Święta, czyli wymagający czas dla osób, które gorzej sobie radzą z nadmiarem bodźców

Kochasz świąteczną aurę i nie możesz się doczekać spotkania z najbliższymi, czy wręcz przeciwnie - marzysz, żeby przetrwać ten czas, wrócić do siebie i odpocząć. Wbrew powielanym mitom, święta nie zawsze są magiczne, zwłaszcza dla ludzi, którzy gorzej sobie radzą z nadmiarem bodźców. W trakcie rodzinnych spotkań jest gwar, czasem hałas, zdarzają się też ostrzejsze wymiany zdań. Jest mnóstwo zapachów i smaków. Wiesz, że to dla ciebie obciążające? Zadbaj o to, żeby nie skończyć z napięciowym bólem głowy i rozstrojem nerwowym. Święta są od świętowania, co nie znaczy, że wszyscy mamy je spędzić w ten sam sposób.

Nadmiar stresu może być bardzo niebezpieczny
Nadmiar stresu może być bardzo niebezpieczny123RF/PICSEL

Doskonale pamiętam ciotkę Eleonorę, była moją, tak zwaną, przyszywaną  rodziną. Lata 90-te, czyli czas, gdy o wysokiej wrażliwości nikt w Polsce jeszcze nie mówił, jednak gdy wspominam ciotkę, wiem, że inna wrażliwość nie jest - jak twierdzi wielu - wymysłem naszych czasów.

Zawsze jako pierwsza wyjeżdżała z gwarnych rodzinnych spotkań, zazwyczaj w pierwszy dzień świąt, tak wielkanocnych, jak i bożonarodzeniowych. Co roku powtarzała: "jutro to sobie poświętuje, to znaczy wreszcie odetchnę", i uciekała do siebie. Chodziła do kościoła, ale nigdy na taką mszę, na której było najwięcej ludzi. Jak mawiała: "dziecko kochane, przecież ja tam zemdleję! Jak się ci ludzie tak tymi perfumami skropią, to mi się od razu słabo robi".

Wielkanoc jak z obrazka? Niekoniecznie

Wielkanoc to czas rodzinnych spotkań, a te nie zawsze są sielankowe. Masz bratową albo kuzynkę, która doprowadza cię do szału, a może wujek lub siostrzeniec działają ci na nerwy? O tym się nie mówi, bo przecież nie wypada. "Rodzina to rodzina, rodziny się nie wybiera!" - takimi zaklęciami karmiono wielu z nas od dzieciństwa. "Trzeba się spotkać i robić wszystko, żeby było miło". Tylko komu ma być miło i jakim kosztem ma się to odbywać?

Nadmiar bodźców

Przyczyną gorszego funkcjonowania w czasie świąt nie zawsze jest konieczność spędzania czasu z ludźmi, za którymi nie przepadamy. Czasem chodzi o nasze indywidualne cechy. Są osoby, dla których gwar wielogodzinnych rozmów, obfitość jedzenia i nadmiar innych bodźców, kończy się napięciowym, lub innym, bólem głowy, rozdrażnieniem lub rozstrojem żołądka - niekoniecznie wynikającym z przejedzenia, ale ze spożywania posiłków w stresie.

Jak usłyszałam w rozmowie ze znajomą, która prowadzi gabinet psychoterapeutyczny: "są osoby, które dosłownie nienawidzą świąt. I wcale nie chodzi o to, że nie lubią swoich rodzin. Nie twierdzą, że te rodziny są złe czy toksyczne. Chodzi o to, że po dwóch świątecznych dniach są wykończone, zmęczone świątecznymi rytuałami, i jedyne o czym marzą to, żeby pojechać na urlop, najlepiej na bezludną wyspę". Nie chodzi o intro- i ekstrawertyków. Nie chodzi o potrzebę ekspresji, ale skłonność do odbieranie nadmiernej ilości bodźców.

Wielkanoc jak z obrazka? Dla wielu to czas wzmożonego wysiłku, by "przetrwać" natłok wrażeń
Wielkanoc jak z obrazka? Dla wielu to czas wzmożonego wysiłku, by "przetrwać" natłok wrażeń Marco PiuntiGetty Images

Dlaczego tak się dzieje?

Mamy różną podatność na bodźce, takie jak dźwięki, zapachy, ostre oświetlenie, dotyk i szereg innych czynników, które drażnią nasze zmysły i "atakują" mózg. Jedni odpoczywają i - jak zwykło się mówić - ładują akumulatory w trakcie spotkań towarzyskich, inni wręcz przeciwnie - potrzebują ciszy, żeby uzupełnić debet energetyczny.

Wiesz, że przy wielkanocnym stole będą wałkowane tematy, które generują konflikty, bo ciotka i szwagier nie są w stanie przeżyć świąt bez awantury? Temat zawsze sobie znajdą, wciąż potrafią się spierać o zasadność szczepień, partie polityczne i ich głośnych liderów czy sens udzielania wsparcia narodowi ukraińskiemu, który od ponad roku walczy o swoją wolność.

Nie wszyscy będą czuć się tym zmęczeni, są ludzie, którzy puszczą to mimo uszu, są tacy, których ciągła polemika i odbijanie piłeczki, a nawet awantura, nakręca. Są też osoby, z tak zwaną cienką skórą, które mają skłonność do nasiąkania cudzymi emocjami. To obciążające, dlatego trzeba robić wszystko, żeby się przed tym ochronić.

Wiesz, że nie radzisz sobie z nadmiarem bodźców tak dobrze jak inni? Zadbaj o swoją przestrzeń. O możliwość wyciszenia głowy, zwłaszcza w okolicznościach, w których jest tych bodźców więcej niż na co dzień.

Etykietka nie rozwiązuje problemu

Przebodźcowanie osoby wrażliwej skutkuje wyczerpaniem i drażliwością
Przebodźcowanie osoby wrażliwej skutkuje wyczerpaniem i drażliwością123RF/PICSEL

Dziś jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o osobach wysoko wrażliwych, najczęściej w kontekście rozwoju dziecka. W przestrzeni medialnej pojawiają się czytelne dla wielu osób skróty WWD, czyli wysoko wrażliwe dziecko i WWO, czyli osoba wysoko wrażliwa.

Problem w tym, że - jak usłyszałam z ust ekspertki do spraw pedagogiki - nadużywanie pojęć, zwłaszcza przez osoby, które nie mają w tym zakresie eksperckiej wiedzy, może wprowadzić niepotrzebny zamęt, a nawet spowodować, że dziecko nie dostanie adekwatnej pomocy, bo wszystko tłumaczy się dziś wysoką wrażliwością.

Co wypada, a co trzeba?

Nie przywiązując się do zbędnych etykietek, warto się zastanowić, co nam służy, a co nie. Czujesz, że tak naprawdę jedziesz do rodzinnego domu, głównie dlatego, że wypada, bo wszyscy jadą, bo tak zawsze było, bo jakżeby inaczej, a w głębi serca marzysz, żeby ten cały świąteczny galimatias już się skończył? Odetchnij i zastanów się, jak to wszystko zorganizować, żeby nie płacić aż tak wysokiej ceny.

Nie chcemy o tym mówić, wolimy czarować magię świątecznych spotkań, jednak doskonale wiemy, że nie w każdym domu jest tak magicznie, jak w popularnych serialach, w których wszyscy wszystkim spijają z ust czystą słodycz.

Obalanie "magii świąt" jest wbrew wtłaczanemu nam od dziecka wzorcowi, zgodnie z którym czas spędzony z rodziną ma być istną sielanką. Taki przekaz wzmacniają celebrytki, których zdjęcia i relacje w mediach społecznościowych ociekają lukrem i sztucznymi uśmiechami. Część osób zadaje sobie pytanie, dlaczego ich życie tak nie wygląda, i pompując ten idylliczny obrazek, wstają od świątecznego stołu rozczarowane albo sfrustrowane.

Miało być tak pięknie, a nie wyszło. A przecież zdarza się, że zasiadamy do tego stołu z osobami, których praktycznie nie znamy. Z ciotką i wujkiem z drugiego końca Polski albo i świata, o których wiemy tyle, że są z nami jakoś spokrewnieni. Oni wiedzą o nas równie mało, spotykamy się raz na rok albo co kilka lat. Może nie warto odgrywać na siłę zażyłości, której między nami nie ma. Koleżanka, która dosłownie nie znosi świąt, rzuciła niedawno: "przecież ludzie w korpo wiedzą o mnie więcej niż ci, z którymi będę spędzać te cholernie niemagiczne święta!".

Wiesz, że twoje dziecko ma większą podatność na bodźce, a może widzisz to u siebie? Spędź czas z najbliższymi, ale nie rób tego kosztem zdrowia.

Dla introwertyków
Dla introwertykówGeorge RudyGetty Images

O jakich kosztach mowa?

Jak powszechnie wiadomo, małe dziecko często intensywnie reaguje na bodźce. Zdarza się, że po spotkaniach rodzinnych lub towarzyskich, ma kłopot z odreagowaniem emocji, problem z zaśnięciem albo wybudza się w nocy. Bywa rozdrażnione. U osób dorosłych jest podobnie, choć częściej pojawia się napięciowy ból głowy lub migrena, kłopoty gastryczne - wszak jelita są bardzo unerwionym elementem przewodu pokarmowego i odbierają nasze emocje jak najczulszy radar, nadmierna senność albo bezsenność, pogorszona jakość snu i ogólne przemęczenie.

Jak więc zorganizować świąteczny czas, by spędzić go z radością i wyjść z tego bez szwanku? Najważniejsze, żeby pozostać w kontakcie w własnymi odczuciami. Wiesz, że kolejna godzina przy stole, gwar rozmów, nadmiar jedzenia i zapachów, sprawi, że wrócisz do domu "na rzęsach"? Wstań od stołu i wyjdź przewietrzyć głowę, na balkon czy na taras, a najlepiej idź na spacer, do lasu, do parku albo po prostu przed siebie, w takich okolicznościach, jakie masz.

To, że ciocia Krysia i babcia Antosia nie odstępują się na krok i wciąż nie mogą się nagadać, nie oznacza, że wszyscy muszą spędzić ze sobą bite dwa dni. Potrzebujesz 30-60 minut ciszy? Wyjdź z domu albo zaszyj się w kuchni. Zaproponuj, że samodzielnie pozmywasz naczynia albo wyjmiesz je ze zmywarki. Znajdź kawałek przestrzeni, żeby wywietrzyć głowę, z nadmiaru cudzych słów i tego, co ci ciąży.

W zgodzie ze sobą

Wiem, że ciotkę Eleonorę męczył nie tylko gwar, ale też tłum. Jestem pewna, że nie zastanawiała się nad swoją wrażliwością, ale nie skazywała się też na życie według cudzych zwyczajów. Żyła tak, jak czuła, że chce i może. Inaczej niż jej liczne rodzeństwo, które uwielbiało niekończące się pogaduchy przy stole. Inaczej, ale w zgodzie ze sobą i swoją wrażliwością - na bodźce i na ludzi.

Marek Torzewski o raku: Bliscy przeżywają bardziej, a nikt się nimi nie opiekuje. "Zdanowicz pomiędzy wersami" INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas