Jarmark bożonarodzeniowy bez tłumów i komercji
Szukasz miejsca, gdzie poczujesz nastrój świąt, ale nie przepadasz za tłumnymi jarmarkami, gdy nie możesz nawet dobrze przyjrzeć się precjozom, bo ścisk jest tak wielki, że fala ludzi pcha cię już do następnego straganu? Jest w Czechach region, gdzie świąteczny klimat można poczuć w szczególny sposób. Hradec Králové to nie tylko jarmark, ale też wiele innych atrakcji kojarzących się z bożonarodzeniową atmosferą.
Hradec Králové - jarmark bez tłumu turystów
Hradec Králové to urokliwe miasto liczące niespełna 100 tysięcy mieszkańców, będące stolicą czeskiego “bożonarodzeniowego" regionu. Miejsce warte odwiedzenia niezależnie od pory roku. Spodoba się szczególnie tym, którzy nie przepadają za tłumami turystów biegającymi od atrakcji do atrakcji. Hradec Králové zwiedza się powoli, spacerując urokliwymi uliczkami, odwiedzając parki, w których ni z tego, ni z owego można natknąć się na architektoniczne perełki, takiej jak drewniany kościół z 1605 roku, który miasto kupiło po I wojnie światowej i sprowadziło ze wschodniej Słowacji. Dziś mieści się tu prawosławna cerkiew świętego Mikołaja, w której modlą się uchodźcy z Ukrainy. Świątynia zdobi park nazywany Jiráskovy sady - to zielona przestrzeń w kształcie trójkąta, która powstała u zbiegu rzek Łaby i Orlicy.
Według mnie warto odwiedzić Hradec Králové w okresie okołoświątecznym. Wówczas z głównego rynku znikają samochody, a pojawiają się choinki i świąteczne stragany. Bożonarodzeniowy jarmark o wiele mniej znany niż te w Pradze czy Ołomuńcu, kierowany przede wszystkim do mieszkańców miasta, to wspaniała odskocznia od obleganych straganów, gdzie nie zdołasz przyjrzeć się nawet asortymentowi, bo tłum pcha cię już w kolejne miejsce. Mniej komercyjny, a bardziej klimatyczny bożonarodzeniowy jarmark to ciekawa alternatywa dla wiedeńskich i budapesztańskich świątecznych festiwali.
Zobacz również: Drożyzna, tłumy i kolejki na jarmarkach świątecznych. "Istny cyrk". Oto co uczestnicy sądzą o tegorocznych imprezach
Miasto polskiej królowej
Świąteczny jarmark na rynku głównym Hradec Králové u podnóża okazałej katedry ma swój klimat. Będąc już w mieście, warto zabłądzić w jego starych, urokliwych uliczkach, którymi w średniowieczu przechadzała się polska i czeska królowa - Ryksa Elżbieta. Ryksa urodziła się 1 września 1288 roku w Poznaniu jako jedyna córka wielkopolskiego władcy Przemysła II.
Gdy król Czech, Wacław II Przemyślida starał się o polską koronę, zaproponowano mu małżeństwo z ostatnią Piastówną z linii wielkopolskiej. W 1300 roku Ryksa wyjechała do Pragi, a jej ślub z siedemnaście lat od niej starszym władcą odbył się w 1303 roku, gdy dziewczyna osiągnęła piętnasty rok życia. Przybrała wówczas na prośbę męża imię Elżbieta i została koronowana na królową czeską i polską. Długo jednak jej małżeńskie życie nie trwało - Wacław II zmarł w 1305 roku.
Kolejny władca Czech - Rudolf III Habsburg zakochał się w siedemnastoletniej wdowie i pojął ją za żonę w 1306 roku. I tym razem Ryksa Elżbieta nie długo cieszyła się małżeńskim szczęściem, jej mąż zmarł w 1307 roku. Królowa po mężach odziedziczyła duże sumy pieniędzy, za które kupiła w zastaw kilka nadgranicznych miast, a jej głównym ośrodkiem stał się Hradec, który na cześć wdowy zyskał nazwę Hradec Králové (Zamek Królowej).
Królowa Elżbieta do dziś jest dla mieszkańców miasta ważną postacią dla ich tożsamości. Co rusz można spotkać nawiązania do “Elizki", jak nazywa się w Hradcu Králové Ryskę Elżbięte.
Jarmark w “małym Paryżu"
Okres po pierwszej wojnie światowej był dla Hradca Králové czasem ogromnego rozkwitu. To w tym okresie działali tutaj dwaj słynni architekci: Josef Gočár i Jan Kotěra. Ten pierwszy odpowiada za kształt miast w jego dzisiejszej postaci. Gočár zaprojektował promienisto-koncentryczną zabudowę miasta inspirowaną Paryżem, w którym mieszkał architekt. Rozwiązania urbanistyczne są jednym z powodów, dla których Hradec Králové bywa nazywany “małym Paryżem", choć próżno tu szukać wieży Eiffla. Do pewnego stopnia muszę się zgodzić z tym porównaniem, gdy przechadzałam się deptakiem wzdłuż Łaby, nie mogłam się oprzeć skojarzeniu z paryskim brzegiem Sekwany. Podczas spaceru minęło mnie wielu rowerzystów, jak się okazało przez Hradec Králové wiedzie szlak rowerowy od źródeł Łaby w Karkonoszach po Hamburg.
Boginie z pogranicza stylów
Rozwiązania urbanistyczne rodem z Paryża można zaobserwować stojąc na dachu Muzeum Czech Wschodnich w Hradcu Králové. Warto udać się w to miejsce, choćby dla podziwiania bryły samego budynku, zaprojektowanej przez Jana Kotěrę na początku XX wieku. Muzeum, choć z założenia projektowane w stylu art nouveau, ma jednak wiele elementów przywodzących na myśl art déco.
Gdy Kotěra zasiadał do tworzenia, wiedział, że budynek będzie pełnił funkcje muzeum, dlatego zaprojektował sale wystawowe, aulę do prelekcji, przestrzeń magazynową i biurową, które spełniały najnowsze standardy muzealnictwa w latach 1909 - 1912. Wejścia do budynku strzegą dwie półnagie boginie, bo wszak oto przekraczamy progi świątyni wiedzy i nauki. Jeden z posągów nosi pas królowej Elżbiety, co stanowi nawiązanie do historii miasta. Druga bogini podtrzymuje statuetkę sportowca, który symbolizuje nowe miasto.
Od wejścia muzeum wita nas połączeniem modernistycznych i secesyjnych rozwiązań, które w tym przypadku dobrze ze sobą współgrają. Nie wszystko we wnętrzach jest takie, jak zamarzył to sobie Jana Kotěra, bo...skończyły się fundusze. W efekcie marmury i kosztowne detale trzeba było zastąpić tańszymi materiałami i prostszymi rozwiązaniami.
Wnętrze muzeum samo w sobie budzi zachwyt, warto zwrócić uwagę szczególnie na mozaiki znajdujące się pod kopułą na ostatnim piętrze. Mnie szczególnie podobał się gabinet dyrektora muzeum, jeszcze do niedawna używany, dziś jest elementem trasy zwiedzania tego miejsca. Jestem też wielką fanką ekspozycji, które rekonstruują sceny z życia w poprzednich epokach - zamiast jedynie prezentować poszczególne eksponaty w szklanych gablotach - i właśnie dlatego Muzeum Czech Wschodnich przypadło mi do gustu.
Projekty Jana Kotěry i Josefa Gočára sprawiły, że w pierwszej połowie XX wieku Hradec Králové uważane było za niezwykle piękne i reprezentacyjne miasto, toteż określano je “salonem Czech".
Gigantyczna szopka
Około czternastu kilometrów od Hradca Králové leży miasteczko - Třebechovice nad Orebem - obowiązkowy punkt dla każdego turysty, który szuka świątecznej atmosfery. W tej niewielkiej osadzie znajduje się - Třebechovické Muzeum Betlému - Muzeum Szopek w Třebechovicach. Można tu podziwiać przeróżne eksponaty - szopki wykonane z drewna, szkła, papieru, ceramiki i innych materiałów. Znajdziemy tu poważne, majestatyczne “betlémy" (po czesku szopka) oraz jasełka potraktowane z mocnym przymrużeniem oka. Centralnym punktem trasy zwiedzania jest potężna, długa niemal na 7 metrów ruchoma szopka wyrzeźbiona w drewnie. Gigantyczne dzieło czeskiego stolarza wprawia w osłupienie, choćby dla tej jednej szopki warto odwiedzić to miejsce.
Więcej na temat szopki z Třebechovic nad Orebem przeczytasz w artykule "Gigantyczna ruchoma szopka sprzed 100 lat. Tylko 3 godziny jazdy od Wrocławia
Święta w dawnym stylu, czyli czeski bożonarodzeniowy folklor
W Třebechovice nad Orebem leży też muzeum wsi dawnej. Krňovice to wyjątkowy, bo zamieszkały skansen. Rodzina Ireny Zarubovej traktuje ratowanie drewnianych, zabytkowych budynków jako hobby. Każde z nich ma pracę zarobkową, a w wolnych chwilach pracują nad restauracją starych chat i sprzętów. Obecnie ich skansen liczy 15 budynków. Z czego jeden zamieszkują teściowie Ireny, w drugim mieszka właścicielka z mężem i dwojgiem dzieci. Turyści mogą wynająć tu pokój i nocować w zabytkowych, drewnianych chatach.
Rodzinie Ireny bardzo zależy, aby wszystkie odrestaurowane przez nich sprzęty i budynki nie były tylko eksponatami, ale nadal spełniały swoją funkcję. Dlatego w tym skansenie przedmioty nie są tylko na pokaz - w piecach wypieka się chleb, a wszystkie maszyny i inne sprzęty są sprawne i zdatne do użytku.
Od drugiego tygodnia grudnia organizowane są tutaj wydarzenia związane ze świętami. Rzemieślnicy uczą tworzenia ozdób choinkowych, można spróbować lokalnych świątecznych przysmaków i napić się grzańca.
Dorośli zapłacą za wstęp do skansenu 150 koron czeskich (około 27 złotych), a dzieci 100 koron (około 18 złotych).
Opłatek, który przestał być opłatkiem
Opłatek jest nieodzownym elementem świąt w większości polski domów. W Czechach jednak opłatek przybrał nieoczekiwaną formę słodyczy. Przemierzając královohradecki kraj bożonarodzeniowym szlakiem trafiłam do Miletína, gdzie mieści się manufaktura opłatkowych słodyczy.
Przepis na “Hořické Trubičky" miał przynieść do Miletína żołnierz napoleoński. Ranny wojak wracający z nieudanej wyprawy na Rosję zabłądził na te tereny, gdzie jedna z rodzin zajęła się nim i opatrzyła mu rany. W zamian żołnierz nauczył ich wyrabiania specyficznych słodyczy. Rodzina przepisem podzieliła się z mieszkańcami wsi, jedną z tych, którzy poznali przepis, była prababka żony dyrektora fabryki.
Oryginalne “trubičky" to kilka warstw opłatków posypanych cynamonem, orzechami, wanilią, połączonych miodem i zrolowanych. Jak sprawić, żeby chrupki i delikatny opłatek nie pękał podczas zawijania? Należy go położyć w piwnicy na kilka dni, aby nabrał wilgoci i stał się elastyczny (dziś nie jest to piwnica, ale specjalne pomieszczenie). W fabryce produkowane są obecnie dwa rodzaje słodczy - sypane “trubičky", gdzie podobnie jak dwieście lat temu opłatki ręcznie zwijane są w rurki oraz nadziewane “Hořické Trubičky" w produkcji, których pomagają zaprojektowane przez właściciela (jedyne takie na świecie) maszyny.
Będąc na miejscu w sklepie przy manufakturze w Miletína można samemu spróbować zwinąć dla siebie taką rurkę. “Hořické Trubičky" dostępne są w hipermarketach na terenie całych Czech, jednak tylko w Miletínie udało mi się kupić rurki oryginalne, bez masy a jedynie z miodem i przyprawami - tą wersję czeskiego opłatka lubię najbardziej.
W regionie miałam okazji spróbować też najlepszej zupy, jaką jadłam za granicą, o swoich doświadczeniach z kulajdą i kuchnią czeską pisałam w artykule: "Zjadłam barszcz w Czechach. Osłupiałam, widząc, co w nim pływa.
Ręcznie robione ozdoby choinkowe i wyjątkowa biżuteria w Vamberk
Zwolennikom choinek w stylach: naturalnym, boho czy folk należy polecić wizytę w Muzeum Koronek w Vamberk. Można tutaj nabyć ręcznie robione ozdoby świątecznych drzewek wykonane z koronki i naturalnych materiałów. Zachwyciła mnie też misternie wykonana biżuteria, której nie powstydziłaby się nawet księżna Kate.
Będąc na miejscu, warto wejść na wystawę, gdzie prezentowany jest rozwój czeskiej sztuki koronkarskiej od XVIII wieku. Muzeum z pewnością spodoba się osobom zainteresowanym modą, bo prezentowane są tam liczne stroje i ozdobne detale wykonane z koronki, a także projekty, które zachwyciły wielkich projektantów mody.
Zwiedzałam region Hradec Králové jesienią, ale z każdego kąta łypały na mnie bożonarodzeniowe nawiązania i właśnie dlatego gorąco polecam odwiedzić to miejsce zimą, by wziąć udział w niewielkim, klimatycznym jarmarku, odwiedzić muzeum szopki czy kupić wyjątkowe ozdoby choinkowe. Královohradecki kraj zapewnia moc świątecznej atmosfery i pozwala uniknąć tłumów turystów.
Wspaniałą atmosferę można poczuć także na świątecznym jarmarku w Ołomuńcu - co jeszcze warto zobaczyć w tym mieście dowiesz się z artykułu: "Tuż nad polską granicą leży "Mały Rzym". Są tu miejsca nieskalane butem turysty