Najnowszy wpis Racewicz wyciska łzy. Zdobyła się na intymne wyznanie
Joanna Racewicz świętowałaby 19. rocznicę ślubu. Dziennikarka opublikowała na Instagramie poruszającą fotografię, którą opatrzyła wpisem: „W pięknej, odległej, innej galaktyce zaczynała się historia dwojga ludzi…”.
Spis treści:
10 kwietnia 2010 roku o godzinie 8:41 miała miejsce katastrofa lotnicza polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Na pokładzie samolotu znajdowało się 96 osób, a wśród nich prezydent RP. Nikt nie przeżył.
Joanna Racewicz pokazała zdjęcie ze ślubu. Wspomina tragicznie zmarłego męża
Jedną z osób, która znajdowała się wówczas na pokładzie, był mąż Joanny Racewicz, porucznik Biura Ochrony Rządu Paweł Janeczek. Dziennikarka często wspomina ukochanego męża i okoliczności, w jakich zginął. 24 września para obchodziłaby 19. rocznicę ślubu. Racewicz postanowiła upamiętnić rocznicę publikacją fotografii z uroczystości.
- Dziewiętnaście lat temu. W pięknej, odległej, innej galaktyce zaczynała się historia dwojga ludzi. Zawsze będę za nią wdzięczna. Dziękuję tym, którzy byli wtedy. Szczególnie tym, którzy zostali - dodała na Instagramie poruszający wpis Joanna Racewicz.
"Ostatnie zdjęcie na ostatnich schodach"
W kwietniu wspominała męża w następujących słowach:
- 10 kwietnia 2010, przed godz. 7.27. Ostatnie zdjęcie na ostatnich schodach. Kolejnych już nie będzie. Zatrzymany czas. Ostatnie odzyskane wspomnienie. Miał wrócić do domu na kolację. Krótki lot. Tylko wizyta. Rocznica w Katyniu. Na miejscu rzędy krzeseł i parasolki przy oparciach. Zastygły na zawsze obraz - napisała Racewicz.
- Trzynaście lat. Wieczność. Myślałam - dość, żeby złapać oddech. Przywyknąć. Oswoić. Ale to złudne. Czas nie leczy ran. Nie zabliźnia. Uczy z nimi żyć. Żłobi koleiny w znanej drodze. Oddala ukochany głos. Zapomina dotyk skóry - kontynuowała w poruszającym wpisie.
Dziennikarka podkreśliła, że śmierć boli zawsze, a strata jest koszmarem. Dodała też, że to nie jej mąż miał być na pokładzie samolotu.
- Zamiana z kolegą. Zamiana na wagę życia. Dziesięć dni później ocalony niósł trumnę. Dziś wracają chwile. Każda jest bezcenna. Kartka w kieszeni marynarki. Ostatnie wyznanie. Dziękuję Ci. Za wszystko. Za Igora najbardziej - napisała 10 kwietnia Racewicz.
***