Smak zaczyna się od lizania
Nie trzeba spędzać szesnastu godzin w kuchni, aby przygotować wspaniałe przyjęcie - przekonuje Magda Gessler, gospodyni nowego programu "Masterchef".
Izabela Grelowska, INTERIA.PL: Czym ten program będzie się różnił od innych kulinarnych show?
Magda Gessler: - To jest program, w którym pojawia się zbiorowa odpowiedzialność całego jury. Pracuje tutaj zespół, który ma wyłonić najbardziej utalentowanych hobbystów w dziedzinie kuchni. Ten program popularyzuje kuchnię w zupełnie innym wymiarze i pokazuje, że ludzie, którzy mają pasję, mogą zajść bardzo wysoko.
Jakie cechy powinna mieć osoba, która wygra program?
- Musi mieć talent. Musi mieć pasję, musi mieć ogromną dyscyplinę i wyobraźnię. Te cechy niby prosto brzmią, ale są unikatowe i trudne do znalezienia w jednej osobie.
W jury zasiada właściciel francuskiej restauracji i Ania Starmach, która uczyła się gotować we Francji. Czy będzie pani bronić kuchni polskiej?
- Nie. Będę bronić dobrych kucharzy. Nie uznaję czegoś takiego jak kuchnia polska.To znaczy jest ona bardzo ważna, ale w tym programie bronię konceptów dobrej kuchni - nie francuskiej, nie hiszpańskiej, nie angielskiej, nie amerykańskiej. Bronię konceptu dobrego, smacznego jedzenia i jest mi absolutnie wszystko jedno, skąd ono jest. Jestem przeciwko jakimś ograniczeniom, wyznaczonym we Francji, która wprawdzie była królową kuchni, ale - była. Od niej się zaczęło, ale w tej chwili to się bardzo zmienia.
- Reprezentuję czas teraźniejszy, czyli odrestaurowanie kuchni starej, którą bardzo lubię. To jest w tej chwili najmodniejsze i najnowocześniejsze. I odejście od ciężkich rzeczy, które np. w kuchni francuskiej, będącej kiedyś wyznacznikiem, były zasadne.
W "Kuchennych rewolucjach" uczyła pani Polaków, że w kuchni powinno być czysto i warto używać świeżych, naturalnych produktów. A jakie przesłanie ma pani w tym programie?
- Przesłanie jest takie, żeby mieć wyobraźnię i potrafić z bardzo ograniczonej ilości produktów w ograniczonym czasie wykonać genialne danie, panując nad nerwami, nad osobowością, nad stresem. Wydaje mi się, że to jest to, co się dzieje tak naprawdę u szefów w kuchni, gdzie panuje stres.
- Ten program pokazuje, że można zapanować nad wieloma cechami osobowości, aby osiągnąć sukces i dobry smak dania. Danie to wszystko: nasze uczucia, nasz humor, nasze nastawienie, produkty, czas, przestrzeń, no i to, dla kogo się gotuje.
Jakie największe błędy popełniają Polacy w kuchni?
- Największym bólem w tym programie jest to, że wiedza osób, które przychodzą na konkurs, jest bardziej związana z internetem niż z jedzeniem w dobrych restauracjach; nie mówię: w drogich restauracjach. Te osoby miały związek albo z kuchnią domową, albo zaczęły kompletnie z kosmosu, czyli od wiadomości czerpanych z internetu i z programów telewizyjnych, gdzie widać jedzenie przez szkło, ale nie można go polizać. A smak zaczyna się jednak od lizania.
Jesteśmy w trakcie sezonu letniego. Co poleciłaby pani naszym widzom na lato?
- Przede wszystkim warzywa, owoce, najcudowniejsze polskie pomidory, białe sery, chłodniki, gazpacho, cudowne małosolne ogórki, pieczony drób na zimno, sałaty, sałaty i jeszcze raz sałaty. Ogromna ilość warzyw, fasolki szparagowej, szpinaku, żeby jednak mimo wszystko trochę się "odmięśnić". I ryby z grilla. Lekko, przyjemnie, ziołowo. Bez zadęcia i bez 16 godzin spędzonych w kuchni, aby przygotować przyjęcie. Lepiej zrobić je w godzinę, ładnie wyglądać, mieć przyjemność bycia z gośćmi. Dokończyć dania przy przyjaciołach i gościach: bardziej na luzie, z ogromną przyjemnością, kieliszkiem wina i spojrzeniem prosto w oczy.