"Anielski głos, rosyjski charakter". Nikt nie śpiewał tak jak ona
Mówiono o niej, że śpiewa jak anioł, jej wokalne możliwości do dziś owiane są legendą. Na jej cześć nazwano asteroidę i jako jedyna Polka ma swoją gwiazdę w Alei Gwiazd przed moskiewską operą. Co ciekawe, Polką była jednak tylko z wyboru, bo w jej żyłach nie płynęła nawet jedna kropla polskiej krwi. Choć miała wszystko, nie dane jej było tym się nacieszyć - skazano ją na "trudny, człowieczy los".
Anna German, a dokładnie Anna Wiktoria German-Tucholska urodziła się 14 lutego 1936 roku w Urgenczu, w Uzbekistanie. Jej ojcem był Eugen Hörmann (Eugeniusz German), księgowy, urodzony w Łodzi, którego przodkowie pochodzili z Niemiec i mieli mennonickie korzenie. Matką Anny była Irma German, z domu Martens, wykładowczyni języka niemieckiego, wywodząca się z holenderskich mennonitów. Osiedlili się oni na polskich Żuławach w połowie XVI stulecia, przyjmowali chrzest w dorosłym wieku, kultywowali etos pracy, nie asymilowali się i tworzyli zamkniętą, bardzo kontrowersyjną społeczność.
Irma i Eugen poznali się w Czimion w Uzbekistanie. Eugen osiedlił się tam, uciekając przed NKWD.
Wysoki, przystojny, o szaroniebieskich oczach i ciemnych kędzierzawych włosach. Niegdyś dyrygent chóru. Doskonale mówił po niemiecku, holendersku i rosyjsku. Czytał mnóstwo książek, na pamięć znał niezliczoną ilość wierszy, śpiewał, grał na gitarze i skrzypcach
- pisze o Eugenie Sławomir Koper w książce "Życie artystek w PRL".
Eugen był już wcześniej żonaty. Prawdopodobnie w 1932 roku poślubił Almę, która rok później urodziła mu syna Rudolfa. Nie wiadomo, czy Anna German wiedziała o istnieniu przyrodniego brata.
Chciała mieć normalny, prawdziwy zawód. "Romantyczny"
Irma i Eugen przenieśli się do Urgencza, gdzie wybudowali dom i przywitali na świecie małą Annę. Później przeprowadzili się do Taszkentu. W 1937 roku Eugen został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec i rozstrzelany rok później. Irma dowiedziała się o tym dopiero w 1956 roku. Latami wierzyła, że jej ukochany żyje.
Po aresztowaniu Eugena rodzina została zesłana do Kirgistanu. Tam urodził się brat Anny, Fryderyk. Gdy Eugen został zatrzymany, Irma była już bowiem w ciąży. Chłopczyk zmarł jednak w wieku zaledwie dwóch lat na szkarlatynę. W 1942 roku Irma wyszła za mąż za Hermana Gernera, używającego po wojnie imienia i nazwiska Henryk Krzeczkowski. Oficjalnie mąż Irmy zaginął w 1943 roku w bitwie pod Lenino. Matka Anny German zmieniła pierwszą literę nazwiska (z Gerner na Berner) i w 1946 roku przyjechała do Polski wraz z córką i matką, by złożyć dokumenty repatriacyjne.
Kobiety osiedliły się we Wrocławiu, gdzie Anna uczęszczała do VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego. Ukończyła je w 1955 roku, a siedem lat później uzyskała tytuł magistra geologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Studia skończyła z wyróżnieniem.
Chciałam mieć normalny, prawdziwy zawód. W miarę możliwości pozwalający na kontakt z przyrodą, romantyczny
- tłumaczyła w jednym z wywiadów.
Anna German kochała geologię, ale jeszcze mocniejszym uczuciem darzyła muzykę. W 1960 roku zadebiutowała na scenie kabaretu Kalambur, a w tym samym roku, w którym skończyła studia, zdała egzamin na artystę estradowego. W 1963 roku wzięła udział w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie, gdzie zdobyła wysoką, drugą nagrodę w dniu polskim za utwór "Tak mi z tym źle”. Zaledwie rok później wywalczyła drugie miejsce na Festiwalu Piosenki w Opolu, gdzie zaprezentowała utwór "Tańczące Eurydyki”, za które otrzymała również dwie nagrody podczas Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie w 1964 roku. Stało się jasne, że Polska ma nową gwiazdę piosenki.
Włoska przygoda Anny German
Zobacz również:
W 1967 roku Anna German wracała z koncertu we włoskiej Forli z przedstawicielem CDI, Renato Serio i uległa poważnemu wypadkowi na autostradzie. Gwiazda wypadła przez przednią szybę, doznając wielokrotnych złamań kończyn, urazów kręgosłupa, klatki piersiowej oraz wstrząsu mózgu. Przez tydzień pozostawała w śpiączce, a pełną świadomość odzyskała dopiero po około dwóch tygodniach. Przy jej łóżku czuwała nie tylko matka, ale również przyjaciel, Zbigniew Tucholski, jej przyszły mąż.
Pierwsze, najważniejsze operacje chirurgiczne przeprowadzono we Włoszech - Annę włożono w całości w gips, od szyi aż po palce stóp. Ból i cierpienie były niewyobrażalne, wokalistka miała ciężkie odleżyny i bardzo źle znosiła leczenie. To było zresztą bardzo kosztowne, więc Annę przetransportowano do Polski. W kraju nie było jej jednak lżej...
Cały szpital schodził się oglądać Annę German! Nie wytrzymała tego psychicznie - dostała strasznego szoku - podrapała sobie twarz
- czytamy w książce "Życie artystek w PRL".
Powrót do zdrowia zajął jej aż trzy lata. Podczas długiej i ciężkiej rekonwalescencji napisała biograficzną książkę "Wróć do Sorrento?", w której opisała swoją karierę oraz pracę artystyczną we Włoszech. Jak się okazało, wokalistka miała też talent literacki - wydane w 1970 roku wspomnienia spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem, zbierając entuzjastyczne recenzje.
W tym trudnym dla German momencie u jej boku czuwał wspomniany Zbigniew Tucholski, przyjaciel, u którego zamieszkała po opuszczeniu szpitala. Choć długo musiał zabiegać o względy Anny, w końcu dopiął swego i para pobrała się 23 marca 1972 roku w Zakopanem. W listopadzie 1975 roku urodził się im syn Zbigniew.
Annie German udało się powrócić na scenę. W 1970 roku nagrała trzecią płytę w języku polskim "Człowieczy los" i pojawiła się na Festiwalu Piosenki w Opolu, gdzie zdobyła nagrodę za utwór o tym samym tytule. Rok później ponownie zaśpiewała w Opolu i otrzymała nagrodę publiczności za "Cztery karty”.
W 1973 roku German otrzymała kolejne wyróżnienie na Festiwalu Piosenki w Opolu za "Balladę o niebie i ziemi”. Pięć lat później nagrała utwór na cześć pierwszego Polaka lecącego w kosmos, Mirosława Hermaszewskiego pt. "W wielkiej kosmicznej rodzinie”. Wielokrotnie występowała również na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, gdzie w 1979 roku wywalczyła Złoty Pierścień za piosenkę "O czym Bałtyk opowiada”. Śpiewała także na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Jej ostatnia polska płyta zarejestrowana została w 1979 roku, a ostatnia w języku rosyjskim - rok później.
"W jej charakterze było coś rosyjskiego"
Anna German latami śpiewała po rosyjsku. W 1972 roku odbyła trasę po ZSRR, na kolejne tournee wyruszyła trzy lata później, będąc już w ciąży. W 1977 roku zaproponowano jej wykonanie piosenki "Echo miłości” w filmie Eugeniusza Matwiejewa "Los”. W tym samym roku odbył się debiutancki występ Anny German w finale festiwalu "Piosenka-77”. Po wykonaniu utworu "Kiedy kwitły sady” widzowie nagrodzili ją tak długą owacją, że wbrew regulaminowi poproszona została o "bis".
Na swój sposób lubiła Rosję, chociaż decydujące znaczenie miało zapewne upodobanie do muzyki rosyjskiej i jej popularność wśród miejscowej publiczności. Anna uważała, że przeżywa tam "wspaniałe chwile twórczego rozumienia ludzkiej komunikacji". Chyba rzeczywiście w jej charakterze było coś rosyjskiego
- pisze Koper w "Życiu artystek PRL".
14 i 15 października 1978 roku odbyły się koncerty w moskiewskim kinie "Warszawa”, a w maju 1979 roku występy w Azji Środkowej. W czerwcu 1979 roku w Moskwie, w holu hotelu German straciła nagle przytomność. Przewieziono ją do szpitala, a następnie do Polski. Wszystkie występy zostały odwołane.
Rodzina i najbliżsi współpracownicy German wiedzieli, że już w połowie lat 70. wykryto u niej chorobę nowotworową, mięsaka kości. Gwiazda miała swoje lepsze i gorsze okresy aż nastąpił nawrót nowotworu.
Anna German zmarła 25 sierpnia 1982 roku w warszawskim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Szaserów. Pogrzeb odbył się 30 sierpnia 1982 roku, artystka została pochowana na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie. Na tablicy nagrobnej umieszczono cytat z Psalmu 23: „Pan jest pasterzem moim”. Będąc już w zaawansowanym stadium choroby Anna komponowała psalmy i pieśni poświęcone Bogu. Zdecydowała się także na ślub kościelny z mężem. Wiara zawsze była dla niej ważna, była adwentystką, ale chrzest przyjęła dopiero w wieku 47 lat, gdy była już w pełni świadoma tego, czym jest on w istocie.
Była wygnańcem z anielskich chórów, skazanym na trudny człowieczy los. Zamiast duszy miała muzykę
- mówił o niej pisarz i poeta Jerzy Ficowski.
Zobacz również: