zakochał się w artystce. Napisał nawet dla niej tekst "Uliczka w Barcelonie" do melodii argentyńskiego tanga i zaniósł dyrektorowi kabaretu. Ten dał go do wykonania Ordonce, która zapragnęła poznać autora piosenki.
"Okazał się przystojnym, nienagannie ubranym, eleganckim, inteligentnym i elokwentnym mężczyzną, w dodatku najwyraźniej nią zauroczonym. Ordonka przyjęła jego zaproszenie na kolację" - pisze Iwona Kienzler w książce "Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu".
Zaledwie rok później Tyszkiewicz poprosił Ordonównę o rękę i został przyjęty - 30 kwietnia 1931 roku w warszawskim kościele pw. Bożego Ciała wyszła za mąż za hrabiego. Ich małżeństwo początkowo uznane zostało jednak przez rodzinę Tyszkiewicza za mezalians. Przed wybuchem II wojny światowej małżonkowie bywali często w Ornianach - posiadłości Michała Tyszkiewicza położonej niedaleko Wilna. W 1922 roku mąż artystki posiadał majątki ziemskie o powierzchni 15 420 ha!
Choć Hanka Odronówna została hrabiną, to wciąż występowała w kabarecie i dodatkowo jeździła konno w rewii cyrkowej. To właśnie w latach trzydziestych okrzyknięta została największą gwiazdą polskiego kabaretu. Występowała na scenach "Bandy" (1932–33), "Wielkiej Rewii" (1935–36) i "Cyrulika Warszawskiego" (1936–37). Nagrywała dla polskich filii czołowych europejskich wytwórni płyt, m.in. "Parlpohone", "Odeon", "Columbia", "Syrena-Electro". Po wojnie większość tych nagrań została opublikowana przez Polskie Nagrania. Ogromną sławę przyniosło jej wykonanie piosenki "Miłość ci wszystko wybaczy" w filmie "Szpieg w masce" z 1933 roku, która po premierze produkcji filmowej, stała się wizytówką artystki.
Intensywna praca spowodowała jednak nawrót choroby płuc, z którą Hanka walczyła już wcześniej, ale udało się ją pokonać dzięki intensywnej opiece męża i lekarzy. Po powrocie do zdrowia artystka koncertowała w Stanach Zjednoczonych, skąd wróciła do Polski w 1939 roku. Podczas rejsu transatlantykiem Batory poznała pierwszego oficera, Jana Strzembosza. Gdy dotarli do Nowego Jorku, Jan zabrał Hankę na tańce i kolację.
- "Spotkali się ponownie miesiąc później, przeżywając upojne dni i jeszcze bardziej gorące noce na pokładzie Batorego. Tymczasem w porcie gdyńskim na artystkę czekał stęskniony małżonek" - pisze Iwona Kienzler.
Nie jest tajemnicą, że Ordonówna miała w trakcie małżeństwa wielu kochanków, choćby Igo Syma, z którym występowała w "Szpiegu w masce".
Hanka Ordonówna: "Była przede wszystkim aktorką i to znakomitą"
Po wybuchu II wojny światowej gwiazda przebywała początkowo w Warszawie. 1 września, wraz z Mieczysławem Foggiem śpiewała na Dworcu Gdańskim w Warszawie dla żołnierzy wyjeżdżających na front. Przez kilka kolejnych dni występowała też w teatrzyku "Tip-Top". Jesienią została jednak uwięziona na Pawiaku.
Do aresztowania Ordonówny doszło po wcześniej zaaranżowanym spotkaniu ze wspomnianym Igo Symem, który był konfidentem Gestapo. Pojawiły się też tezy, że powodem aresztowania był protest artystki przeciwko wyświetlaniu hitlerowskiego filmu o zajęciu Warszawy w polskich kinach lub niechęć do występów w okupacyjnym teatrzyku Tymoteusza Ortyma. Hanka została finalnie zwolniona dzięki staraniom męża i wraz z nim szybko wyjechała do Wilna, gdzie już jako obywatele litewscy brali razem udział w polskim życiu kulturalno-towarzyskim.

W Wilnie w latach 1940-1941 Ordonówna grała w Teatrze na Pohulance, w "Lutni" i w Polskim Teatrze Dramatycznym. Kolejny raz aresztowana, tym razem przez NKWD po aneksji Litwy przez ZSRR, została wywieziona do łagru w Uzbekistanie, a jej mąż w głąb Rosji. Trudne warunki życia w czasie zesłania spowodowały nawrót choroby płuc i Hanka dosłownie cudem przetrwała pobyt w łagrze.
Po zwolnieniu z zesłania, w następstwie układu Sikorski - Majski, Ordonówna zorganizowała teatr w polskim ośrodku w Tocku, a później zajęła się organizowaniem pomocy dla osieroconych dzieci polskich wygnańców w Uzbekistanie, gdzie jej, również wolny już mąż, prowadził placówkę opieki społecznej dla polskich uchodźców. Tyszkiewicz wysłał żonę i dzieci do Bejrutu przez Bombaj, gdzie w indyjskim porcie artystka spotkała kochanka sprzed lat, samego kapitana Jana Strzembosza i odnowiła romans. Po kilku tygodniach kochanek odpłynął z Indii, ale nie zerwali kontaktu i latami słali do siebie listy.
Pogarszający się stan zdrowia zmusił Hankę Ordonównę do zamieszkania z mężem w Bejrucie i podjęcia poważniejszego leczenia. Mimo problemów ze zdrowiem wciąż prowadziła tam jednak aktorskie kółko dramatyczne i zagrała kilka recitali, amatorsko zajmowała się również malarstwem i pisała wiersze.
Hanka Ordonówna zmarła na tyfus, zarażona przez męża, który pomagał uchodźcom w czasie epidemii. Została pochowana na polskim cmentarzu w Bejrucie. Na jej grobie wykuto napis: "ŚP Maria Hanna Tyszkiewiczowa Hanka Ordonówna. Ur. 25 IX 1902 zm. 8 IX 1950. Tyś jest ucieczką moją od ucieśnienia zachowasz mię i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię. Ps. XXXII. 7".
W 1990 roku jej prochy przeniesiono na warszawskie Powązki. Spoczywa w alei zasłużonych, grób 88.
Przez całą swoją karierę Ordonówna dawała liczne koncerty, zarówno w kraju jak i za granicą. Występowała m.in. w Atenach, Paryżu, Damaszku, Berlinie, Jerozolimie, Bejrucie, Kairze, Rydze, Tel Awiwie czy w Stanach Zjednoczonych. Prawie zawsze samodzielnie przygotowywała swoje kostiumy sceniczne i dbała o dopracowany, specyficzny image. Była autorką tomiku poezji "Piosenki, których nie śpiewałam" (1929), kilku tomików własnych piosenek, śpiewnika "Piosenki żołnierskie", pamiętnika "Zamki na lodzie" i wspomnień "Tułacze dzieci" (1948 pod ps. Weronika Hort).
- "Ordonówna to doprawdy niezwykłe zjawisko. Głos miała małego formatu, ale bardzo przyjemny. Ciepły w rejestrze niskim i w średnicy, ostry w górze. Znakomita dykcja pomagała jej w aktorskim wykonaniu każdej piosenki czy wiersza. Bowiem Ordonówna była przede wszystkim aktorką i to znakomitą. Jej śpiew nigdy nie był beznamiętny: wiedziała to, co czuła, i potrafiła swe uczucia przekazać publiczności. Głosem i sercem” - pisał T. Dąbrowski.
Zobacz również: Kalina Jędrusik: Polska Marylin Monroe i "jej panowie"