Kristen Stewart nie zależy na Oscarze za rolę Diany. "Mam to w d...e" - przekonuje
Gwiazda filmowej serii "Zmierzch" ma szansę otrzymać pierwszą w karierze nominację do Oscara. Może ją dostać za świetnie ocenianą rolę księżnej Diany w dramacie "Spencer". Choć wielu znawców kina uważa ją za murowaną faworytkę do tej nagrody, sama Kristen Stewart ma do tego nonszalanckie podejście. "Mam to w d...e" - stwierdziła bez ogródek w najnowszym wywiadzie.
Kristen Stewart przez lata kojarzyła się widzom głównie z roli Belli Swan, w którą wcieliła się w filmowej serii "Zmierzch". Wiele wskazuje na to, że amerykańska gwiazda ma teraz szansę diametralnie zmienić swój aktorski image. Wszystko za sprawą występu w dramacie biograficznym "Spencer" w reżyserii Pablo Lorraina, który był nominowany do Złotego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.
Stewart sportretowała w nim tragicznie zmarłą księżną Dianę. Akcja produkcji toczy się w czasie bożonarodzeniowego weekendu, kiedy Lady Di podejmuje decyzję o rozwodzie z księciem Karolem. Występ laureatki nagrody BAFTA został doceniony przez wielu krytyków, którzy w swoich recenzjach chwalili jej zniuansowaną grę i wstrzemięźliwą, nadającą portretowanej przez nią postaci wiarygodność, ekspresję.
Zobacz również:
Eksperci z branży prognozują, że gwiazda "Zmierzchu" ma duże szanse w przyszłorocznym oscarowym wyścigu. Sama zainteresowana ma do tego dość lekceważący stosunek. W wywiadzie udzielonym "Variety" aktorka stwierdziła wprost, że uznanie Amerykańskiej Akademii Filmowej nie ma dla niej znaczenia. "Mam to w d...e. Oscary to w gruncie rzeczy zabawna rzecz. Jest tak wiele niesamowitych filmów i wybitnych kreacji aktorskich, które przechodzą niemal bez echa. To mówi wiele na temat tego, co pragniemy oglądać i na czym tak naprawdę nam zależy. Doceniam jednak, że projekt, w który byłam zaangażowana, wywołał tak szeroką dyskusję" - powiedziała.
Choć motywem przewodnim recenzji, jakie pojawiają się po festiwalowych pokazach filmu "Spencer", są właśnie peany na cześć odtwórczyni głównej roli, ona sama zapewnia, że sukces produkcji nie jest jej zasługą.
- To wyjątkowo wyczekiwany film, bo księżna Diana jest postacią ekscytującą i trudną do rozszyfrowania. Nieczęsto mi się zdarza brać udział w przedsięwzięciu, które jest tak trafnie analizowane. Bardzo chciałabym sobie przypisać zasługi, ale oklaski należą się przede wszystkim Stevenowi Knightowi, który napisał scenariusz będący nieskazitelnym, perfekcyjnie skonstruowanym snem. To on stanowi o sile tego filmu
- dodała aktorka.
Dramat "Spencer" polscy widzowie mogą oglądać od 5 listopada.
***
Zobacz również: